Dzień, w którym łączą się teatry

1. Światowy Dzień Opery

25 października obchodzimy Światowy Dzień Opery - święto ustanowione wspólnie przez stowarzyszenia: Opera America, Opera Europa i Ópera Latinoamérica. W dniu urodzin Gergesa Bizeta i Johanna Straussa teatry operowe z całego świata prowadzą kampanię mającą na celu uświadamianie, jak wielki wpływ i wartość ma opera na życie każdego społeczeństwa.

"Dla tych, którzy już ją kochają, opera jest uwodzicielską mieszanką muzyki, teatru, pieśni i spektaklu" - napisał Nicholas Payne, dyrektor stowarzyszenia Opera Europa w przesłaniu z okazji światowego dnia opery. Zdaniem Payne'a opera dzisiaj jest powszechnie bardziej doceniania niż kiedykolwiek w historii".

World Opera Day powstał z inicjatywy organizacji zrzeszających teatry operowe Opera America, Opera Latinoamerica oraz Opera Europa. "Ideą święta jest pokazanie teatru operowego, który wychodzi naprzeciw społecznościom lokalnym, niosąc idee tolerancji i porozumienia" - podał Teatr Wielki im. S. Moniuszki w Poznaniu. Instytucja ta jest członkiem stowarzyszenia Opera Europa, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu Renata Borowska-Juszczyńska jest członkiem zarządu Opera Europa.

Ambasadorami przedsięwzięcia są m.in. brytyjski aktor Stephen Fry, amerykańska mezzosopranistka Raehann Bryce-Davis i pochodzący z Chin dyrygent Lu Jia. Światowy Dzień Opery uatrakcyjnią transmisje na platformie OperaVision - "Carmen" z Narodowego Centrum Sztuk Performatywnych w Pekinie, "Zemsta nietoperza" z Wiener Staatsoper, "Don Giovanni" z Teatro dell'Opera di Roma oraz "Cyrulik sewilski" z Teatro Municipal de Santiago.

Operę zawdzięczamy Cameracie florenckiej - grupie kompozytorów, filozofów, poetów i muzyków włoskich działającej w końcu XVI wieku. "Program Cameraty zakładał przede wszystkim wskrzeszenie starożytnej tragedii greckiej i nawiązanie do jej wzorów, w muzyce realizacja owej idei nastąpiła na gruncie opery" - napisała w książce "ABC Historii Muzyki" Małgorzata Kowalska.

Istotny wpływ na rozwój opery miała twórczość Claudio Monteverdiego. Za pierwszego reprezentanta gatunku uważa się jego "Orfeusza", wystawionego w 1607 roku w Mantui. Dziś włoski kompozytor uważany jest za twórcę gatunku operowego.

Lilianna Stawarz w jednym z wywiadów udzielonych PAP powiedziała, że opera barokowa to przede wszystkim zwrot ku antykowi, ku słowu. "Logika słowa, filozofia słowa, retoryka - to najważniejsze kwestie, na których bazuje muzyka baroku, a w szczególności opera. Camerata florencka utworzona przez Giovanniego de' Bardiego, jeszcze przed końcem XVI wieku dała podstawy wszystkim twórcom muzyki barokowej do zmiany filozofii, do zmiany traktowania sensu tekstu" - opowiadała. Zdaniem Stawarz zaowocowało to również tym, że słowo i muzyka musiały się jakoś pogodzić, znaleźć wspólny mianownik, ale to słowo determinowało afekt, podkreślony i zilustrowany przez dźwięki. Głównym założeniem barokowej teorii afektu jest przypisanie konkretnej figurze muzycznej pojęcia lub uczucia.

Artystka opowiadała, że na początku opera w baroku pełniła funkcję niezwykle elitarną. Wszystkie spektakle operowe - wtedy, kiedy jeszcze nie było opery jako takiej, a istniała favola per musica/dramma per musica czyli muzyczna opowieść - odbywały się w zamkniętym kręgu możnych tamtego świata, na dworach i dla ograniczonej liczby widzów.

Potem opera w najróżniejszy sposób docierała stopniowo do innych warstw społecznych. Dość wspomnieć, że Wenecja była miejscem, gdzie teatrów operowych było bardzo dużo - 13, a w najlepszym okresie działało ich siedem. To były również teatry dla ludu, gdzie każdy spragniony rozrywki miłośnik muzyki, mógł przyjść i głośno wyrazić swoją opinię.

Obecnie podejście do opery jest bardzo różne. Niektórzy próbują ją jak najbardziej uwspółcześnić, korzystając ze środków właściwych teatrowi dramatycznemu i kinu, równie silny jest trend wystawiania oper zgodnie z tradycją wykonawczą charakterystyczną dla danych czasów.

Pierwszą drogę wybiera dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego - Opery Narodowej Mariusz Treliński, jego zdaniem operę trzeba traktować jako sztukę żywą. "Jeżeli realizujemy utwór znany wszystkim, np. +Toscę+ czy +Madamę Butterfly+, zadajemy sobie pytanie o znaczenie tego dzieła tu i teraz. Tylko wtedy, gdy znajdziemy w tej opowieści mity, archetypy, znaki i sytuacje, przemawiające do nas dziś, jest ona w stanie spowodować w nas żywą reakcję" - powiedział w jednym z wywiadów udzielonych PAP. Jego zdaniem, "tylko taka sztuka jest interesująca, w innym przypadku mamy do czynienia z muzealnością i martwotą". "Musimy spojrzeć na przeszłość w kontekście teraźniejszości. By wskrzesić ją na nowo, trzeba być wiernym duchowi opowieści, natomiast jej litera musi uzyskać dzisiejszy kontekst, bo bardzo się zmieniamy. Czym innym są dziś miłość, wierność, nawet prawda. Opera - jeśli chce być sztuką autentyczną, współczesną - musi podążać podobną ścieżką jak współczesna literatura albo poezja. I takie opery staramy się robić" - mówił wówczas Treliński. Reżyser mówił, że wielokrotnie wieszczono śmierć opery, ale okazało się, że ten gatunek ma nam nadal wiele do powiedzenia.

Zmarły w styczniu Ryszard Peryt, dyrektor i założyciel Polskiej Opery Królewskiej, który jako reżyser zrealizował wszystkie dzieła sceniczne Claudio Monteverdiego oraz Wolfganga Amadeusza Mozarta (jako jedyny na świecie), twierdził, że opera powinna czerpać ze źródeł. Mówił, że Polska Opera Królewska nie wraca do źródeł, ale do nich nawiązuje i z nich czerpie. "Te źródła to są podstawy, triada wartości kultury europejskiej. Prawda, dobro i piękno. Ta triada określa, czy jesteśmy jeszcze u siebie w domu, czy już poza tym terytorium i to dotyczy również opery" - dodał.

"W Europie coraz częściej zamyka się kościoły. Robi się z nich dyskoteki i hotele, bo nie ma wiernych, usycha wiara. Pytanie, czy je zburzyć i wybudować na ich miejscu hotele, czy zapytać samych siebie: co ja robię i co jest mi potrzebne do życia? Przenosząc to pytanie na grunt opery: Mozart czy nowoczesna wersja Mozarta, która nie ma już z nim nic wspólnego?" - mówił.

Przypomniał, że opera po łacinie znaczy dzieło, ale także służba. "Ważne, czy i komu służę poprzez moje dzieło. Ku komu skierowana jest moja praca. Czy to jest świat pusty, a człowiek w nim wszystko umieszcza, czy świat napełniony rzeczywistością skierowaną ku swemu Stwórcy. Czy to jest świat jest bez Boga czy świat Nim naznaczony. Nie chodzi tu o konfesyjne, wyznaniowe porządkowanie rzeczywistości, ale właśnie o powrót do domu" - tłumaczył.

Olga Łozińska
Kurier PAP
25 października 2019

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...