Dokąd mnie prowadzisz, Pasterzu?

„Elizabeth Costello. Siedem wykładów i pięć bajek z morałem" - reż. Krzysztof Warlikowski - Nowy Teatr w Warszawie

„Pan jest pasterzem moim. Niczego mi nie braknie. Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie." (Księga Psalmów, Psalm 23).

Oddając się intelektualnej i emocjonalnej podróży w głąb samej siebie podczas spektaklu w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego „Elizabeth Costello. Siedem wykładów i pięć bajek z morałem" Nowego Teatru w Warszawie, przeniosłam się w przestrzeń przedziwną, nieoczywistą, pełną wielowarstwowych znaczeń.

Przed moimi oczami rozpościerała się ogromna scena podzielona na segmenty, które kreowały rzeczywistość nieustannie zmieniającą swoją formę. Po lewej stronie panował intymny, niemal domowy nastrój – dostrzec można było toaletę, umywalkę, w pobliżu łóżko, a pod ścianą telewizor. Po prawej stronie znajdował się szklany, ruchomy prostopadłościan, który widziałam już przy okazji delektowania się smakiem „Francuzów" w reż. Warlikowskiego. Był niczym szklana klatka – zamknięta, ale przezroczysta, mistyczna przestrzeń, w której mogliśmy zajrzeć do zupełnie innego, nieznanego świata.

Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że lawirować będziemy jedynie pomiędzy tymi dwiema przestrzeniami. Nic bardziej mylnego. Scenografia Małgorzaty Szczęśniak zmieniała się niczym kameleon, przeobrażając się między innymi w pokład statku, pokój hotelowy, czy mieszkanie. Ta płynność przestrzeni dodatkowo podkreślała wieloznaczność przekazu spektaklu. Świat wykreowany przez Warlikowskiego przepełniony był lękiem, smutkiem, zadumą i pozornym chaosem. Pośród tych wszystkich emocji niczym Słońce świeciła Ona – Elizabeth (Ewa Dałkowska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Maja Komorowska oraz Andrzej Chyra). Każda z tych uosobień jednej postaci niosła cząstkę jej duszy, splatając się w jedno wielowymiarowe istnienie.

Spektakl wystawiony na deskach Nowego Teatru w Warszawie to opowiedziana w nielinearny sposób historia Elizabeth Costello – postaci wykreowanej przez J.M. Coetzeego. To podróż, w której nic nie jest oczywiste. Wielopoziomowa wędrówka przez intertekstualność, relacje międzyludzkie, wegetarianizm, śmierć, zawiłości współczesnego społeczeństwa i wiele więcej. Każdy widz, który wnikliwie wpatrywał się w scenę, mógł odnaleźć w tym spektaklu własne pytania i własne odpowiedzi. Warlikowski nie podaje gotowych rozwiązań, ale prowokuje do rozważań.

Zastanawiałam się, o czym dla mnie była ta sztuka? Które nerwy zostały przez nią naruszone? Którą część mnie dotknęła Elizabeth Costello? Widowisko Warlikowskiego za sprawą tej niezwykłej postaci chwyciło moje rozkołatane serce i wdarło się do niego już bezpowrotnie. Postać tytułowej kobiety wyryła w moim wnętrzu średniowieczną paremię „memento mori". Zostałam wciągnięta do tego danse macabre jeszcze za życia.

Elizabeth Costello stała się dla mnie synonimem katolickiego Pasterza, który od pierwszych chwil spektaklu prowadził mnie nad wody życia. Dokąd mnie prowadzisz, Pasterzu? Czy będą to wody spokojne? Czy niczego mi nie braknie? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Dopóki moja wędrówka trwa, dopóty w moim wnętrzu pozostanie nieskończona ilość niewiadomych.

W tej podróży czułam również echo malarskiego świata René Magritte'a i jego słynnych „Kochanków". Obraz ten, ukazujący splecione w pocałunku postaci z zasłoniętymi twarzami, przypomina o iluzji bliskości i nieuchronności istnienia. Warlikowski w podobny sposób snuje refleksję o człowieku – jego dążeniu do zrozumienia, jego pragnieniach i niemożności poznania drugiego w pełni. Dusze jego postaci splatają się, lecz wciąż coś je oddziela – niewidzialna bariera, jak materiał na obrazie Magritte'a, jak szklany prostopadłościan na scenie. To przestrzeń między tym, co ludzkie i duchowe, namacalne i niedostępne, między istnieniem a przemijaniem.

Czy więc Elizabeth Costello jest jedynie literacką kreacją, czy też bytem, który przenika do naszej świadomości, zostawiając w niej ślad? Moja podróż z nią trwa, a każde kolejne spotkanie z jej postacią otwiera nowe drzwi. Nie wiem, dokąd mnie prowadzisz, Pasterzu, ale wiem, że ta droga nie ma końca.

 

Natalia Sztegner
Dziennik Teatralny Zielona Góra
5 kwietnia 2025

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia