"Dzienniki" Osieckiej już w księgarniach

W 16-rocznicę śmierc

Dziś, w 16-rocznicę śmierci Agnieszki Osieckiej, do księgarń trafia pierwszy tom dzienników, które prowadziła całe życie. Pierwsza część obejmuje lata 1945-1950, kiedy przyszła poetka chodziła do podstawówki i szkoły średniej.

Pierwszy zapis "Dzienników" pochodzi z 27 grudnia 1945 roku. 9-Letnia Agnieszka streszcza w nim swoje dotychczasowe życie - wczesne dzieciństwo w Zakopanem, gdzie jej rodzice prowadzili restaurację, wybuch wojny, powrót do Warszawy, naukę u prywatnych nauczycielek. "Teraz będę pisać nieco obrazowiej, bo właśnie dzisiaj zaczęłam pisać mój pamiętnik i musiałam streścić szereg lat, a teraz będę pisała codziennie wieczorem przeżycia z całego dnia. Mam na imię Agnieszka, a na nazwisko Osiecka" - pisze dziewczynka. Jest to jednak jedyny przypadek, gdy w pamiętniku używa swego prawdziwego imienia i nazwiska. Pozostałe zapiski prowadzi jako Bożena Ostoja. "Ostoja to od rodzinnego herbu, ale dlaczego Bożena - nie wiemy. Można się też tylko domyślać, dlaczego używała pseudonimu, może spodziewała się, że zniechęci on do lektury osoby niepowołane. Może też prowadziła sama z sobą i swoimi zapiskami grę pomiędzy szczerym odsłonięciem się, a pewnego rodzaju autokreacją" - zastanawiała się córka poetki.

Pierwszy tom zapisków obejmuje lata szkolne Osieckiej, do ukończenia szkoły średniej. Wyłania się z nich obraz dziewczyny bardzo czynnej i towarzyskiej, z ogromnym apetytem na życie, ale też świadomej swojej wyjątkowości. Już jako 9-latka Osiecka wie, że chciałaby zostać pisarką i świadomie podejmuje trud codziennego pisania także po to, aby szlifować warsztat. Ojciec miał wobec niej wielkie ambicje - dopilnował, aby Agnieszka uczyła się czterech języków obcych, uprawiała sport, uczestniczyła w życiu kulturalnym. W dzienniku Osieckiej odsłania się druga strona tej troskliwości - ciągłe awantury, jakie tatuś jej robił właściwie o wszystko. Był typem ojca-tyrana, nie tylko w sprawach nauki i powrotów do domu o umówionej porze. Wybierał córce ubrania, w których, jego zdaniem, najlepiej wyglądała, zrobił awanturę z krzykami i zarządził ścisłą dietę, kiedy jako 15-latka przytyła kilka kilo.

Autor wstępu, prof. Andrzej Zieniewicz zauważa, że system wychowawczy ojca Osieckiej bardzo mocno kontrastował z rzeczywistością polskiej szkoły lat 50. okresu stalinizmu. Osiecka oglądała świat PRL-u z dystansu, jaki dawał jej dom kultywujący przedwojenne wzorce dobrych manier, elegancji, ambicji intelektualnych. Z kolegami ze szkoły uczestniczyła natomiast w odgruzowywaniu Warszawy, należała do Służby Polsce a potem Związku Młodzieży Polskiej i razem z innymi jeździła pomagać rolnikom w pracach polowych. "Spostrzeżenia Agnieszki, zawarte pomiędzy plotkami o koleżankach i opisach zakochania w kolejnych chłopakach, są bardzo dojrzałe. Spomiędzy migawek z życia dorastającej dziewczynki wyłania się panorama całej epoki" - pisze Zieniewicz.

Z domu Agnieszka wyniosła pełen rezerwy stosunek do komunistycznego ustroju, jednak dość często udzielał jej się entuzjazm kolegów z ZMP. W listopadzie 1950 roku zachwycała się odbywającym się w Warszawie Kongresem Pokoju, żałując, że nie zdołała porozmawiać z delegatami, bo "przecież to obecnie najlepsi, najwartościowsi ludzie świata". W wielu fragmentach dziennika słychać echa propagandowych pogadanek, których autorka wysłuchiwała na zebraniach. 28 grudnia 1950 roku pisze: "Korea walczy, Korea płonie. Giną tysiące, miliony ludzi. Amerykański imperializm - uzbrojony po dolarowe zęby w siejące śmierć i zniszczenie maszyny - cofa się na +upatrzone pozycje+ pod naporem ludu, pod naporem tych, którzy nie chcą, nie pragną niczego więcej jak prawa do bycia człowiekiem". Jednak zdecydowanie więcej miejsca zajmuje opis spotkań z koleżankami i specjalny plan na sylwestra - sprawienie, żeby kolejny chłopak się w niej zakochał.

We wczesnych zapiskach Osieckiej widać cechy jej dorosłej osobowości, niechęć do "udomowienia", jak to nazwała jej przyjaciółka Magda Umer. 15-letnia Agnieszka dostrzega zalety wolnej miłości, uważa, że małżeństwo bardzo kobietę ogranicza, nie planuje macierzyństwa, bo "dziecko to straszny kłopot", a ciąża "psuje linię". Na 500 kartach zapisków z pierwszego tomu "Dzienników" przewija się kilkunastu chłopaków, w których z różną intensywnością bywała zakochana, albo takich, którzy podkochiwali się w ślicznej Agnieszce. Autorka zapisków otwarcie wyznaje, że bawią ją flirty, lubi zdobywać zwłaszcza takich chłopców, którzy wyglądają na niedostępnych, albo którzy podobają się jej koleżankom.

"To arcyciekawy materiał diarystyczny. Choć na początku autorka zapisków ma zaledwie dziewięć lat, uderza dojrzałość jej przemyśleń i obserwacji, poziom samoświadomości i autorefleksji. Pierwszy tom dzienników to zarazem zapiski dojrzewającej dziewczynki, opisy pierwszych miłości, ale też genialne obserwacje okresu, który w polskiej diarystyce jest słabo opisany - stalinowskich lat 50. To charakterystyka PRL-u pisana przez dziecko PRL-u" - pisze Zieniewicz.

Agata Passent przyznała, że matka nie zostawiła żadnych wytycznych dotyczących ich publikacji czy też nieupubliczniania zapisków. "Wiemy jednak, że porządkowała swoje archiwum i wiele rzeczy z niego usunęła m.in. część listów, niektóre utwory. Wiemy, że dbała też o to, aby dzienniki nie zaginęły. Można więc z tego wnioskować, że liczyła się z publikacją tych rzeczy, które pozostawiła w archiwum, tak przynajmniej zinterpretowaliśmy jej postępowanie" - mówiła Passent na konferencji prasowej promującej wydanie zapisków matki.

Do 2017 roku ukażą się kolejne cztery tomy "Dzienników" Osieckiej, obejmujące lata 1952-1958. Potem wydawnictwo Prószyński planuje przerwę w publikacji zapisków Osieckiej, ze względu na czas potrzebny do ich opracowania. "Dzienniki" ukazują się bez żadnych skrótów, a prace nad ich przygotowaniem do druku trwały kilka lat.

(-)
(PAP)
9 października 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...