Epitafium dla Bogusława Schaeffera

"Próby" - reż. Mikołaj Grabowski - Teatr Polonia

"Próby" Bogusława Schaeffera są sztuką, której tematem jest próba niewiadomego przedstawienia teatralnego. Próba, która się niezbyt udaje. Ale inscenizacja "Prób", przygotowana przez Mikołaja Grabowskiego w Teatrze Polonia wyszła całkiem dobrze.

"Próby" Bogusława Schaeffera są sztuką, której tematem jest próba niewiadomego przedstawienia teatralnego. Próba, która się niezbyt udaje. Ale inscenizacja "Prób", przygotowana przez Mikołaja Grabowskiego w Teatrze Polonia wyszła całkiem dobrze.

Właśnie mija 50 lat, gdy Mikołaj Grabowski jako aktor wykonał swój pierwszy schaefferowski tekst "Audiencję II". Stało się to pod auspicjami funkcjonującego już wtedy pod kierunkiem Adama Kaczyńskiego zespołu MW2, który realizował eksperymenty muzyczno-teatralne Bogusława Schaeffera. Idee fixe awangardowego kompozytora było poszukiwanie "nieistniejącego, aczkolwiek możliwego aktora instrumentalnego", który byłby na tych samych prawach co muzyk wykonawcą partytury. Grabowski długie lata angażował się wraz z Janem Peszkiem, Andrzejem Kiercem, także swoim bratem, Andrzejem, w realizacje schaefferowskich projektów w salach koncertowych. Ale ogromne zasługi położył również, by spopularyzować twórczość autora "Scenariusza dla trzech aktorów" w teatrach. W dużej mierze dzięki sukcesom spektakli Grabowskiego Schaeffer objawił się jako dramaturg, po którego sztuki sięgano szczególnie chętnie i często w latach 90.

"Próby" w Teatrze Polonia
"Próby" są właśnie jednym z takich tekstów, który po prapremierze w 1991 roku miał całą serię realizacji. Być może dzisiaj zawarty w nim kontekst teatralny, pewne elementy autoparodystyczne nieco zwietrzały. Co innego śmieszy we współczesnym teatrze, mającym aspiracje awangardowe. Mikołaj Grabowski chyba zdał sobie z tego sprawę i dlatego jedną ze scen spektaklu rozegrał przy pomocy ulubionego chwytu progresywnych reżyserów, czyli kamery.

To, co jednak najważniejsze w "Próbach": obraz aktorów miotających się z reżyserem, by coś razem stworzyć, pozostaje uniwersalny. A w wykonaniu Iwony Bielskiej, Delfiny Wilkońskiej, Andrzeja Konopki, Michała Wanio oraz samego Mikołaja Grabowskiego na scenie Polonii jest nieodparcie śmieszny. Każdy z aktorów ma swój rys charakterystyczny. Reżyser daje im możliwość solowych numerów, trzymając jednak w ryzach spektaklu, który naprawdę jest przecież wspólną wypowiedzią. Jak w przypadku wcześniejszych schaefferiad Grabowskiego aktorzy balansują między improwizacją a tekstem autora. Bawią się również swym prywatnym wizerunkiem, padają żarty o roli posłanki Pawłowicz, którą Iwona Bielska zagrała w filmie Patryka Vegi, czy o występach Andrzeja Konopki w Pożarze w Burdelu. Ale to są tylko przyczynki do śmiechu, który często wybucha na widowni.

Grabowski ma w "Próbach" podwójną, a może nawet potrójną funkcję. Jest reżyserem spektaklu, w którym jest jednocześnie aktorem, odgrywającym rolę reżysera, a w jakiejś mierze będącym także porte parole autora. I w jego imieniu na wstępie przedstawienia oświadcza, że treścią teatru jest sam teatr, jakby chciał zaprojektować odbiór tego, co w ciągu półtorej godziny obejrzymy. Ale gdybyśmy mieli na "Próbach" bawić się tylko absurdalnym humorem autotematycznym, wieczór byłby szybko do zapomnienia. Ten cały bałagan na scenie można jednak traktować jako metaforę życia, gdzie ludzie nie potrafią się ze sobą dogadać, stroją swoje miny, walczą o własne interesy, słowem odgrywają jakiś żałosny teatr, z którego nic nie wynika. W tym sensie "Próby" są sztuką o nieudanej próbie teatralnej, ale również o fatalnym doświadczeniu zrobienia czegokolwiek razem.

Można chyba też "Próby" odbierać jako swego rodzaju epitafium Mikołaja Grabowskiego dla Bogusława Schaeffera, który zmarł kilka miesięcy temu. Reżyser wciąż wykonuje "Audiencję II", od czasu do czasu wznawia "Kwartet dla czterech aktorów", ale "Próby" są pierwszą od lat nową jego schaefferowską premierą. Oglądając ten spektakl warto pamiętać o bogatej historii, która połączyła Grabowskiego z autorem "Tutam". Ona z pewnością się odbija w przedstawieniu. Pozostaje tylko pytanie, na ile niegdysiejsza awangardowa twórczość Bogusława Schaeffera będzie inspirować poszukujących artystów w przyszłości?

Wojciech Majcherek
Onet.Kultura
21 listopada 2019

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...