Dwie ikony
"Maria Callas. Master Class" - reż. Andrzej Domalik - Och - Teatr w WarszawieKolejna edycja festiwalu Teatr na Wolnym nie mogłaby się odbyć bez Krystyny Jandy, od której wszystko się zaczęło. Cztery lata temu prezydent miasta, Jacek Jaśkowiak zaprosił aktorkę do Poznania. To wydarzenie stało się inspiracja do stworzenia festiwalu Teatr na Wolnym.
„Maria Callas. Master Class" w reżyserii Andrzeja Domalika to z pozoru tylko lekcja, która tak naprawdę kryje w sobie o wiele więcej. Zabawne fragmenty zajęć stały się pretekstem do rozważań o przeszłości i sztuce. W trakcie przesłuchiwania studentów, w Marii Callas budzą się wspomnienia jej występów. Wybitna postać operowa nie miała łatwego życia, począwszy od jej pochodzenia i doświadczenia biedy oraz głodu w tracie wojny aż do toksycznych relacji z mężczyznami. Jej niezrozumiała dla otoczenia wrażliwość nie pozwalała jej zaznać szczęścia w życiu prywatnym. Swoim studentom powie, że trzeba żyć dla muzyki, bo Opera była jej wytchnieniem i spełnieniem.
O tym, że Maria Callas jest postacią wybitna mówić nie trzeba, ale właśnie jej własne doświadczenia pomagały w tworzeniu legendarnych kreacji m. in. Lady Macbeth, Medei czy Normy. Śpiewając te tragiczne arie wyrażała własny ból, oddawała publiczności całą siebie. Nie dbała o głos, nie oszczędzała się – dzięki Operze udało jej się zyskać i stracić jednocześnie. Przez całą swoją karierę zmagała się z różnymi plotkami na swój temat, zazdrością koleżanek z branży i często okrutną prasą. Była krytykowana za swój wygląd – tusze i prezencję, nie poddawała się i dzięki ogromnej determinacji przeszła do historii jako ikona opery.
W spektaklu „Maria Callas. Master Class" ujrzeć można dwie wybitne postaci – tytułową śpiewaczkę operową oraz wcielającą się w tę rolę Krystynę Jandę. Momentami trudno odróżnić czy liczne wtrącenia o losie artysty są słowami sztuki czy refleksjami aktorki. Janda i Callas łączą się w tak spójny sposób, że trudno postawić granicę między nimi. To przenikanie się postaci jest oszałamiające. Cały spektakl może wzbogacić znajomość ostatniej kreacji Krystyny Jandy w filmie pod tytułem „Słodki koniec dnia". W wymienionej produkcji aktorska wciela się w rolę Marii, polskiej pisarki nagrodzonej Noblem. Akcja toczy się we Włoszech. W mieście pojawia się imigrant, do którego lokalni mieszkańcy są wrogo nastawieni. Maria uświadamia sobie, że tak samo jak Egipcjanin, tak i ona obca jest w tym kraju. Gdy odważa się wyrazić swoje zdanie na temat sztuki, to szokuje i zraża do siebie ludzi. Gdy Janda jako Callas mówi o potrzebie tłumienia własnych emocji i trzymaniu maski, to od razu przywodzi na myśl filmową Marię.
Janda na scenie nie jest sama. Ze względu na to, że oglądamy lekcję, to potrzebni są również studenci, a w tych rolach: Marta Wągrocka, Jolanta Wagner i Rafał Bartmiński. Na pianinie gra Mateusz Dębski, który też na scenie jest uczniem, a co jakiś czas pojawia się Michał Zieliński jako obsługa teatru. W trakcie zajęć widać kilka twarzy Marii. Pierwsza to kobieta znająca swoja wartość, lekko arogancka, ale pewna siebie i twarda jak głaz wymagająca pani profesor. Druga – nauczycielka pełna pasji i zamiłowania do muzyki chcąca wyciągnąć od swoich podopiecznych prawdziwe emocje, pomaga im w doskonaleniu się. I wreszcie trzecia twarz Callas – kobieta rozdarta, której jedyna prawdziwą miłością jest opera. Ta pasja okazała się zabójcza dla jej wrażliwości. Pierwsza twarz Marii to tylko maska dla pozostałych. Pod płaszczykiem wyniosłej artystki kryje się wrażliwa kobieta kochająca muzykę całym sercem.
Callas przesłuchuje studentów, daje im uwagi a Ci z każdym podejściem są coraz lepsi. Ich śpiew zabiera Marię do wspomnień jej własnych występów. Reflektor oświetla tylko Jandę, która wygłasza monolog, a z głośników lecą nagrania Callas. Maria wspomina swoje występy, ale także dawne miłości, a konkretniej związki, bo na uczucie nie było tam miejsca.
Publiczność bawiły sceny z uczniami, a także zderzenie dwóch światów – divy Callas i pracownika teatru, prostego człowieka. Widownia ochoczo nagradzała brawami popisy wokalne aktorów, a w trakcie monologów głównej bohaterki milkła jakby w zrozumieniu i współczuciu.
Na koniec warto wspomnieć o stronie technicznej, czyli charakteryzacji i scenografii, za które odpowiada Janda wraz z reżyserem spektaklu Andrzejem Domalikiem. Kurtyna, fortepian, stolik i wysokie krzesło – kulisy teatru to przestrzeń nauki i wspomnień. Krystyna Janda
w okularach, spiętych włosach i czarnym stroju prezentuje się znakomicie – toto na scenie profesor Callas.
Hasłami tegorocznej edycji Festiwalu Teatr na Wolnym są słowa ikona i muzyka. Cytując słowa konferansjera, Mateusza Frąckowiaka – na scenie nie mamy jednej ikony, lecz dwie – Krystynę Jandę i Marię Callas.