Elektra z Hollandii

"Elektra" - reż: Willy Decker - Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie

W Teatrze Wielkim - Operze Narodowej 24 marca premiera "Elektry" Richarda Straussa. Na warszawską scenę powraca Ewa Podleś, zobaczymy ją w roli Klitemnestry.

Spektakl przygotował Willy Decker, uważany za gwiazdę współczesnej reżyserii. Inscenizacja zostanie przeniesiona z Opery Holenderskiej w Amsterdamie, gdzie grana była od 2000 r. z Ewą Podleś w obsadzie. 

Decker to typ inscenizatora wizjonera, który tworzy sugestywne teatralne metafory - piękne i oszczędne w środkach obrazy sceniczne. W głośnej "Traviacie" z Anną Netrebko i Rolando Villazonem zrealizowanej kilka lat temu na Festiwalu w Salzburgu, jedynym elementem dekoracji na pustej scenie była wielka czerwona kanapa. Na niej siadywała Violetta Valery otoczona chórem wyfraczonych przystojniaków. Decker lubi pokazywać jednostkę ludzką - drobną i kruchą - w starciu z transcendentną wobec niej siłą. Scenografia w jego spektaklach często zbudowana jest na planie koła, przypomina arenę, na której bohaterowie staczają ze sobą śmiertelną walkę. Tak było w "Traviacie" oraz "Don Carlosie" z Rolando Villazonem. Potężne jak monolit dekoracje w "Don Carlosie" symbolizowały bezwzględną władzę Filipa II, zdawały się niemal miażdżyć drobną sylwetkę tytułowego bohatera. 

Podobny, naładowany znaczeniami monumentalizm Decker zastosował w "Elektrze" opartej na jednym z najważniejszych mitów greckich - o okrutnej zagładzie domu Atrydów. W starożytności na jego podstawie powstały wielkie tragedie Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa. W XX w. sięgnął po ten mit poeta Hugo von Hofmannsthal. Pisząc libretto do opery Richarda Straussa, dał wyraz typowej dla swojej epoki fascynacji psychoanalizą, doszukując się seksualnych podtekstów w relacjach między postaciami (m.in. między siostrami Elektrą i Chryzotemis) oraz w interpretacji snu Klitemnestry. Kiedy w 1909 r. w Dreźnie odbyło się prawykonanie "Elektry", Richard Strauss, który skomponował już swoje brawurowe poematy symfoniczne w rodzaju "Don Juana" czy "Dyla Sowizdrzała" i zmysłową operę "Salome", słusznie uważany był za mistrza instrumentacji orkiestrowej. W nowej operze doszedł do granicy tonalności. Skomponował dzieło wręcz histeryczne w swoim ekspresjonizmie - podobno na jednej z prób zwrócił się do muzyków ze słowami: "Panowie, to nie ma być muzyka, lecz ogród zoologiczny!". 

Ekstremalna jest obsada orkiestry w "Elektrze" - w partyturze Strauss żąda aż 40 instrumentów dętych drewnianych i blaszanych, w tym aż ośmiu waltorni (operą inspirował się ponoć Gustav Mahler, komponując swoją IX i X Symfonię). Partie wokalne stawiają najwyższe wymagania. Nawet role drugoplanowe wymagają wybitnych śpiewaków, a tytułowa partia uchodzi za wprost morderczą. Wykona ją znana na czołowych europejskich scenach Jeanne-Michele Charbonnet (sopran), w roli Chryzotemis zobaczymy Danielle Halbwachs, Klitemnestry - Ewę Podleś, Orestesa - Marka Schnaiblego, Pierwszej Służącej - Agnieszkę Rehlis. Kierownictwo muzyczne sprawuje Tadeusz Kozłowski, dyrektor muzyczny Opery Narodowej.

Anna S.Dębowska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
24 marca 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia