Doskonała Sztuka Nieprzyjemna

16. Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

Na XVI Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych powitaliśmy pierwszych zagranicznych gości. Teatr Mladinsko ze Słowenii zaprezentował spektakl "U Pani Miłosierdzia", który z pewnością nie jest zbudowany z obrazów przyjemnych - wcale nie dlatego, że to przedstawienie zrobione nieumiejętnie. Przeciwnie - historia umierających dziewcząt ociera się o makabrę, budzi silne emocje. Spektakl jest dotkliwy i poruszający.

„U Pani Miłosierdzia” Silvana Omerzu rozgrywa się w miejscu będącym rodzajem hospicjum dla umierających dziewcząt, gdzie siostry zakonne starają się opiekować nastolatkami, towarzyszyć im w ostatniej drodze. W dużej sali znajduje się osiem łóżek zasłanych białą pościelą. Każda z dziewcząt animuje lalkę, pozbawionego indywidualności manekina - to właśnie te odczłowieczone postaci są prawdziwymi bohaterami spektaklu. Zastosowanie ośmiu identycznych, pozbawionych ubrań, włosów i jakichkolwiek wyróżników manekinów uzmysławia nam, że każdego z nas czeka ten sam los, że wszyscy jesteśmy skazani na umieranie. Klamrę kompozycyjną przedstawienia stanowi pojawienie się i odejście Malči - wkraczamy w świat umierających dziewcząt w dniu, w którym dołącza do nich dziewczynka o tym imieniu. Stopniowo poznajemy historię nieszczęśliwych, maltretowanych, wykorzystywanych seksualnie młodych kobiet, które z piekła domów rodzinnych trafiły tu, do pełnej spokoju i przepełnionej modlitwą umieralni. Monotonię codzienności od czasu do czasu przerywają odwiedziny skąpej hrabiny (zwykle przynosi dziewczynkom jedną pomarańczę - po podziału, parę biszkoptów i święte obrazki), wizyty nielicznych znajomych, którzy stopniowo zapominają o chorych oraz pogrzeb kolejnej z koleżanek. Dziewczyny czekają także na wspólnie spożywane posiłki. 

Drastyczność historii wzmaga przytaczana przez zakonnicę makabryczna opowieść o wróblu bez ogona, którego pewnego dnia znalazła jedna z sióstr i przyniosła dziewczętom. Zwierzę nie mogło latać, było skazane na dobrą wolę dziewcząt, które początkowo starały się oswoić ptaszka, zapewnić mu jedzenie i ciepło, jednak widząc, że wróbel nieustannie uderza głową w szybę chcąc się wydostać z pokoju, straciły zainteresowanie zwierzęciem, a w końcu wyrzuciły niewdzięcznika za drzwi. Niezrozumienie jest stałym elementem dobiegającego końca życia dziewcząt, które pozornie wciąż są razem, jednak zbliżająca się śmierć, choć powinna być doświadczeniem jednoczącym, oddala je od siebie. Spektakl toczy się w niespiesznym tempie, które doskonale oddaje ostatnie miesiące, tygodnie i dni życia pensjonariuszek. Dla nich fakt, że zbliża się wiosna, jest czymś niezwykłym, bo większość z nich po raz ostatni będzie oglądała kwitnące drzewa, kolorowe kwiaty i zieleń łąk.

Obrazy przepływające przed naszymi oczami są monochromatyczne, zbudowane wyłącznie z czerni i bieli. Stroje większości postaci są białe - w scenie pogrzebu jednej z dziewcząt na czele orszaku żałobnego idzie ksiądz w białej sutannie. W przeszklonej gablocie znajduje się biała trumna z ciałem zmarłej. Nie jest to jedyna, zapadająca w pamięć, przepełniona metaforami scena. W pewnym momencie naszym oczom ukazują się postaci niosące na swych plecach olbrzymie, białe, drewniane krzyże. Cierpienie przyjmuje więc także fizyczną formę, strach natomiast przychodzi do dziewcząt nocą - czarne postaci z białymi, wyolbrzymionymi głowami zwierząt symbolizują atawistyczny, nieoswojony lęk, który każdy przeżywa na swój sposób. W głębi sceny znajdują się metalowe, rozsuwane drzwi, które po zsunięciu tworzą wielki krzyż. Za drzwiami dostrzegamy jasną postać ukrzyżowanego człowieka - nie jest to Jezus, jakiego znamy z religijnych przedstawień, to postać umięśnionego, okaleczonego mężczyzny bez rąk i stóp, która w ostatniej scenie spektaklu jaśnieje białym światłem, przypominając, że ból jest w naturalny sposób wpisany w nasze życie.

Przedstawienie słoweńskiego teatru jest utrzymaną w specyficznej, oszczędnej, monochromatycznej stylistyce opowieścią o umieraniu - stanie, w którym człowiek w coraz mniejszym stopniu zdolny jest do dostrzegania odcieni szarości. To także doskonały przykład spektaklu uzasadniającego tytuł Festiwalu, pokazuje bowiem, że przedstawienia nieprzyjemne także są publiczności bardzo potrzebne. Teatr potrafi poruszać widzów skrajnie różnymi emocjami. Talia powinna współpracować z Melpomeną.

„U Pani Miłosierdzia” (Hiša Marije Pomočnice), Teatr Mladinsko ze Słowenii

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
15 marca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...