Dusze na wierzchu

"Mewa" - reż. Agnieszka Glińska - Teatr Narodowy w Warszawie

Ciekawe, że nie wiem, jakkolwiek by się wystawiało Czechowa, na pierwszy plan wychodzi zawsze wszechogarniająca nuda. Pewno takie jest życie. Ponieważ wiadomo, czym się nieuchronnie kończy - pointa jest znana, to o czym tu mówić

Ale właśnie na tym polega życie. Mówimy o życiu, więc zdaje nam się, że żyjemy. Tyle że Czechow ma do powiedzenia o życiu więcej od Shakespeare\'a. Każdą minutę, każdą pauzę z jego dramatów można zwyobracać na wszystkie strony. Tylko "Trzy siostry" są nieco inne, bo Czechowowi się pomyliło i zaczął opisywać życie, jakby naprawdę istniało. A ono tylko przecieka między palcami - sady się sprzedaje, nieroby filozofują i wszyscy czujemy, jak nam wyrastają skrzydła. I pomyśleć, że to wszystko napisał lekarz. Ciekaw jestem, jak leczył.

Zabawne, że najlepiej Czechowa grają Anglicy. Przypomnę telewizyjne "Trzy siostry" i "Wujaszka Wanię". Olivier ścigający się z Giełgudem to piękny widok. I to na ruskim tekście, pijący herbatę i palący papierosy w dwóch palcach. Skąd to się bierze? Otóż zaryzykuję stwierdzenie, że Anglicy wprowadzają do Czechowa akcję. To akcja wewnętrzna - w tych ludziach się gotuje, choć leżą na leżakach. Zboże im nie wyrosło i trzeba będzie sprzedać kawałek sadu. Można od tego uciec do Paryża i myśleć, że się umrze. Tak jak Szabelski w "Iwanowie" - gdyby miał pieniądze, pojechałby do Moskwy, posłuchał Cyganów, a potem w Paryżu usiadł na grobie żony i rozmyślał. Czy to nie "czekanie na Godota"? Byle nie przestać myśleć, bo i tak się umrze. "To po co żyć?" albo "Jak żyć?".

Bohaterowie miotają się jak mewy z podciętymi skrzydłami. Widziałem w Londynie "Mewę". Obsada światowa, jak mówią w Komedii Francuskiej - distribution orage - obsada huragan. Peggy Ashcroft, Vanessa Redgrave, Petr Finch - nie ma lepszych. I... i coś się działo. Anglicy zajęli się akcją. Wszędzie jest akcja, nawet w "Końcówce" Becketta.

Piszę to wszystko, bo widziałem premierę "Mewy" w Narodowym. Reżyseria: Agnieszka Glińska - dla mnie najlepsza reżyserka pokolenia. Obsada trafiona, z moją faworytką Patrycją Soliman na czele. Wszyscy grają koncertowo. Od prezesa ZASP Szczepkowskiej począwszy, na debiutancie Grzegorzu Kwietniu, przed którym piękna droga, skończywszy. Reżyseria dla inteligentnych, czyli dla wszystkich. Nie ma golasów, ale są na wierzchu dusze, śmieszne nawet miejscami do rozpuku. No to czego mi brakuje? No właśnie, Ryszarda czy Makbeta? A jakby zabrać Makbetowi myśl i zostawić tylko akcję - co zostanie? Sumo.

Idźcie na "Mewę", i to będzie wasza AKCJA.

Andrzej Łapicki
Rzeczpospolita
10 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia