Duch Zosi na boisku

"Dziady" - reż. Radosław Rychcik - Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu

Pierwsza bodaj w historii inscenizacji "Dziadów" Mickiewicza próba nadania naszemu narodowemu poematowi uniwersalnego sensu to przedstawienie tyleż zaskakujące, co poruszające, inteligentne i przewrotne.

Radosławowi Rychcikowi udało się uczynić "Dziady" pieśnią wszystkich, którym kiedykolwiek odmawiano prawa do wolności i godności. Do wileńskiej młodzieży Mickiewicza dołączają amerykańscy niewolnicy. Nadzy, w kajdanach, wspólnie śpiewają pieśń gospel "Zemsta, zemsta na wroga". Piorunujące wrażenie robi wygłaszana przez hipisa Gustawa-Konrada mowa Martina Luthera Kinga ze słynnym "I have a dream". Dzięki mediom stała się częścią kultury, tak jak Wielka Improwizacja w wykonaniu Gustawa Holoubka stała się nią dzięki uwiecznieniu w filmowej "Lawie" Tadeusza Konwickiego.

Kontekstem "Dziadów" Rychcika jest amerykańska popkultura i to czyni spektakl przewrotnym. Kaplicą jest boisko do koszykówki z automatem do sprzedaży coca-coli. Na to Halloween, prowadzone przez Guślarza-Jokera, przybywa Marilyn Monroe, duch Zosi jest cheerleaderką, Rózia i Józio to bliźniaczki z "Lśnienia" Kubricka, za panem-plantatorem ciągną czarnoskórzy niewolnicy. Amerykańska popkultura jest tym mainstreamem, do którego aspirują wykluczeni.To nas odsyła z powrotem do Polski i naszych kompleksów. Jest świetna scena, w której Guślarz tłumaczy amerykańskiej publiczności wielkość polskiej ofiary. Brzmi jak ironiczny komentarz do wieloletnich starań Muzeum Powstania Warszawskiego, by zrobić grę o powstaniu, która sprzeda się w Stanach.

Aneta Kyzioł
Polityka
24 kwietnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...