Dwa słowa - dwie kultury?

"Dwa Słowa", Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie

Wkład Tansmana w kulturę muzyczną był ogromny i na świecie potrafiono to docenić. Między innymi liczbą wykonań jego utworów, po kres życia sięgającą kilkuset rocznie - pisze Wojciech Wendland w Gazecie Wyborczej.

Nie odczuwam powinowactwa z tymi, którzy w ten czy inny sposób odmawiają przynależności do polskiej kultury twórcom innego pochodzenia aniżeli polskie. Kultura to wartości, nie zaś taka czy inna przynależność etniczno-terytorialna. Drogowskazem moralnym "mojej" kultury jest uznanie i poszanowanie "inności". Gdyż "moja" kultura nie rozkwitała w izolacji, ale na rozstajnych drogach wiodących ze świata do nas i z powrotem. Dlatego rzeczywistość kultury powinna być sferą poszukiwań, nie zaś prostych afirmacji. 

Powyższe uwagi, zaczerpnięte z eseju Jana Józefa Lipskiego pod tytułem "Dwie ojczyzny - dwa patriotyzmy" (1981), nasunęły mi się po lekturze tekstu "Mała rewolucja" z tygodnika "Wprost" (1 marca 2009 r., nr 9). To recenzja przedstawienia "Dwa słowa", składającego się z jednoaktówek Moniuszki i Tansmana. Premiera odbyła się w Operze Narodowej 14 lutego 2009 r. "Tansman, polski Żyd z Łodzi, mieszkający w Paryżu, był bowiem ostatecznie przedstawicielem kultury francuskiej" - czytamy w artykule. 

Poza tym jednym zdaniem nie dowiadujemy się niczego więcej o tym, kim był Tansman. Autor woli, żeby czytelnik wiedział, iż jeden z bohaterów wieczoru to "Żyd z Łodzi" i "przedstawiciel kultury francuskiej", nie zaś wirtuoz fortepianu, dyrygent i zwycięzca pierwszego w niepodległej Polsce konkursu kompozytorskiego (1919). Po prostu wybitny muzyk i artysta. 

Tak lekceważące traktowanie osoby Aleksandra Tansmana (1897-1986), jednego z największych kompozytorów XX wieku, ma niestety bogatą historię. Związków z kulturą polską, z uwagi na pochodzenie, styl czy miejsce zamieszkania, odmawiano mu przed 1939 rokiem i po roku 1945, otaczając jego twórczość rzadko przełamywaną zmową milczenia. Postępuje się tak z dorobkiem współtwórcy neoklasycyzmu w muzyce światowej, który po kres życia powtarzał: "Byłem, jestem i na zawsze pozostanę kompozytorem polskim". 

Szerzej na ten temat pisałem w miesięczniku "Więź" (2009, nr 1-2) oraz w "Twojej Muzie" (2009, nr 1), w której ukazał się również wywiad z Waldemarem Dąbrowskim. Przyznał on, że obejmując dyrekcję Opery Narodowej, wprowadza do nowego programu dzieło Tansmana, gdyż jego twórczość zbyt mało jest u nas znana (s. 56). Spektakl był więc ważnym wydarzeniem, któremu rangi dodała obecność takich postaci jak Władysław Bartoszewski czy córki Tansmana przybyłe z Paryża, panie Marianne i Mireille. 

Jacek Hawryluk, zachowując wysoką kulturę wypowiedzi, poświęcił przedstawieniu uwagę w "Gazecie Wyborczej" (16 lutego 2009 r., nr 39). Autor "Małej rewolucji" odtwarza jednak osobliwą kalkę myślenia o Tansmanie. W opinii światowej kompozytor zawsze uchodził, zgodnie z własnym przekonaniem, za polskiego artystę, dla Polaków pozostając jednak kompozytorem żydowskim, w PRL - francuskim. Parafrazując wypowiedź jednego z respondentów Ruty Pragier, chciałoby rzec: "Jestem Żydem [Francuzem] dlatego, że niezależnie od tego, kim chcę być, inni uważają mnie za Żyda [Francuza]". 

Oto przykład z 1931 roku. W biografii Tansmana opublikowanej w Paryżu i Nowym Jorku, Irving Schwerke stwierdzał, że "muzyka Aleksandra Tansmana jest niewątpliwie najpełniejszym hołdem, jaki kiedykolwiek kompozytor polski jego generacji złożył swemu krajowi". W tym samym roku Zdzisław Jachimecki, w syntezie poświęconej muzyce polskiej 1896-1930, zaliczył Tansmana do osobnej grupy kompozytorów pochodzenia żydowskiego, pisząc, iż "łączą się silniej raczej z każdą inną kulturą muzyczną niż specjalnie z Polską". 

Antysemicką wymowę tej kategoryzacji dostrzegł Mateusz Gliński, krytykując ją na łamach "Muzyki". Bierni nie pozostawali również twórcy z kręgu "Małej Ziemiańskiej" jak Słonimski, Lechoń czy Hemar. Ten ostatni zżymał się na przejawy krzykliwego i płytkiego patriotyzmu pisząc: " Popiołów nie mógł skończyć / lecz wprawiał go w trans Mann / dla niego pisał Cocteau / Krzywicka i Tansman ". 

Wkład Tansmana w kulturę muzyczną był ogromny i na świecie potrafiono to docenić. Między innymi liczbą wykonań jego utworów, po kres życia sięgającą kilkuset rocznie. Między innymi nominacją do Oskara za muzykę do filmu "Paris Underground" (1945). Między innymi oddaniem mu, jako jedynemu europejskiemu kompozytorowi po Szostakowiczu, fotela Królewskiej Akademii Nauki, Literatury i Sztuki w Brukseli (1977). 

Równie wielka powinna być troska, by dorobek Tansmana procentował dla naszej kultury, bo jest jedna, a naszym obowiązkiem jest ją pomnażać. Nie pamiętają o tym ci, którzy postać i twórczość Tansmana pochopnie oddali już kulturze francuskiej, dodatkowo czyniąc to w pogardliwy sposób.

Wojciech Wendland
Gazeta Wyborcza
12 marca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...