Dyskusja o mieście i spektaklu

"Wałbrzych Utopia 2.039" - reż. Piotr Ratajczak - Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu

Po najnowszym spektaklu granym w Teatrze Dramatycznym pt. "Wałbrzych Utopia 2.039" odbył się panel dyskusyjny z udziałem realizatorów, zaproszonych gości i publiczności.

Sztuka jest rekonstrukcją powojennego okresu miasta, pokazuje wielonarodowość osiedlającej się tu ludności. Dyskusja więc była o Wałbrzychu.

Rozmowy o Wałbrzychu są bardzo interesujące, ponieważ mieszkańcy mają emocjonalny stosunek do miasta. Jedni go nienawidzą i wyjeżdżają albo tkwią tu i do znudzenia narzekają, inni kochają miasto i góry, zostają tu z wyboru i starają się dać swój wkład w przyszłość miasta. Nie ma wałbrzyszan obojętnych!

- Chociaż nie wszystkie szczegóły sztuki są zgodne z historycznymi, z postaciami możemy się identyfikować. Zwłaszcza że jesteśmy potomkami tych ludzi - mówiła zaproszona do dyskusji Elżbieta Kwiatkowska-Wyrwisz, regionalistka, prezes Fundacji "Museion".

Piotr Ratajczak, dyrektor artystyczny teatru, reżyser przedstawienia, a wcześniej dwóch innych - "Bohater roku" i "Sorry, Winnetou" przypomniał, że "Bohater roku" też pokazywał Wałbrzych, rzecz działa się na Sobięcinie. - Kiedy zobaczyłem Ryszarda Węgrzyna, wiedziałem, że to idealny bohater roku. Pan Ryszard jest aktorem, ale i społecznikiem, a postać jest podbudowana ideowo - tłumaczył.

Krzysztof Kobielec, który był moderatorem dyskusji, zwrócił uwagę na to, od czego "Utopia" zaczyna się - że pamięć zbiorowa różni się w umysłach różnych ludzi. Charakterystyczne jest to, że każdy inaczej pamięta ten sam wałbrzyski dzień tuż po wojnie, kiedy tygiel miasta wypełniał się przybyszami z różnych stron świata. Dla jednych był to piękny letni dzień z nadzieją na przyszłość, innych przenikał chłód niepewności, nad głowami kolejnych zawisło ponure niebo wygnania z rodzinnych stron, otoczyła niepokojąca mgła niejasnej przyszłości, a w głowach jeszcze innych nałożyły się obrazy realne z wyimaginowanymi.

- Moi dziadkowie przyjechali tu wówczas z Francji. Opowiadali o tych cienkich płaszczach, o których jest mowa w przedstawieniu, przewiewnych spodniach, strasznie tu marzli. Ale, jak mówił dziadek, było lepiej niż się spodziewali. Dostali mieszkanie, pracę. Dziadkowie nie chcieli uciekać stąd z powrotem do Francji. Po dwóch latach wujek chciał wrócić do Francji, władze zatrzymywały - mówił widz Romuald Szałata. - Ja jestem z Wrocławia. Jest masa analogii między tymi miastami. Dziś Wałbrzych jest dla mnie ważniejszy. Jestem psychiatrą, co ciekawe, postacie ze sztuki są bardzo dobrze scharakteryzowane. Pokrywają się z moją klasyfikacją wałbrzyszan - mówiła z publiczności Lucyna Masłowska- Szczęsny. Zaproszona jako ekspert, reprezentująca Państwową Wyższą Szkołę Zawodową doc. dr Mirosława Furmanowska mówiła o utopii, przytaczała definicje myślicieli, by pokazać, że różnią się. - Dla przesiedlonych wówczas na nasze tereny borysławiaków już wtedy była to utopia - mówiła.

Drugi gość z PWSZ, dr Sylwia Wierzcholska opowiadała, jak zmienia się widzenie Wałbrzycha. - Urodziłam się we Wrocławiu, tu jestem przez przypadek. Jestem botanikiem, trzeci rok wykładam w PWZS. Co charakterystyczne, jadąc z koleżanką z Wrocławia, który jest taki piękny, taki doskonały, patrzymy przez okno samochodu na wałbrzyskie tereny i stwierdzamy: "Jak tu jest pięknie!" Podczas zajęć i wypraw w góry ze studentami widzę wyjątkową przyrodę ziemi wałbrzyskiej, jestem przeszczęśliwa będąc tutaj. Zadziwiające jest to, jak moi znajomi wrośli w to miasto, jak bardzo identyfikują się z nim, jak kochają te góry - opowiadała.

- Ja urodziłem się w Opolu, żonę mam z Jeleniej Góry. Na początku nie mogłem zaakceptować tego brudnego otoczenia, ale nie wyjeżdżałem i kolejne lata to było wychodzenie z tej "kopalni". Pewnego dnia stwierdziłem: "To jest moje miasto". Dzisiaj nie wyobrażam sobie siebie gdzie indziej - wspominał Ryszad Węgrzyn, aktor, odtwórca roli Niemca autochtona w "Utopii".

Piotr Mokrzycki, aktor, odtwórca roli Żyda, przez pracę w teatrze związany jest z Wałbrzychem od roku. - Dużo podróżuję, Wałbrzych traktuję jako miejsce pracy, ale dobrze się tu czuję - mówił.

Elżbieta Kwiatkowska - Wyrwisz zastanawiała się, czy istnieje już tożsamość wałbrzyska, czy przy całej wielonarodowości i wielokulturowości miasta można po 68 latach mówić o spójnym obrazie wałbrzyszanina.

- Mam studentów stąd, którzy są bardzo zdeterminowani, ambitni, działają w organizacjach ekologicznych. Z dużym szacunkiem patrzą na swoje miasto, kochają te góry, są dumni - opiniowała Sylwia Wierzcholska z PWSZ.

- To jest fascynujące - uważa również druga przedstawicielka uczelni Mirosława Furmanowska. - Mam doświadczenia z różnych uczelni, najtrudniej pracuje się z grupami wielkomiejskimi. Z zamkniętymi oczami można powiedzieć, z kim się pracuje. Wałbrzyscy studenci nie są zmanierowani. Z przyjemnością tu przyjeżdżam - mówiła.

Potwierdza się moje spostrzeżenie, że nie ma wałbrzyszan obojętnych. Ci, którzy nie zaakceptowali miasta, wyjechali i drążą inną rzeczywistość. Ci, którzy tu są, z ambicją i oddaniem tworzą swoje miejsce na ziemi.

Elżbieta Gargała
Tygodnik Wałbrzyski
29 grudnia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...