Emerytura hiper

"Król Lear po polsku" - reż. Krystian Nehrebecki - Scena SAM - Centrum Kultury

Sala tronowa. Dwór drży w oczekiwaniu na pierwsze słowa władcy. Trzy córki, piękne i młode, oczekują na słowa ojca, który ma im przekazać królestwo. Za chwilę wypowie on najważniejsze słowa w swoim życiu. Grzmią fanfary. I wreszcie król mówi:
"Emerytura super. Emerytura hiper. Emerytura dla każdego".

Nie znajdziecie Państwo tej sceny w spektaklu "Król Lear po polsku" w Centrum Kultury w Gdyni. Bohaterem przedstawienia autorstwa Pawła Binke (to psedudonim artystyczny), a w reżyserii Krystiana Nehrebeckiego, jest stary polski aktor (w tej roli świetny i poruszający Andrzej Baranowski), który marzy o roli Króla Leara, a zmuszony jest, by rywalizować o rolę w reklamówce banku. Bank oferuje drugą emeryturę starszym ludziom, którzy przekażą mu po śmierci swoje mieszkania. Aktor nie jest sam, ma żonę (w tej roli bardzo dobra Izabella Olejnik), która również jest aktorką i marzy o roli Króla Leara w awangardowej wersji dramatu Szekspira, w której rolę starego władcy gra młoda kobieta.

Aktor zaczyna przygotowywać się do roli. Pomaga mu w tym domokrążca, któremu udało się sprzedać aktorowi komplet noży. Akwizytor jest studentem marketingu. To on daje mu ważne wskazówki: bohater "Króla Leara po polsku" zamiast zmagać się z ośnieżonymi szczytami światowej dramaturgii dowiaduje się, że dla interpretacji tekstu "Emerytura super. Emerytura hiper. Emerytura dla każdego" najważniejsza jest wiedza o targecie, czyli o tym, do kogo skierowana jest reklama.

Kolejnym gościem w mieszkaniu aktora jest prostytutka z pobliskiej agencji (w tej roli Alicja Drzewiecka lub Anna Nowacka). Próbuje sprzedać mu swoje ciało. Młoda dziewczyna w czerwonym płaszczyku i seksownej czarnej bieliźnie kusi starego człowieka. Tańczą. Stary człowiek próbuje stanąć na wysokości zadania. Efektem jest poruszająca scena o starości, zderzonej z młodością.

Wreszcie nadchodzi dzień castingu. Bohater wchodzi do sali, gdzie czeka na niego grupa młodych ludzi (w tych rolach Alicja Drzewiecka lub Anna Nowacka, Maria Patykiewicz, Aleksandra Konior, Paweł Góralski, Piotr Srebrowski, Michał Cyran lub Michał Pieczatowski, Julia Zacharek, Michał Zacharek). Przed nim ponad setka konkurentów, po nim jeszcze pięćdziesięciu. I próbuje walczyć: jedyne jednak, co osiąga, to śmiech młodych ludzi. Młode wilki traktują staruszka okrutnie. Aktor wybucha: jestem aktorem szekspirowskim! Recytuje fragmenty króla Leara. Wypraszają go za drzwi.

I wreszcie finał: stary aktor przez chwilę zakwita nadzieją. Dzwonią z festiwalu szekspirowskiego, liczy na rolę Króla Leara. Jednak otrzymuje propozycję statystowania. Co więcej, pomysł na spektakl jest taki, że rolę Króla Leara gra młoda kobieta. Żona aktora pęka jak zbyt długo wystawiany na słońce pomidor: ukradziono mi mój pomysł! Koniec jest gorzki.

Na scenie kilka antycznych mebli i duży telewizor, na którym na początku i końcu spektaklu wyświetlane są zachowania godowe pawianów. Autorem scenografii i kostiumów jest Mariusz Napierała. W opracowaniu muzycznym rozbrzmiewa klasyczna muzyka smyczkowa, podkreślając wysoki ton tragicznego nurtu spektaklu.

"Król Lear po polsku" to gorzka, chwilami brutalna, ale komedia, tragikomedia może raczej. Widzowie śmieją się, po spektaklu klaszczą chociaż polska rzeczywistość często naciska pedał, którego efektem powinien być płacz. Przedstawienie jest tyle o losie ludzi kultury, inteligentów we współczesnej polskiej rzeczywistości, w której wrażliwość i kultura tak straciły na cenie, że wystawia się je na śmietnik, jak o starości: zdezelowani ludzie odsyłani są na złomowisko. Opiekę artystyczną nad spektaklem sprawuje reżyser "Czterdziestolatka", Jerzy Gruza. Zobaczyć z pewnością warto.

Marcin Grota
www.teatromiasto.pl
22 czerwca 2013

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...