Ekspiacja narodzonych

"Opowieści afrykańskie (...)" - reż: K. Warlikowski - Teatr Nowy w Warszawie

"Opowieści afrykańskie według Szekspira" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego to rzecz o sposobie komunikacji oraz o ukrytym komunikacie

Początków takiego myślenia o teatrze trzeba szukać w "(A)pollonii", choć bez wątpienia także w starszych przedstawieniach tego reżysera. W zasadzie pokazuje on świat, który znamy. Skąd więc zdziwienie jego stagnacją? Od dłuższego czasu nic się tu nie zmieniło; jak w rzeczywistości - nowe są tylko układy sensów. Znana jest widzowi zimna estetyka świata przedstawionego: przezroczyste, ruchome ściany, uporządkowana i uboga, przestronna przestrzeń, pozorny spokój. Blichtr teatralnej rzeczywistości, by wprowadzić widza w świat powołany, jest efektem zamierzonym. To bardzo charakterystyczna naleciałość teatralnego języka Warlikowskiego, jak dialekt czy akcent obecny w mowie. Jednak prezentowany ład jest tylko pozorny; szczegółowo zaprojektowana konstrukcja estetyczna dzieła kryje w sobie zepsucie odsłanianej rzeczywistości. Ta dychotomia utrudnia dialog i odpycha od siebie widza, wprowadza zamęt.

"Opowieści afrykańskie według Szekspira" to spektakl postaci. Tym właśnie różni się on od "(A)polonii", gdzie główna rola przypadała historii w wymiarze społecznym, czy "Końca", w którym istotą spektaklu była historia jednostkowa. W "Opowieściach..." świat należy do bohaterów - do każdego indywiduum z osobna. Ich mnogość, różnorodność światopoglądów, ich doświadczenia i prywatne historie - wszystko to składa się na treść przedstawienia. Trzy historie Williama Szekspira tuż obok powieści Coetzeego i monologów Wajdiego Mouawada - po tak dużej ilości materiału źródłowego należałoby się spodziewać tekstu gęstego od znaczeń i odwołań. A jednak przekaz tekstowy wydaje się pusty. Wydarzenia, słowa, zachowania, gesty - każdy element dzieła okazuje się niewykończony.

Warlikowski operuje brakiem, posługuje się nim w kreowaniu teatralnej rzeczywistości. Stawiane na scenie pytania nie doczekują się odpowiedzi, podejmowane kwestie nie są rozwijane w dialogu twórca-odbiorca. "Którędy do szczęścia?" "Jaka jest tajemnica życia?" "Czas umierać, bo inaczej ziemia zapełni się nami", "Ile wart jest człowiek, ile warte jest ludzkie ciało?" - i brak odpowiedzi, brak rozwiązania. Rozwinięcie podejmowanych tematów zdaje się niepełne, pozbawione zdecydowania.

Gorzka rezygnacja? Brak nadziei? Także w tej materii Krzysztof Warlikowski wraz z dramaturgiem Piotrem Gruszczyńskim podejmują z widzem grę. Otóż nie, bohaterowie nie są bierni, w syzyfowym wysiłku starają się wpływać na swoje życie, na życie swoich bliskich, zaprzyjaźnionych czy też wrogów. Swego rodzaju niedosyt wywołuje sposób, w jaki prezentowane są losy, wybory oraz motywacje postaci. Można je odebrać jako powierzchowne, niedopowiedziane, zaledwie dotknięte. Przedstawiając swoich bohaterów, twórcy milczą na ich temat.

Jak pisał Canetti: Każdy język ma swój specyficzny rodzaj milczenia. Przyzwyczajenie bardzo często wyklucza nową jakość; przytłoczeni codziennością - zanurzeni w niej - jesteśmy zdeterminowani przez jednostajność. W ten sposób pojawić się może uczucie pewnego niedostatku obecnego w procesach recepcji. Ta uwaga, jako uwaga o swoistej ułomności, umożliwia udział w teatralnym zdarzeniu, stając się swego rodzaju furtką. Uznanie wyjątku ma siłę zawieszenia codzienności - sfery społecznej. To przekroczenie zbliża nas do dzieła, w szczególności zaś do bohaterów. Pozwala nam ujrzeć ich nieustanne starania o coś, a dokładniej o kogoś. Szamocą się w swej samotności, zabiegając o chwilę cudzej uwagi. W poszukiwaniu "Innego", którego obecność umożliwia prawidłowy przebieg procesów kształtujących tożsamość, odciskają tragiczne w tych okolicznościach piętno. Pustka, która staje się udziałem każdej z powołanych postaci, wywołuje uczucie silnego niepokoju. Sytuacja braku, którą w spektaklu posługują się twórcy, oznacza zaistniałą nieobecność jakości, wywołuje tęsknotę, tworzy źródło aktywności. Konieczność współ-życia, współ--odczuwania czy współ-dzielenia stoi bezpośrednio za każdym gestem, jako niezwykła siła motywująca. Wynikające z tej potrzeby poświęcenie nierzadko wymusza szereg ustępstw; jesteśmy w stanie ofiarować się "Innemu", zrezygnować z wolności własnej dla z gruntu obcej figury. W takich okolicznościach rodzą się losy bohaterów. Mnogość często wykluczających się pragnień i celów prowadzi do konfliktów, wyobcowania.

Niepełność doświadczenia dotyka również widza. "Opowieści afrykańskie według Szekspira" to obraz-komentarz. Oddzielenie sceny i widowni przezroczystą ścianą wyklucza każdego, miejsce po miejscu, po jednej i drugiej stronie. Paradoksalnie jednak to właśnie brak staje się tym, co łączy, za jego pomocą twórcy rysują wspólnotę świata doczesnego; ludzi bliskich w swym odosobnieniu, skazanych na egzystencję w świecie pozbawionym celu ostatecznego, powołanych do życia za sprawą zewnętrznej decyzji. Wyczekiwana zmiana nie nadeszła, ciągły komentarz do rzeczywistości staje się niezbędny w jej kreowaniu, staje się koniecznością.

Jakub Derbisz
Odra
8 marca 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...