Don Kichot w pułapce cyrku

"Don Kichot", Opera Wrocławska

Najnowsza produkcja Opery Wrocławskiej to widowisko baletowe zrobione z rozmachem scenicznym i ciekawą wizją. "Don Kichota" Ludwiga Minkusa zrealizowała Beate Vollack

W swojej inscenizacji niemiecka choreograf i reżyserka ruchu czerpie z libretta Mariusa Petipy inspirowanego powieścią Miguela de Cervantesa Saavedry, jednak akcję baletu przenosi z hiszpańskiej prowincji do cyrku. Don Kichot trafia tam wraz z poszukującym pracy klaunem Sancho (Dariusz Raczycki). Zgodnie z pomysłem Vollack tytułowy bohater wychodzi tutaj na pierwszy plan (w oryginalnej wersji baletu jest prawie nieobecny). Rycerz idealista chce naprawiać świat, zaczyna więc chronić przed niebezpieczeństwem cyrkowców wykonujących kolejne popisy. Zabija węża, by ten nie ukąsił zaklinacza, ratuje akrobatę wykonującego ewolucje na linie. Jego działania oczywiście bardziej szkodzą, niż pomagają.

Wątek miłości Kitri i Basilia (Iana Salenko i porywający Reiner Krenstetter, oboje ze Staatsballett Berlin) reżyserka także zmodyfikowała: ona jest córką dyrektora cyrku, on sprzątaczem. Ich związkowi przeciwny jest Peppone (Konstantin Kouchtchenko), ojciec Kitri, więc młodzi muszą spotykać się potajemnie w powozie jednego z cyrkowców. Dopiero gdy Basilio ratuje cyrk od pożaru, Peppone zezwala na ślub zakochanych. 

Vollack dynamicznie i z pomysłem obrazuje rzeczywistość cyrku: życiem pulsuje nie tylko pierwszy plan, ale cała scena zapełniona przez kolorowych, zajętych ćwiczeniami do kolejnych numerów, cyrkowców. Spektakl napędzają inteligentnie zakomponowane sceny zbiorowe oraz charakterystyczne postaci. Dzięki dodaniu im cyrkowej tożsamości Basilio, rzucający nożami Escamillo (świetny Siergii Oberemok) czy akrobata Gamache (Oleksandr Apanasenko) są wyraziści i drapieżni. Jedynym bohaterem nieprzystającym do tego świata jest pogrążony w marzeniach o Dulcynei (Nozomi Inoue stworzyła jedną z najbardziej zjawiskowych ról) błędny rycerz. Grający go gościnnie niemiecki aktor Thorsten Krohn zupełnie nie miał pomysłu na rolę Don Kichota - stworzył bohatera statycznego i nudnego. Jego nieporadność nie śmieszyła, a zdawała się być autentyczna. 

Vollack klasyczną choreografię Petipa dostosowała do realiów cyrku, nie naruszając jej podstaw. "Don Kichot" tanecznie rozpędza się z czasem: w pamięć zapada taniec hiszpański czy świetne oniryczne momenty z Nozomi Inoue, jednak porywające solówki i pas de deux artyści zachowali aż do sceny finałowej.

Odświeżony "Don Kichot" to rozrywka na wysokim poziomie, bez pretensji do intelektualizowania. Konwencjonalny to w przypadku spektaklu Vollack komplement.

Katarzyna Kamińska
Gazeta Wyborcza Wrocław
23 lutego 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...