Equilibrium- w poszukiwaniu siebie

"Equilibrium, a man\'s journey" - Reveriano Camil (Meksyk)

Improwizowany, solowy występ Reveriano Camila jest podróżą wgłąb ludzkiej jaźni. Publiczność obserwująca dynamiczne ruchy tancerza przemierzała wraz z nim połacie warstw psychiki. Odkrywając kolejne poziomy świadomości i nieświadomości dotarli do wnętrza jaźni. Natomiast scena Śląskiego Teatru Tańca na 45 minut zamieniła się w psychiczne theatrum mundi, w którym rozegrał się unaoczniony proces przebiegający w nieświadomości.

Spektakl „Equilibrium, a man’s journey” niemiecko-meksykańskiego Tanz Theater Trier rozpoczął się od sceny ukazującej koło uformowane z pięciu mężczyzn, w środku którego uwięziony został człowiek. Okręg ten symbolizował trwałość, ciągłość, cykliczność oraz przede wszystkim enklawę bezpieczeństwa. Człowiek skryty w jego wnętrzu znajduje się w okresie dzieciństwa, zatem jest otoczony troskliwą opieką, symbolizowaną przez męskie, silne ramiona. Kiedy ogniwa łańcucha tworzącego obręcz azylu pękają, ciała muzyków stopniowo rozpraszają się po scenie, natomiast uwięziona jednostka rozpoczyna swą podróż po świecie. Wyprawa ta jest rzeczywista oraz wyobrażona, gdyż odbywa się we wnętrzu własnej psychiki. Tancerz oswobodzony z bezpiecznego kręgu subtelnie, z lekkim niedowierzaniem dotyka swoich dłoni. Stopniowo poznaje linię swojego ciała, dzięki czemu dokonuje się w nim proces jungowskiej indywiduacji. Poznając swoje ciało przystosowuje się do rzeczywistości zewnętrznej. Proces ten ma charakter inicjacyjny. Tancerz z dziecięcą ciekawością wodzi wzrokiem po scenie. Z zachwytem przygląda się domowym sprzętom. 

Następnie, niepewnie stawia kroki nad przepaścią, nad którą przewieszono jedynie cienką linę, znaną z cyrkowych akrobacji. Tancerz rozdarty między życiowymi antynomiami delikatnie stąpa po niepewnym gruncie, wyrażającej kręte ścieżki losu liny.

Ta wędrówka po linie jest metaforyczną podróżą w głąb siebie, natomiast delikatne, wyważone kroki są odbiciem skrupulatnego przeszukiwania psychiki w poszukiwaniu nieuświadomionych treści. 

Oprócz solisty na scenie znajduje się także inna męska postać, skryta w mroku. Jest to kamerdyner, będący jungowskim magicznym pomocnikiem, wspierającym człowieka podczas procesu dochodzenia do pełni osobowości. 

Eklektycznie łącząc elementy klasycznego baletu oraz tańca współczesnego Reveriano Camil zagospodarowuje swoją osobą całą przestrzeń sceny.

Ekspresyjnym ruchom artysty towarzyszy nieustannie muzyka grana na żywo. Tancerz wydaje się być uwiedziony pięknymi dźwiękami. Pląsając w takt granej melodii zatraca się w tańcu. Staje się ofiarą muzyki, gdy ta doprowadza go do fizycznego wyczerpania oraz upadku. Odzyskawszy siły, tancerz podnosi się z podłogi, a w jego umyśle odżywają wspomnienia. Krzesło, stojące po lewej stronie sceny staje się obiektem jego fascynacji. Artysta personifikuje przedmiot martwy, delikatnie gładząc obiekt czy też czule go obejmując. Uczucie żywione do krzesła, bądź do osoby skojarzonej z przedmiotem, przeradza się w namiętny taniec. Wydaje się, iż tancerz przeżywa żałobę za kimś, natomiast krzesło pozwala na kompensację straty, braku danej osoby. Jedynie przepracowanie żałoby pozwoli mu na osiągnięcie równowagi duchowej. Wkrótce też, traktowane z pieczołowitą troską krzesło zostaje ukoronowane szkarłatnym suknem, a zarazem wywyższone, umieszczone na piedestale wewnętrznej hierarchii wartości. 

Zachowanie tancerza można porównać do fascynacji Pigmaliona wyrzeźbionym przez siebie posągiem Galatei. Niestety, niebawem ponadprzeciętne krzesło zostaje sprofanowane poprzez obdarcie z szat oraz odebrane tancerzowi przez magicznego pomocnika, którego zadaniem jest wsparcie swojego podopiecznego w procesie dochodzenia do finału indywiduacji. Drastyczność zastosowanych środków prowadzi do osiągnięcia psychicznej pełni oraz porzucenia stanu żałoby. Łagodne spazmu, który targa ciałem tancerza jest wyrazem gniewu, rodzącego się w duszy dojrzewającej jednostki ludzkiej. Zmianie stanu psychicznego towarzyszy pomarańczowe oświetlenie sceny. 

Tancerz, który w momencie wejścia w dorosłość stał się osobowością ekstrawertyczną ponownie staje nad przepaścią. Tym razem jednak przemarsz po linie zawieszonej w powietrzu symbolicznie wyznaczonej w przestrzeni sceny jako wstęga białego światła, jest bardziej pewny, stabilny. Uzyskując pełnię jaźni artysta przebył długą i trudną drogę życiową. 

Kończąca spektakl scena jest powtórzeniem pierwotnego ułożenia artystów w obrębie okręgu, co wyraża wieczność oraz uniwersalność unaocznionego procesu.

Spektakl ten został ozdobiony doskonała muzyką, nieraz przyćmiewającą taneczne akrobacje. Magiczne brzmienie zniewala duszę, lecz częste momenty przestoju akcji nużą. Wydaje się, że to muzyka gra pierwsze skrzypce, natomiast taniec schodzi na drugi plan.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Gazeta Festiwalowa
9 lipca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia