Dzieło doskonałe

"Ojciec" - reż. Agata Duda-Gracz - Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Spektakl Agaty Dudy-Gracz „Ojciec” można nazwać dziełem doskonałym. O tym też opowiada przedstawienie. Tytułowy bohater to twórca, który za pomocą nadludzkich sił i w drastyczny sposób stworzył dzieło idealne – krucyfiks wiszący w kościele Najświętszej Marii Panny.

Spektakl oparty jest na opowiadaniu Oskara Jana Tauschinskiego „Świętokradztwo". Agata Duda-Gracz sięgnęła po trudny i gęsty znaczeniowo utwór austriackiego pisarza, aby poruszyć problem człowieka-twórcy. Twórcy, który w trakcie tworzenia utożsamia siebie z bogiem, a swój proces artystyczny z boskim aktem. Twórczość Tauschinskiego wyrasta z filozofii Wittgensteina. Każde zdanie w tekście odpowiada przestrzeni logicznej, która jest rozumiana jako jedna z możliwych interpretacji rzeczywistości. Ten wręcz somatyczny tekst jest paralelny do treści utworu. Artysta nie tworzy swojego dzieła w próżni i w oderwaniu od rzeczywistości. Jego dzieło mocno wyrasta z prawdziwych emocji. Dlatego chcąc ukazać cierpienie Chrystusa sam krzyżuje swojego niedoszłego zięcia (który posłużył mu za model). Jako twórca totalny w swym artystycznym szaleństwie stwierdza, że dzieło doskonałe może powstać tylko w wyniku obcowania z prawdą – w myśl idei, że prawdziwa sztuka jest zawsze okrucieństwem zadanym ludziom. Takie podejście wpływa na konstrukcję spektaklu, w którym wytworzona iluzja ma bliski kontakt z realnością. W ten sposób widz zadaje sobie pytania: gdzie jest moralna granica artysty? Kto daje mu prawo do bycia katem? Czy tworząc w imię ludzkości może dokonać diabelskich czynów? Czy sztuka uprawnia go do stawiania się ponad prawem?

Tego typu pytania zmuszają widza do odpowiedzenia sobie na te moralne dylematy. Jednak spektakl to nie tylko pokarm dla duszy, ale i dla zmysłów. Już od momentu wejścia na widownię trzeba przejść przez przestrzeń teatralną, która została skonstruowana na wzór przestrzeni kościelnej. Przed zajęciem miejsca widz przechodzi obok żywych posągów znajdujących się na drabinach. W ten sposób automatycznie odczuwa swoją małość w obliczu patetycznej, żywej architektury.

Żywe posągi w trakcie spektaklu tworzą kościelną atmosferę, nucąc melodie na wzór chorałów gregoriańskich. Dodatkowo atmosfera zostaje podkreślona przez pogłos, odsyłający nas do świętej sfery. Sakralna przestrzeń mocno kontrastuje z atmosferą na dole, w pracowni artysty. W procesie twórczym jest to również święte miejsce, ale w którym niejednokrotnie dochodzi do zwierzęcych czynów.

Agata Duda-Gracz stworzyła także scenografię do spektaklu, stąd silne powiązanie fabuły przedstawienia z jego częścią wizualną. Oczom widza niejednokrotnie ukazują się piękne obrazy. Często stanowią one odrębne części, jakby spektakl powstał właśnie z takich malarskich dzieł. Ale ta odrębność to tylko złudzenie, bo poszczególne sceny zgrabnie łączą się z sobą, tworząc spójną całość.

Na uwagę zasługuje ruch sceniczny, za który odpowiedzialny jest Witold Jurewicz i Kamila Jankowska. Dwoje choreografów wydzieliło aktorom odrębne przestrzenie, sposób poruszania się i charakterystyczne gesty. Precyzyjnie skonstruowany ruch przyczynił się do stworzenia doskonałych rytmów w spektaklu. Niejednokrotnie akcja zostaje przyspieszona i aktorzy odtwarzają w zapętleniu poszczególne ruchy, czyniąc z człowieka maszynę odtwarzającą swoje codzienne rytuały. Zdawać się może, że tak zaplanowany ruch odziera postaci z ludzkiej emocjonalności. W rzeczywistości jednak sprzyja on wydobyciu emocji, dzięki czemu w przestrzeni teatralnej ich uczucia są lepiej widoczne. Teatr wymaga pewnej umowności, gdzie w skondensowany sposób ukazany zostaje zaledwie fragment rzeczywistości.

Ruch sceniczny jest dużym utrudnieniem dla aktorów, którzy jako ludzie, z całym swoim zapleczem emocjonalnym, nie mogą stanowić jedynie martwego narzędzia w teatralnej maszynie. Pojawia się tu problem poruszany przez jednego z wielkich reformatorów teatru. Edward Gordon Craig marzył o zamienieniu aktora w „nadmarionetę". Miała to być figura doskonała, zastępująca aktora, który nie potrafi uwolnić się od swojej ludzkiej emocjonalności, przeszkadzającej zdaniem Craiga w tworzeniu dzieła idealnego.

Nie bez powodu przytaczam tego twórcę, który, choć niezbyt często realizował swoje projekty, to jednak niejednokrotnie uznawany jest za twórcę teatru monumentalnego – teatru, w którym każdy z elementów tworzy spójną całość: dzieło totalne. Za kontynuatorkę idei teatru monumentalnego z pewnością możemy uznać Agatę Dudę-Gracz, która opowiadając o tworzeniu dzieła doskonałego sama stworzyła twór idealny. Jednocześnie jej realizacja i jej sposób pracy może dać widzom odpowiedź na stawiane powyżej pytania. Bowiem, jak się wydaje, twórczość Agaty Dudy-Gracz nie jest okupiona ludzkim cierpieniem. Choć dla pewności trzeba by o to zapytać twórców spektaklu.

Daria Kubisiak
Dziennik Teatralny Kraków
30 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia