Dwie opery, jeden finał

"Ariadna na Naxos" - reż: Włodzimierz Nurkowski - Opera Krakowska

Nie ma jednej, wielkiej, poważnej opery i drugiej, błahej, niepoważnej rodem z komedii dell'arte. Jest jedna sztuka. Nie można jej dzielić, co najwyżej na dobrą i złą. Z takim przesłaniem Richard Strauss i librecista Hugo von Hofmannsthal tworzyli operę "Ariadna na Naxos".

"Ariadna na Naxos" w reż. Włodzimierza Nurkowskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Paweł Dybicz w Przeglądzie.
I z tym przesłaniem przyszło się zmierzyć reżyserowi Włodzimierzowi Nurkowskiemu, który je wzmocnił, akcentując teatr buffo, a nawet elementy cyrkowe. Czy zasadnie, to rzecz dyskusyjna, ale trzeba uznać, że nie zabił opery, nie sprawił, że jest mniej zrozumiała. Nawet dla widza, który nie czytał przed spektaklem programu i streszczenia opery.

A ta stoi na rolach kobiecych, to one nadają ton. Ewa Biegas w roli tytułowej jest pełna heroizmu, dramatu i udręki. Jej zupełne przeciwieństwo stanowi Katarzyna Oleś-Blacha jako Zerbinetta. To nie jest duża kukiełka z jarmarcznego teatrzyku czy kokietka, ale kobieta, która - choć życie bierze dość lekko - rozumie cierpiących z miłości. No i obsadzona w roli Kompozytora Agnieszka Rehlis - przyjemnie było jej słuchać. Panowie, Tomasz Kuk, Adam Zdunikowski czy Stanisław Kufluk, nie ustępowali wymienionej trójce, ale nie ich role decydują o wyrazistości i obliczu "Ariadny".

Nie można nie zauważyć kostiumów autorstwa Anny Sekuły. Ona też jest twórczynią scenografii, chyba mniej udanej. Stali bywalcy spektakli operowych będą dyskutować, czy współczesne inscenizacje naprawdę nie mogą się obyć bez luster (i wody).

Opery Straussa rzadko były wystawiane w Polsce, dawniej tego kompozytora posądzano o flirt z nazizmem. Krakowskie przedstawienie przybliża melomanom jego dzieła. Sto lat temu uchodził on za jednego z największych rewolucjonistów w muzyce. Dziś jest to czysta klasyka i warto się z nią zapoznać, bo w jego dziełach nie brakuje świetnej muzyki i arii, które choć może nie tak liryczne jak te Verdiego, a zwłaszcza Pucciniego, są jednak nie mniej piękne. Gdybym miał coś podszepnąć dyrekcji Opery Krakowskiej, to zachęcałbym do sięgnięcia po "Arabellę", o "Salome" już nie mówiąc.

(-)
Przeglad
5 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia