Edukacja obywatelska
„Zuchwała historia z zakurzonej półki" - reż. Grzegorz Kujawiński - Teatr Gdynia GłównaLekka, żartobliwa, ale i niepozbawiona przesłania serio „Zuchwała historia z zakurzonej półki" to lalkowo-aktorska baśń wystawiona w Teatrze Gdynia Główna. Chociaż skierowana głównie do dzieci, to bardziej otrzaskany teatralnie widz również może znaleźć przyjemność w jej oglądaniu.
Ta „Zuchwała historia..." jest dość prosta, ale też bywa błyskotliwa. Widzowie zostają przeniesieni do Krainy Poczytności, w której bohaterami są książki. W tej baśniowej przestrzeni rozgrywa się polityczny dramat – sprawiedliwe rządy zostają obalone przez Tyrana, który ogranicza wolność innych (m.in. zakazuje jedzenia lodów, tańczenia, grania w piłkę), więzi swoich politycznych przeciwników, torturuje przez rozciąganie Panią Konstytucję i w ogóle jest niesympatycznym i smutnym gościem, co szczególnie objawia się w jego zamiłowaniu do nieszczęśliwych zakończeń. Lecz dyktatorskim rządom Tyrana sprzeciwia się tajemnicza Książka Pozbawiona Zakończenia, którą gra bardzo sprawnie Małgorzata Polakowska. Zjednoczona z buntownikami ugrupowania PUPA (Podziemnego Ugrupowania Przeciwka Autokracji) spróbuje przywrócić demokratyczny i sprawiedliwy ustrój.
Ta prosta – i niestety dość dobrze znana – historia w Krainie Poczytności traci swoją banalność, a przedstawiona z humorem i dobrą dynamiką daje dużą przyjemność oglądania. A w spektaklach, które kładą nacisk na walory dydaktyczne i edukacyjne ta przyjemność to rzecz nieczęsta. Dydaktyzm, bo prezentowana jest widzowi niewątpliwie baśń z morałem: pochwała demokracji, wolności oraz takich wartości jak szacunek, tolerancja, praworządność. Trudno zdyskredytować takie przesłanie.
Autorem scenariusza, a także reżyserem „Zuchwałej historii z zakurzonej półki" jest Grzegorz Kujawiński, który ponadto wraz z Bartoszem Dobrowolskim jest twórcą scenografii. Przestrzeń Teatru Gdynia Główna została świetnie wykorzystana w tym spektaklu. Kilka prostych elementów scenograficznych nadało jej baśniowego, magicznego charakteru. Specyficzna scena gdyńskiego teatru zdaje się być doskonała do spektakli wykorzystujących lalki. Brak podestu, kameralny nastrój zbliżający widza do sztuki w sensie dosłownym i przenośnym – w takich okolicznościach spektakl lalkowy, czy lalkowo-aktorski ma duży potencjał. Byłoby świetnie gdyby Teatr Gdynia Główna wypełniał lukę – brak stabilnej i poważnej sceny lalkowej w Trójmieście. Jeśli chodzi o wykorzystane w „Zuchwałej historii..." lalki (autorstwa Kingi Tomaszewskiej Smolarczuk) to każda z nich zdaje się mieć swój charakter i wszystkie robią bardzo dobre wrażenie estetyczne. Oczywiście takie wrażenie jest też zasługą niewielkiego zespołu aktorskiego w składzie: Małgorzata Polakowska, Jakub Grzybek oraz Dorian i Oliwer Zypper, który doskonale radzi sobie z graniem lalkami i z lalkami.
Chociaż „Zuchwała historia..." to sztuka skierowana głównie do dzieci, to wiele miejsca zajmują w niej żarty i aluzje – głównie polityczne – skierowane do dorosłego odbiorcy. Twórcy nie są przy tym nachalni i nie przekraczają granicy dobrego smaku więc wypada to z duża lekkością i może rozbawić.
Jest w nowym spektaklu Teatru Gdynia Główna kilka elementów, które sprawiają wrażenie niedopracowanych, ale całość i tak wypada znakomicie (m.in. świetny kostium głównej bohaterki, tajemnicza maszyna do zmieniania zakończeń książek, dobra gra aktorska, ciekawy scenariusz).
Zakończenie „Zuchwałej historii..." nieco rozczarowuje skrótowością – jakby twórcy uznali, że niecała godzina to maksymalny czas jaki młody widz może wysiedzieć w teatrze i ucięli opowieść dość gwałtownie i banalnie. Lecz to wrażenie wynikać może po prostu z tego, że z dużą przyjemnością spędziłbym jeszcze trochę czasu w Krainie Poczytności.