Edward Król gierek

"Prezent dla towarzysza Edwarda G." - reż. Janusz Dymek - Teatr Telewizji

"Prezent dla towarzysza Edwarda G." w reż. Janusza Dymka na Scenie Faktu Teatru TV. Twórcy nowego spektaklu na Scenie Faktu znaleźli znakomity sposób, żeby przez nieznaną historię pokazać dramat Wincentego Pstrowskiego, propagandę lat 70. i niewygodne dla ówczesnych władz fakty z życia I sekretarza KC PZPR.
Edward Gierek wśród części Polaków wciąż cieszy się dobrą sławą. Obrósł legendą socjalisty w zachodnim stylu, nowoczesnego gospodarza Polski, za którego rządów przeżyła inwestycyjny boom. Na tle miernych osiągnięć rządów III RP trasa katowicka i magistrala węglowa wciąż pozostają symbolem aktywnego państwa dbającego o wygodę życia obywateli.

Najnowsza premiera Sceny Faktu pokazuje, że Gierek, poza tym, że był autorem największego polskiego długu i gospodarczej katastrofy, miał też swoje liczne śmiesznostki, a i biograficzne tajemnice.

Scenarzyści poszli tym tropem i udał im się spektakl angażujący uwagę widza nie tylko dzięki nieznanym faktom z historii PRL, w której występują dawni prominenci. Opowieść o kręceniu filmu fabularnego o Wincentym Pstrowskim na Barbórkę 1977 roku splata się tu z odkrywaniem jego dramatycznej historii w dokumentach z dawnych lat i wspomnieniach świadków - inscenizowanych w kopalni Jadwiga, gdzie pracował. Innymi wątkami są książkowa biografia o Pstrowskim i postać jej autora, który poznał kulisy relacji między przodownikiem pracy i Gierkiem.

Całość pokazuje groteskę propagandowej machiny TVP w czasach prezesury Macieja Szczepańskiego. Jej duszne gabinety i korytarze.

Nie da się ukryć, że reżyser Janusz Dymek i scenarzysta Jacek Raginis poszli tropem filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru", który opowiadał o Mateuszu Birkucie, przodowniku socjalistycznej pracy z Nowej Huty. Inna jest jednak perspektywa, z jakiej oglądamy budynki na Woronicza z lat 70. Zamiast zbuntowanej dokumentalistki (u Wajdy granej przez Krystynę Jandę) pragnącej opowiedzieć prawdziwe losy Birkuta spointowane śmiercią na Wybrzeżu, oglądamy perypetie ludzi zadomowionych w telewizji. Potrafiących zgiąć kark i realizować gorsze tematy - jak rozmowa z Wojciechem Żukrowskim - byle przeczekać zły czas i dostać lepszą fuchę.

Każdą sytuację z telewizyjnego dworu Macieja Szczepańskiego autorzy potrafili nasycić szczegółami charakteryzującymi tamtą epokę. Reżyser (w tej roli Szymon Bobrowski) wypadł z łask, bo z sycylijskiej megaprodukcji z udziałem kuzynki premiera Jaroszewicza zrobiła się afera, w którą zamieszany był lokalny mafioso. Prezes telewizji czujnie śledzi transmisje ze wszystkich oficjałek i zwalnia operatora, bo zbytnio eksponował łysinę premiera PRL. Są nasiadówki i kolaudacje. Efekt realizmu został osiągnięty dzięki wykorzystaniu rekwizytów i kostiumów charakterystycznych dla późnego PRL - tarczowych aparatów telefonicznych, radzieckich telewizorów, gazet czy spodni dzwonów. Świetne role stworzyli Tadeusz Bradecki (pisarz) i Maciej Orłoś (scenarzysta).

Kluczowa jest wyprawa na Śląsk, gdzie wraz z realizatorami filmu poznajemy prawdziwą biografię Pstrowskiego - jak był nienawidzony przez górników za wyśrubowane normy. I stał się kłopotliwą postacią dla władzy. Zmarł przecież wycieńczony pracą niezgodną z warunkami BHP, a jego syn uciekł z socjalistycznej Polski do centrum światowego apartheidu - RPA, gdzie pracował w kopalni diamentów.

Finał pracy filmowców okazuje się zaskakujący dla nich samych, prezesa TVP, a nawet towarzysza Gierka, który wyszedł z kolaudacji wściekły. Nie zdradzając końca spektaklu, trzeba wspomnieć, że poznajemy w nim przebieg burzliwej rozmowy Pstrowskiego z młodym Edwardem. A także nieznane szerzej szczegóły z czasów jego pobytu w Belgii, gdzie podobno zamiast fedrować, jak podawała oficjalna biografia, prowadził pensjonat. Czyli mógł być... kapitalistą.

Jacek Cieslak
Rzeczpospolita
25 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia