Emocjonalny rollercoaster

"Tramwaj zwany pożądaniem" - aut. Tennessee Williams - reż. Małgorzata Bogajewska - Teatr Ochoty w Warszawie

Na scenie młody zespół aktorski pod kierunkiem Małgorzaty Bogajewskiej prezentuje wysokiej klasy kreacje. Blanche (Malwina Laska‑Eichmann lub Irmina Liszkowska) ukazuje psychologiczny rozłam między kruchej niewinności a neurotyczną demolką emocji – intensywna i wyrazista, choć bywa, w mojej opinii, zbyt wyzywająca, odchodząc niekiedy od subtelności Tennessee Williamsa. Stella (Irmina Liszkowska lub Malwina Laska‑Eichmann) płynie w roli delikatnie, a jej relacja z mężem budzi autentyczne napięcie. Stanley (Paweł Janyst lub Krzysztof Oleksyn) to surowa, żywiołowa energia – w jego wykonaniu nie ma ani gry pozorów, ani fałszu. Wybuchowość i surowość tej postaci zasługują na pochwałę.

Chemia między aktorami buduje prawdziwy dramat, z wyczuwalnym gniewem, pożądaniem i seksualnym ładunkiem. Całość stanowi wstrząsające studium stereotypów we współczesnym świecie.

Scenografia w spektaklu Teatru Ochoty to przemyślany, choć oszczędny układ przestrzeni, w której funkcjonalność odgrywa kluczową rolę. Joanna Jaśko‑Sroka (scenografka i kostiumografka) wykorzystuje półrealistyczne wnętrze kamienicy, które – zamiast ilustrować miejsce – podkreśla emocjonalne napięcie. Przestrzeń jest klaustrofobiczna, zawężona i surowa – bez nadmiaru przedmiotów, jakby stanowiła projekcję psychiki postaci, zwłaszcza Blanche.

Dużym atutem są światła i ich relacja ze sceną – gra cieni i światła działa tu niemal jak emocjonalny puls. Ciepłe, męczące światło żarówek kontrastuje z chłodnymi momentami samotności i lęku. Szkoda, że brakuje mocniejszych wizualnych symboli – w tej inscenizacji nie pojawiają się np. motywy podobne tym z rozbitym lustrem, rozkładem ciała czy widmami przeszłości, które w innych adaptacjach bywały silnymi nośnikami znaczeń (np. u Warlikowskiego lub w operowej wersji łódzkiej). Scenografia zatem nie przeszkadza – ale też nie wspomaga tak, jak mogłaby. Jest ramą dla działań aktorów.

Teatr Ochoty od lat konsekwentnie realizuje swoją misję edukacyjną i pokoleniową – to teatr, który stawia na młodych twórców i młodą widownię. W programie instytucji wyraźnie widać nacisk na wrażliwość społeczną, język bliski współczesnym nastolatkom i tematykę rezonującą z ich doświadczeniem. W tym sensie „Tramwaj zwany pożądaniem" staje się tu nie tyle klasykiem, co narzędziem rozmowy o przemocy, seksualności, emocjonalności i stereotypach płci – w formie przystępnej, intensywnej i bez moralizowania.

Reżyserka Małgorzata Bogajewska (znana m.in. z pracy z młodzieżą w Teatrze Ludowym w Krakowie) trafnie wyczuwa, jak opowiedzieć o Blanche, Stanleyu i Stelli w sposób zrozumiały dla pokolenia Z – bez patosu, za to z autentycznym napięciem i jawnym konfliktem ról społecznych. Postaci są emocjonalne, niepozorne i nieprzerysowane. Widz nie dostaje „pomnika klasyki", tylko pulsujące, żywe emocje, które mogą być jego własnymi.

Choć sztuka Tennessee Williamsa powstała w 1947 roku, porusza tematy niezwykle aktualne dla młodzieży: jak radzić sobie z przemocą psychiczną i fizyczną? Gdzie jest granica między fascynacją a manipulacją? Kiedy prawo do bycia sobą przestaje być respektowane przez otoczenie? Te pytania wybrzmiewają mocno, także dzięki młodemu zespołowi aktorskiemu i bezpośredniemu językowi scenicznemu.

Spektakl w Teatrze Ochoty to emocjonalny rollercoaster – aktorstwo na dobrym poziomie, pełne zaangażowania i intensywnego przekazu. Rytm, napięcie i chemia między postaciami sprawiają, że sztuka angażuje widza. Kostiumy pozostawiają niedosyt – są estetyczne, ale pozbawione dramaturgicznego pazura. Szkoda, bo stylizacje mogły wznieść inscenizację o poziom wyżej. Brakuje tu modowej polifonii, która w podobnych realizacjach dodałaby głębi (jak w operowej odsłonie "Tramwaju..." w Łodzi, gdzie stroje Jagny Janickiej służyły także dramaturgii postaci) W spektaklu Teatru Ochoty kostiumy to poliestrowe kombinezony z nadrukowanymi elementami odzieży, jest to zabieg nie do końca dla mnie zrozumiały, zwłaszcza że niczemu nie służą, ani dramaturgii ani sylwetkom aktorów.

Natalia Adach
Dziennik Teatralny Warszawa
7 lipca 2025

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia