Dużo pytań, mało odpowiedzi

"Reset" - reż. Anna Gryszkówna - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Sobotnia premiera na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże nie była może wybitna, ale "Reset" dość zgrabnie porusza tematy, które od dłuższego czasu są na afiszu. Sztuka Anny Gryszkówny jest ciekawym mariażem komedii z dramatem, gdzie feminizm i patriarchat są jedynie punktem wyjścia całej opowieści.

Sztuka autorstwa Almy De Groen to historia czterech bliskich koleżanek z uczelni. Każda z nich poszła inną drogą i nie spodziewały się, że ich losy zostaną połączone przez jedną osobę. Mężczyznę, dzięki któremu spotkały się ponownie, aby po jego śmierci wspierać wdowę. Jest to początek wspomnień, prania brudów i wywlekania głęboko skrywanych sekretów. Czy przyjaźń i miłość mogą istnieć? Czy mamy duszę? Czy też jesteśmy tylko zlepkiem definiujących nas historii? Na te wszystkie pytania "Reset" próbuje odpowiedzieć. Nie próbuje przy tym wybielać czy gloryfikować którejkolwiek ze stron, pozostawiając pole do interpretacji widzowi.

Anna Gryszkówna, która podkreśla, że uwielbia opowiadać o kobietach, gdyż są niezbadanym kosmosem, przedstawia nam cztery kompletnie różne bohaterki. Wdowę, Meridee Hobbes, kobietę sukcesu, Judith More, zagubioną we własnym życiu Lydię Renfrew oraz niespełnioną badaczkę Hester Sherwood. Kiedy patrzymy na nie, trudno uwierzyć, że tak różni ludzie mogli zostać przyjaciółmi. A jednak. Ale wszystko spaja jedna postać - zmarły mąż Meridee.

Człowiek będący kotwicą każdej z bohaterek, ale w zupełnie innych życiowych sytuacjach. Nieboszczyk, którego duch (swoisty deus ex machina) wciąż nie daje o sobie zapomnieć i nawet po śmierci jego naukowe dokonania są istotne dla - być może - przyszłości ludzkości, jest kluczem do tej historii. Bo podważa wszystkie ideały, których trzymają się bohaterki, jest także powodem dlaczego tak a nie inaczej potoczyły się ich losy.

Początkowo wszystko wydaje się w porządku. Cała czwórka siedzi w pokoju, wspomina, rozmawia o obecnym życiu. Jednak im więcej wina, tym więcej prawd wychodzi na jaw. Prym w wywlekaniu brudów, w bardzo podstępny i inteligentny sposób, wiedzie Hester. Czy to ona straciła najwięcej? Być może. Trudno mówić, aby szukała zemsty, skłócając ze sobą trzy pozostałe kobiety. Bardziej tu chodzi o sprawiedliwość, w jej rozumieniu. Bo dzięki swojej wiedzy o życiu pozostałych, potrafi nie tylko zmusić do powiedzenia prawdy, ale też przekuć to w swój własny sukces.

Akcja rozgrywa się w bardzo skromnej scenografii. Szary pokój w willi, jakby zrobiony z kartonu, pokazuje jak kruche są życiowe fundamenty każdej z przyjaciółek. Wisząca nad nim klatka, która w końcu je w tym pokoju zamyka, symbolizuje niejako więzienie, w którym umieścił je zmarły mąż Meridee. Człowiek bez empatii, manipulujący ludźmi w imię swoich naukowych teorii, które uważał za podwaliny wszelkiego życia.

Jednak ten bardzo ciekawy koncept walki płci został przedstawiony w sposób trochę za mało angażujący. "Reset" nie porywa. Ma swoje momenty, które kradnie przede wszystkim Ewa Jendrzejewska, bezbłędna i naturalna w roli Judith More, ale pozostałe kreacje są albo zbyt przerysowane (Anna Kociarz jako Hester Sherwood i Małgorzata Oracz jako Lydia Renfrew), albo za mało wyraziste (Joanna Kreft-Baka w roli Meridee Hobbes).

Szkoda, bo sztuka ma naprawdę dobry punkt zaczepienia do zrobienia porywającego aktorskiego widowiska od początku do końca. Na plus na pewno tragikomiczne dialogi, jednak kiedy patrzymy na całość, czegoś zdecydowanie brakuje. Są w tym przedstawieniu fragmenty, w których widz może odpłynąć myślami w inne miejsce. Później trudno wrócić do skupienia.

Sztuka Anny Gryszkówny jest na pewno warta uwagi ze względu na ciekawą tematykę, która nie została przesadzona w żadną ze stron. I za to należą się brawa, bo bardzo łatwo można było zrobić z tego farsę, która kompletnie wypaczyłaby clue całości. Dzięki temu widz może sam odpowiedzieć sobie na wiele pytań, bo reżyserka pozostawiła całkiem spore pole do interpretacji całości. Bo czy można winić którąkolwiek z kobiet za to, co zrobiła ze swoim życiem? Albo męża, który żył w swoim własnym świecie głęboko do tego stopnia, że postanowił wciągnąć doń innych ludzi? Kto tu jest zły, a kto dobry - każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Patryk Gochniewski
www.trojmiasto.pl
12 czerwca 2018
Portrety
Anna Gryszkówna

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...