Dzisiejsza Polska, czyli przyszedł diabeł do zespołu pieśni i tańca...

"Wesele" - reż. Igor Gorzowski - Teatr Polski w Bielsku-Białej

Spektakl mi się nie podobał. I co ciekawe, głównie z powodu kostiumów. "Chłopska" część obsady wyglądała jak członkowie jakiegoś zespołu pieśni i tańca.

Wszystkie kobiety ubrane praktycznie tak samo, różniące się między sobą tylko kolorami dodatków. Mężczyźni w jakby "chłopskich" sukmanach z wyrysowanymi motywami z malarstwa Wyspiańskiego. Dziad tak samo, plus doszyte fantazyjne guziki drewniane. Po prostu Cepelia pełną gębą. Żeby to chociaż były prawdziwe stroje krakowskie, ale była to raczej stylizacja na "chłopskość". Podobnie ujednolicona jest grupa "miejska" - wszystkim kobietom wystają z różnych miejsc duże pęki sztucznych kwiatów. Gdyby to chociaż specjalnie wyglądało tak groteskowo - jednak widać, że kostiumy nie pełnią żadnej roli interpretacyjnej. Wygląda raczej na to, że stroje zostały przygotowane przez osobę, która zupełnie nie rozumiała, że robi spektakl na podstawie tekstu, który jest jednym z najbardziej przejmujących obrazów polskiego społeczeństwa, a stroje to jeden ze sposobów na wykorzystanie go do powiedzenia czegoś od siebie. "Wesele" jest utworem dającym jak mało który, poprzez sposób wystawienia, możliwość wyrażenia własnego zdania na podstawowe dla życia społeczno-politycznego tematy.

Nie potrzeba tu ani wiersza T. S. Eliota, ani projekcji z ostatniego Strajku Klimatycznego, by coś od siebie przy pomocy "Wesela" powiedzieć głębokiego i o współczesności. Wystarczy mieć tekst "Wesela" plus swoje zdanie i swoje obserwacje. Dlatego nie miałabym żalu o te stroje, gdyby to był wynik zamysłu reżysera. Ale wygląda to raczej tak, że miało być "ładnie" i "z nawiązaniami do twórczości autora, który nie tylko pisał, ale też malował!". No i niestety cały spektakl jest pełen takich dziecinnych, jakby amatorskich pomysłów. Scena pusta, czarna, na niej długi stół, a nad nią tylko okno, które zacznie "grać" dopiero w drugiej części. Ten chwyt pustej sceny już przestał cokolwiek znaczyć, staje się podobnie pusty jak ona sama. To już trzeba było do tych "estetycznych" strojów dać wystrój z Ikei - dzisiejsza chata. Słynne "dwójkowe" dialogi przeplata radosny korowód szalejący po scenie łącznie z przelotem po długim stole. Gdyby to chcieć pociągnąć w stylu "wszyscy wyglądamy ładnie i estetycznie, ale tak samo, a mieszkamy w Ikei", to lepiej by było dać scenę oglądania zdjęć z wakacji na telefonie albo wciągania proszku z brzegu wanny.

Te banalne koncepty okraszone są "pomysłem" na Chochoła i Postaci Dramatu. Chochoł - grany przez Jadwigę Grygierczyk, aktorkę w średnim wieku, szczupłą i niewysoką - ubrany jest niby to "przeźroczyście", czyli w czarny garnitur i białą koszulę. Czarne spodnie i trzewiki są bardzo eleganckie i tak dobrane by ukazywały gołą kostkę bez śladu skarpetek, tak jakby Chochoł uciekł prosto ze Zbawixu. I również nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby ten zamysł był przeprowadzony ("Diabeł ubiera się u Prady?"), ale tak, jak reszta kostiumów, jest to tylko efekt przeestetyzowanej koncepcji autorki kostiumów. Chochoł wciela się we wszystkie Postaci Dramatu. Efekt jest taki, że żadnej z tych Postaci Dramatu nie ma, i w sumie nie ma też Chochoła, mimo że gra go bardzo dobra aktorka. I nic nie zmienia tu fakt, że reżyser w programie wyjaśnia, iż Chochoł to Diabeł. Bo co z tego, że Diabeł? Czy mam rozumieć, że dziś "Wesele" jest o tym, że przyszedł Diabeł do zespołu pieśni i tańca? Nawet to ma jakiś sens, ale czy rzeczywiście o to chodziło twórcom tego spektaklu?

Broni się tylko jedna kreacja - Anna Guzik jako Tetmajerowa w ciąży. Wynika to jednak z osobowości scenicznej aktorki, bo zadania jakie dostaje (np. tzw. kurs do nocnego monopolowego, czyli najpierw przez scenę z pustymi butelkami w wiklinowym koszu, a potem powrót z pełnymi) są marnowaniem jej potencjału.

Jagoda Hernik Spalińska
e-teatr.pl
16 października 2019
Portrety
Igor Gorzkowski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...