Dowolność w teatrze snów

Rozmowa z Lechem Mackiewiczem

W żydowskim teatrze snów mamy bardzo dużą dowolność. Tam jest samodzielność, której nie miał Kafka w życiu. Mimo dużej swobody, trzeba zwrócić uwagę na choreografię Iliany Alvarado. Ten teatr jest z założenia bez ograniczeń. Natomiast w scenach realnych razem z Piotrem Siereckim opieraliśmy się głównie na szkicach Egona Schiele. Wszystkie wykręty ciała, typowe ruchy palcami, można zobaczyć w ruchach Franza, który na końcu przedstawienia przechodzi przemianę...

Z Lechem Mackiewiczem, reżyserem spektaklu "Kafka tańczy" rozmawia Anna Stańczuk

Anna Stańczuk: -Czy Kafka tańczy to komedia?

Lech Mackiewicz: -To zdecydowanie kwestia punktu widzenia. Anglosas, który widzi scenę wesela śmieje się, bo myśli o komicznym stresie w małżeństwie burżuazyjnym. W Polsce tego nie będzie i nawet nie możemy się tego spodziewać. Dla nas jest to przerażające. To nie tylko wpływ kultury, ale też, jest to kwestia doświadczenia życiowego. Wszystko zależy od kontekstu lub od miejsca, w którym się jest. Przecież można śmiać się z tragedii. Kiedy pierwszy raz dotykałam tej sztuki, robiłem równocześnie Amerykę, która jest bardzo przerażającym dramatem. A dzięki Timothy'emu nauczyłem się patrzeć i czytać o życiu Kafki inaczej. Można spojrzeć na jego życie z innej perspektywy. Nasza percepcja Franza powoduje, że sceny w przedstawieniu są tragiczne, ale mogą także wydawać się niezmiernie śmieszne.  Dla mnie esencją teatru jest umiejętność widzenia humoru nawet w sytuacjach strasznych i odwrotnych.

-W listach do Felicji Kafka często podkreśla, że nie można poznać drugiego człowieka w pełni. Z jednej strony to nasz tragizm, a z drugiej jedyny sens w życiu.  Jaka jest samotność w Kafka tańczy?

-U Felicji i Franza bariera samotności narasta. Dla Kafki to jest też rodzaj eksperymentu. On bardzo chce kochać Felicję i jest ona mu potrzebna. Natomiast Felicja myśli, że nigdy nie będzie ani kochana, ani potrzebna. Nagle przychodzi Franz, który spełnia oba jej marzenia. Ona wierzy w ich uczucie i bez zastanowienia w nie wchodzi. Kafka tańczy bardziej opowiada historię samotności Felicji. Odizolowanie się Franza jest jego wyborem, powołaniem, a przede wszystkim jest owocne.

-Przecież Kafka w liście napisał, że jej nigdy nie pokocha. Czy przedstawienie odbiega od prawdziwej historii?

-Napisane kiedyś słowa lub wypowiedziane gesty mimochodem nagle nabierają pewnych znaczeń. Jako dramaturg, przedstawiam je w nowym kontekście. Zgadzam się we stwierdzeniem Timothy'ego, który mówi, że musiał być zdrajcą, aby pozostać wiernym. To właśnie dlatego, w przedstawieniu występuje tylko jedna siostra. Tylko ona jest potrzebna, aby przedstawić cel sztuki.

-Jak dużą swobodę mieli aktorzy w kreowaniu swoich postaci?

-W żydowskim teatrze snów mamy bardzo dużą dowolność.  Tam jest samodzielność, której nie miał Kafka w życiu. Mimo dużej swobody, trzeba zwrócić uwagę na choreografię Iliany Alvarado. Ten teatr jest z założenia bez ograniczeń. Natomiast w scenach realnych razem z Piotrem Siereckim opieraliśmy się głównie na szkicach Egona Schiele. Wszystkie wykręty ciała, typowe ruchy palcami, można zobaczyć w ruchach Franza, który na końcu przedstawienia przechodzi przemianę...

 

Anna Stańczuk
Dziennik Teatralny Warszawa
17 maja 2013
Portrety
Lech Mackiewicz

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...