Elity znad Brynicy

o Krzysztofie Karwacie

Na scenie chorzowskiego Teatru Rozrywki Krzysztof Karwat stworzył autorską scenę publicystyczną, oryginalny teatr gadany pod tytułem "Górny Śląsk - świat najmniejszy". Stało się coś wyjątkowego: na publicystyczne spotkania, składające się głównie z rozmów o najważniejszych sprawach regionu, regularnie przychodzą setki widzów. Słuchają z otwartymi ustami, nawet jeśli trzy czwarte spektaklu pochłania niespożyte gadulstwo autora, który ledwie resztkowe kwadranse pozostawia gościom - pisze Michał Smolorz w Polsce Dzienniku Zachodnim

Jest współczesnym wcieleniem św. Pawła z Tarsu, który chrześcijaństwem zafascynował się dopiero po trzydziestce, i to skutkiem gwałtownego objawienia - by rychło przemienić się w najgorliwszego i najskuteczniejszego głosiciela nowej wiary. Krzysztof Karwat w podobnym wieku doznał objawienia względem własnej śląskości, by wzorem Pawła stać się jej wiarygodnym i żarliwym apostołem

Bytomianin (ur. 1958), absolwent chorzowskiego Liceum im. Batorego i teatrologii na Uniwersytecie Śląskim; u progu zawodowej aktywności zdawał się w całości skupiać na sztuce scenicznej, jej też poświęcał niemal całą twórczość dziennikarską i publicystyczną. Znakomicie rozwijał się jako krytyk i recenzent, regionalizm zdawał się być dlań zjawiskiem mało ważnym, "ludowym" co najwyżej, w każdym razie istniejącym gdzieś obok. Dopiero po upadku PRL-u odkrył śląskość jako płodne pole poszukiwań-niewykluczone, że na te tory skierowała go twórczość Stanisława Bieniasza (1950-2000) i przyjaźń z zabrzańskim dramaturgiem.

Niezależnie od rzeczywistych powodów "nawrócenia", zrodziły się z tego same pożytki. Śląsk jeszcze długo po 1989 roku cierpiał na utartą, urzędową publicystykę, poruszającą się wyłącznie po "koncesjonowanych" polach i skutecznie omijającą "tabu" narzucone jeszcze przez reżim sanacyjny i PRL-owską doktrynę. Niemal wszyscy "koncesjonowani" znawcy tematu potrzebowali wielu lat i wielu wysiłków, by zrzucić wypraktykowane ograniczenia i lęki, niektórym nie udało się to do dziś. A Krzysztof Karwat był w tej mierze swoistą "białą kartką", nieskażoną utartymi schematami myślenia i pisania o regionie, więc odważnie rzucał się na głęboką wodę i na swój sposób przecierał szlaki. Właściwie wszędzie, gdzie się pojawiał, stawał się źródłem nowych poszukiwań intelektualnych na polu śląskości. To właśnie dzięki niemu "Dziennik Zachodni" był bodaj pierwszą gazetą codzienną w regionie, która otwarła się na "tematy zakazane" lub przynajmniej "tematy nieznane" - bo u nas dawno zatarła się różnica między prohibicją a ignorancją wiedzy o stronach rodzinnych. Kiedy powstało Górnośląskie Towarzystwo Literackie i wy dawany pod jego egidą miesięcznik "Śląsk" - Karwat współtworzył w nim intelektualną i pokoleniową mniejszość pośród gwardii starych wyjadaczy, oszlifowanych jeszcze na łamach dawnych "Poglądów".

Ale ciągnie wilka do lasu, a w każdym teatrologu drzemie kompleks reżysera. Więc od 2005 roku Krzysztof Karwat żyje ze swoistej syntezy swoich życiowych dokonań i na scenie chorzowskiego Teatru Rozrywki (gdzie znalazł zatrudnienie na enigmatycznym etacie "konsultanta programowego") stworzył autorską scenę publicystyczną, oryginalny teatr gadany pod tytułem "Górny Śląsk - świat najmniejszy".

Stało się coś wyjątkowego: na publicystyczne spotkania, składające się głównie z rozmów o najważniejszych sprawach regionu, regularnie przychodzą setki widzów. Słuchają z otwartymi ustami, nawet jeśli trzy czwarte spektaklu pochłania niespożyte gadulstwo autora, który ledwie resztkowe kwadranse pozostawia gościom.

Gdyby rzecz mierzyć listą otrzymanych nagród miejskich, wojewódzkich czy regionalnych, wręczanych przez ciała publiczne i organizacje społeczne, powinien się uznać za człowieka spełnionego i docenionego. Nie wiadomo jak on sam to widzi, ale patrząc z boku wciąż wydaje się być zjawiskiem nie do końca wykorzystanym, pożytkującym ledwie część własnej wiedzy, energii i talentów. Cóż, najwyraźniej Górny Śląsk dla wielu pozostaje kochanką kapryśną i niewdzięczną, którą najlepiej wielbić z oddali. Jak w pieśniach Beethovena "An die ferne Geliebte" (Ukochanej dalekiej).

Michał Smolarz
Polska Dziennik Zachodni
26 lipca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia