Ekstaza Cassandry i krew na podłodze
7. Festiwal Sacrum-ProfanumKlasyka XX wieku, współczesna opera i fenomenalne połączenie korzeni muzyki poważnej z jazzem - festiwal Sacrum Profanum z dnia na dzień nabiera rozpędu, dostarczając coraz to nowych i większych emocji.
Zaczęło się w Muzeum Inżynierii Miejskiej, gdzie zespół Klangforum Wien pod batutą Emilio Pomarico zaprezentował monograficzny koncert poświęcony twórczości Briana Ferneyhougha. W pierwszej części koncertu artyści połączyli kompozycje "Funerailles I", "Cassandra\'s Dream Song" i "Funerailles II". Zabieg kapitalny, bo kto by przypuszczał, że te właśnie utwory tak idealnie do siebie pasują i wzajemnie się uzupełniają. Rozedrgane, nerwowe i mięsiste pociągnięcia smyczków w "Funerailles I" przerodziły się w dynamiczne i szalenie ostre frazy - to już "Cassandra\'s Dream Song" na flet solo (rewelacyjna Vera Fischer). Po ekstazie "Cassandry..." powrót do smyczkowego "Funerailles II". Jeszcze odrobina emocji, aż wreszcie kaskady dysonansów cichną i zanikają.
Muzyka z zupełnie innej bajki czekała nas w teatrze Łaźnia Nowa, gdzie zabrzmiała suita „Blood on the Floor” Marka-Anthony\'ego Turnage\'a. „Odczuwam pokrewieństwo muzyki amerykańskiej, ponieważ lubię jazz, funk i czarny soul. Nie sądzę, by moja muzyka brzmiała szczególnie angielsko. Mimo iż nie piszę muzyki minimalistycznej, trochę pociąga mnie taki punkt widzenia, bo nie jestem zbytnio zainteresowany europejską awangardą. Niektóre rzeczy lubię, ale nienawidzę poglądu Bouleza, że »tak właśnie powinienem pisać «. Wydaje mi się, że w latach 70. to było mocno eksponowane przekonanie, ale na szczęście już minęło” - mówi Mark-Anthony Turnage, blisko 50-letni kompozytor z Wielkiej Brytanii.
Inspirowany obrazem Francisa Bacona o tym samym tytule utwór jest genialnym połączeniem dwóch odmiennych światów - świata muzyki klasycznej i jazzowej. Najbardziej w nim zadziwia i zachwyca niebywała swoboda, z jaką kompozytor łączy te dwa style. Nie ma pomiędzy nimi cezury. "Blood on the Floor" to jedność. Jazz ma tu korzenie w klasyce, a klasyka w jazzie. Bez naciągania i wysiłku. A za to z fascynującą oryginalnością barw. Tak zresztą zaprezentował ten utwór niemiecki Ensemble Modern pod wodzą dyrygenta Stafana Asbury\'ego, bez trudu znajdując wspólny język z jazzowymi i rockowymi solistami.
I jeszcze jeden niezwykły koncert, o którym nie sposób zapomnieć. To środowy pokaz opery "Into the Little Hill" George\'a Benjamina, z librettem opartym na niemieckiej legendzie o fleciście-szczurołapie. Współczesna opera i aktualne wciąż pytania: o rasizm, kidnaping, brudną politykę. Porażająca siła ekspresji i znakomita interpretacja (znów Ensemble Modern), a do tego dwa genialne głosy: Keren Motseri (sopran) i Hilary Summers (alt).
W kuluarach mówiono potem, że może na wzór cyklu "Opera Rara" Kraków mógłby stworzyć nowy cykl wykonań oper współczesnych. Pomysł genialny, zwłaszcza że po tym, jak Opera Narodowa za dyrekcji Janusza Pietkiewicza zawiesiła program "Terytoria", opera współczesna pozostaje wciąż mało zagospodarowanym w Polsce tematem.