Dyrektor teatru Groteska odchodzi w cieniu oskarżeń o mobbing
Pożegnalny benefis chciał wyreżyserować sobie samO pół miliona złotych poprosił miasto Kraków Adolf Weltschek, dyrektor teatru Groteska. Za te pieniądze chciał pod koniec sierpnia wyreżyserować „szopkę inteligencką" będącą jego pożegnalnym benefisem. - Prace skończyły się, zanim na dobre właściwie się zaczęły - słyszymy od pracowników Groteski.
Na jednej scenie występowali tu czołowi politycy Platformy i PiS, Jacek Kurski i Robert Biedroń, Krzysztof Cugowski, Natalia Siwiec, Bronisław Cieślak czy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Reality Shopka Show - bo o tym wydarzeniu mowa - odbywały się w Teatrze Groteska rokrocznie przez piętnaście lat.
Adolf Weltschek, dyrektor teatru, pomysłodawca i realizator szopek, wspólnie z zaproszonymi gośćmi - głośnymi, wpływowymi nazwiskami - w satyryczny sposób komentował w nich bieżące wydarzenia polityczne. Szopka była znakiem rozpoznawczym Weltschka, jego powodem do dumy. Aż do 2015 roku, kiedy ten ogłosił, że impreza organizowana jest po raz ostatni.
Osiem lat później Adolf Weltschek chciał wrócić do korzeni szopki i zorganizować ją ponownie - pod koniec sierpnia, jako element swojego pożegnalnego benefisu. Po 25 latach pracy Adolf Weltschek odchodzi bowiem z Teatru Groteska - przegrał konkurs na dyrektora placówki. Od 1 września fotel ten obejmie Karol Suszczyński.
Teatr Groteska. 500 tysięcy złotych z miasta na pożegnalną szopkę
Według naszych informacji Adolf Weltschek na organizację szopki chciał otrzymać od miasta dotację sięgającą ... pół miliona złotych.
- W maju dyrektor teatru zwrócił się z prośbą o zwiększenie dotacji na bieżące funkcjonowanie teatru o kwotę 500 tysięcy złotych - przekazuje nam Anna Latocha z biura prasowego krakowskiego magistratu. Oficjalnie nie wspominano, aby była to kasa na szopkę pożegnalną.
Teatr dodatkowych pieniędzy nie otrzymał. Jak mówią jednak nasi rozmówcy związani z Groteską, jeszcze pod koniec czerwca w teatrze mówiło się o szopce dyrektora Weltschka. Ekipa miała być postawiona w stan gotowości w drugiej połowie sierpnia. Z tego też powodu w teatrze nie można było rozpocząć prac przygotowawczych do jesiennych premier.
O tym, że Weltschek zdecydował się na samodzielne przygotowanie sobie imprezy pożegnalnej mówi nam Karol Suszczyński, następca dyrektora Weltschka. - Uważam, że po 25 latach pracy w teatrze panu dyrektorowi należy się godne pożegnanie. W końcu poświęcił temu miejscu kawał swojego czasu i serca. Pan dyrektor w jednej z rozmów rzeczywiście przyznał, że samodzielnie coś przygotowuje na tę okoliczność, co oczywiście przyjąłem do wiadomości - mówi nam Suszczyński.
Prace jednak „skończyły się, zanim na dobre się zaczęły" - słyszymy dziś w Grotesce. Jak wynika z naszych informacji, technikom wstrzymano prace nad szopką. Nie wiadomo, czy ta finalnie się odbędzie i w jakim kształcie.
Dyrektor Adolf Weltschek nie chciał z nami rozmawiać. Podczas krótkiej rozmowy telefonicznej przekazał, że jest zajęty i nie wie, czy w najbliższej przyszłości znajdzie chwilę na rozmowę o szopce pożegnalnej. Chwilę później wysłał wiadomość SMS przekazując, że „informacje o bieżącym funkcjonowaniu teatru zostaną przedstawione niebawem".
Adolf Weltschek. W cieniu oskarżeń o mobbing
Konkurs na dyrektora Groteski ogłoszono oficjalnie na początku października ubiegłego roku - niespełna tydzień po opublikowaniu przez nas reportażu, w którym opisaliśmy sposób pracy dyrektora Adolfa Weltschka, który przez wielu pracowników wprost nazywany był mobbingiem.
W naszym reportażu 23 byłych i obecnych pracowników teatru - kasjerzy, pracownicy biura obsługi widowni, PR-owcy, plastycy, aktorzy i obsługa techniczna - zgodnie mówiło m.in. o atmosferze zarządzania strachem, uporczywym poniżaniu i ośmieszaniu ich przez dyrekcję, o niespodziewanych zwolnieniach za drobne potknięcia, nierzadko podpisywanych przez dyrektora w furii. Przypisywali mu działania mobbingowe, wspominali o wieloletniej pracy na tzw. umowach śmieciowych.
W odpowiedzi na nasz reportaż do teatru najpierw weszła kontrola z UMK, a potem, na wniosek prezydenta Jacka Majchrowskiego, Państwowa Inspekcja Pracy. Ich wyniki przedstawiono na nieco ponad tydzień przed drugim etapem konkursu na dyrektora Teatru Groteska. Obydwie wykazały drobne uchybienia, a dyrektor został zobowiązany do „właściwego kształtowania w zakładzie zasad współżycia społecznego". Jak jednak wskazywaliśmy, Inspekcja Pracy podczas dwumiesięcznej kontroli rozmawiała jedynie z dwoma pracownikami - i to tymi, którzy zgłosili się sami.
Adolf Weltschek od początku konsekwentnie zaprzeczał zarzutom dotyczących wątpliwych etycznie metod pracy i zachowań wobec podwładnych. Z drugiej jednak częściowo się do nich przyznawał.
- Zdarzają się rozmowy trudne i bolesne, zwłaszcza gdy ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków czy działa na szkodę teatru. Moim zadaniem jest reagować na takie nieprawidłowości. Prowadzę teatr, jestem jego dyrektorem i mam prawo oceniać każdego pracownika. Jeżeli ktoś źle zagrał, fatalnie zaprezentował się przed widownią, mam prawo go skrytykować, tak samo jak w sytuacji, gdy ktoś nie wywiązuje się ze swoich zadań. I rzadko zdarza się, żeby krytyka była przyjmowana z uśmiechem na twarzy - mówił, pytany o to, czy krzyczy na pracowników i czy wychodzą z jego gabinetu z płaczem.
Mobbing? - Jak w każdej rodzinie bywają dni lepsze i gorsze, natomiast każdy pracownik, który czuje, że jego interesy są naruszane, powinien korzystać z oficjalnej drogi zgłaszania mobbingu. W ciągu mojej wieloletniej pracy takich przypadków w naszym teatrze nie było - mówił w wywiadzie dla „Wyborczej", w którym konfrontowaliśmy go z wysuwanymi wobec niego zarzutami.