Ekstremiści ostracyzmu

"Francuzi" - reż. Krzysztof Warlikowski - Nowy Teatr w Warszawie

Krzysztof Warlikowski w oranżerii zamknął arystokrację z powieści Prousta. Takich, jak oni niewidzialne klosze stanu chronią przed deszczem, gdy przemieszczają się bulwarami stolicy. Są oderwani od życia codziennego. Ich myśli zaprząta niepokalane rozmnożenie przedstawiciela gatunku Amorphophallus titanum, którego właścicielka (Magdalena Cielecka) każe prowokacyjnie wystawiać na parapet w słoneczne popołudnia.

Jak wejść do czystego świata elity? Jak wprowadzić do niego swoich najbliższych, by zostali zaakceptowani? To świat ludzi, którzy spędzają czas na przyjęciach, beztroskich rozmowach, które wypada prowadzić. Wiodą fantastyczny żywot w stylu empire. Zamknięci za upapranym szkłem swojego pochodzenia oglądają czarnych w ZOO. Hodują rokujących absolwentów konserwatorium.

Tacy jak oni nie mogą sobie pozwolić, by tacy jak Odeta kłaniali im się na ulicy. Odeta de Crécy Mai Ostaszewskiej to kolejna popisowa rola tej aktorki w teatrze Warlikowskiego. Unosi się wraz z dymem papierosa w przestrzenie wulgarności. Własnymi rytmami przecina ogromną przestrzeń spektaklu. I do oranżerii nigdy nie wejdzie. Może jedynie żyć swoim wyobrażeniem o codzienności tamtych ludzi: kształcić się, coś rozważać... jakie to musi być zabawne... Grzebać w starych papierach... byle zrozumieć, co jest pod tym wysokim czołem, które tyle pracuje... Vermeer van Delft... to chyba nie dla mnie...

Wejście do tego świata jest trudniejsze, niż opuszczenie obu Sycylii na raz.

Tacy jak oni zazdrośnie bronią granic swoich wpływów. Zbudowali mur wzdłuż którego pokornie musi podążać reszta, próbująca coś dojrzeć pomiędzy luźnymi cegłami. Choć w przypadku mobilizacji obaj zostaną powołani do wojska, robi dla nich różnicę: Żyd, czy Francuz. W swoich salonach zabawiają się w Dziady na poziomie zaawansowanym: wywołują ducha Alfreda Dreyfusa, którego nie załatwione sprawy trzymają blisko ziemi. Żydzi, homoseksualiści, wegetarianie – na dobrą sprawę każdego można wystawić za drzwi. Żydzi, którzy zostali złączeni przez ostracyzm, przeczą, że należą do rasy, której nazwa jest największą zniewagą. Homoseksualiści, wrócą do Sodomy jedynie w sytuacji ostatecznej konieczności. Swann (Mariusz Bonaszewski) stara się trzymać blisko tych, których kocha, „by z nimi nadrobić czas stracony z innymi". Ale nie jest łatwo pogodzić się z wystawieniem za drzwi akceptacji. Tylko, że ta arystokracja (wydająca towarzyskie wyroki śmierci), niby arystokracja, a jest jednak skalana... Szyba chroniąca ich przed wymianą powietrza z przedstawicielami niższego stanu, przed zbyt mocnymi promieniami słońca - jest brudna. Ci ludzie to nietoperze bez prądu, barbarzyńcy wyrzucający bez przez okno. O ekstremistach ostracyzmu, o związkach zawodowych samotników opowiada sam Warlikowski - rewelacyjny Bartosz Gelner, który zamknął całą postać Narratora w ruchu nadgarstka, za kosmykami nieco zbyt długich, opadających na twarz włosów.

Olga Śmiechowicz
Dziennik Teatralny Łódź
7 kwietnia 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...