Esencja teatru

Rozmowa z Gintarasem Varnasem

"Życie jest snem" uważa się za najważniejszy dramat nie tylko autora, ale także całego hiszpańskiego baroku. To filozoficzna alegoria sytuacji człowieka i tajemnicy życia. Książę Segismundo uwięziony został w dzieciństwie przez ojca w górskiej fortecy. Polski król Basilio zrobił to z powodu proroctwa głoszącego, że książę sprowadzi na królestwo zagładę, a na niego śmierć. Po latach Basilio przenosi syna do pałacu, aby sprawdzić, czy przepowiednia była trafna. A może książę okaże się zupełnie inny – dobry, sprawiedliwy?

Z Gintarasem Varnasem - reżyserem spektaklu "Życie jest snem" w Teatrze Bagatela w Krakowie - rozmawia Magdalena Musialik–Furdyna.

Magdalena Musialik–Furdyna: Datowany na lata 1627-29 utwór Calderóna po raz pierwszy wystawiono w Polsce w 1826 roku, czyli prawie po dwustu latach od jego powstania. Ale potem regularnie wracał na nasze sceny. Co zatem jest w tym dramacie, że reżyserzy chętnie sięgają po ten tekst? Pan także do niego wrócił po dwóch dekadach.

Gintaras Varnas – Cóż, są takie genialne sztuki, do których chce się wracać po jakimś czasie. Tak, tak, myślę, że ta sztuka jest genialna w swojej głębi, nie bez powodu wielu zestawia ją z Hamletem.

Sztukę Pedra Calderóna de la Barki "Życie jest snem" uważa się za najważniejszy dramat nie tylko autora, ale także całego hiszpańskiego baroku. To filozoficzna alegoria sytuacji człowieka i tajemnicy życia. Książę Segismundo uwięziony został w dzieciństwie przez ojca w górskiej fortecy. Polski król Basilio zrobił to z powodu proroctwa głoszącego, że książę sprowadzi na królestwo zagładę, a na niego śmierć. Po latach Basilio przenosi syna do pałacu, aby sprawdzić, czy przepowiednia była trafna. A może książę okaże się zupełnie inny – dobry, sprawiedliwy? Znalazłszy się na dworze i zrozumiawszy, gdzie jest, Segismundo mimo wszystko nie zdaje egzaminu – jest brutalny, grozi śmiercią, zabija człowieka, prawie gwałci dziewczynę. Uśpionego księcia znów odsyła się do samotnego więzienia, gdzie po przebudzeniu wmawia mu się, że wszystko, czego doświadczył w pałacu, było tylko snem. Młody Segismundo nie zdaje sobie sprawy, co jest rzeczywistością, a co snem, a może wszyscy żywi – tylko śnią? Czym jest życie? Iluzją, złudzeniem, zjawą. Życie – barwne sny, a i one są jedynie wyśnione.

Chwyt z przeniesieniem śpiącego do zupełnie nieznanej przestrzeni i wmówieniem mu, że on to nie on, a ktoś inny, i że śni, a nie żyje, był dość powszechny w literaturze na długo przed Calderónem (od Księgi tysiąca i jednej nocy po Shakespeare'a). Ale wszystkie te historie kończyły się powrotem do stanu pierwotnego, a ich głównym celem była rozrywka. I tylko dla Calderóna scena przebudzenia księcia nie jest końcem fabuły, ale nowym początkiem. Dopiero uświadomiwszy sobie, że być może żyjąc tylko śnimy, zaczyna się rozwijać nowy Segismundo, prawdziwy, myślący człowiek. To właśnie stanowi o genialności tekstu de la Barki.

Polska w dramacie Calderóna to fikcyjna kraina. A w Pana inscenizacji? To też fikcja?

– O ile mi wiadomo, Calderón słyszał o takim kraju jak Polska, można to wywnioskować z imienia głównego bohatera Segismunda (imiona królów Polski – Zygmunt Stary [łac. Sigismundus], Zygmunt August, Zygmunt III Waza). Przeniesienie fabuły do „jakiejś" Polski było konieczne, bowiem jednym z podstawowych zwrotów akcji jest rebelia w trzecim akcie, bunt przeciwko obecnemu królowi i żądanie: chcemy swojego króla, a nie jakiegoś „z Moskwy". Taki rokosz, a nawet wojna domowa, kiedy to stary król jest obalany, a stolicę przejmuje młody książę, przywódca rebeliantów, nie mógł zostać pokazany na scenie, jeśli miejscem akcji pozostałaby Hiszpania. Mogło by to być zrozumiane jako poduszczanie do przewrotu, a dramaturg mógł bardzo ucierpieć. Najwyraźniej tak właśnie wygląda w oczach siedemnastowiecznego Hiszpana Polska – odległy i nieznany kraj.

Rozumiem, że słynny spektakl Jerzego Jarockiego z 1983 roku był polityczny. I nie mogło być inaczej. Gdybym myślał o sztuce Życie jest snem w czasach Solidarności, prawdopodobnie również wystawiłbym spektakl polityczny. Solidarność w owym czasie była „nowym, dobrym i mądrym władcą", a bunt ludności w trzecim akcie, kiedy młody książę zwycięża ojca i moskiewskiego księcia, najwidoczniej odczytywano jako wyraźną figurę walki z sowieckim reżimem i podporządkowaną mu lokalną władzą. Tak, w pewnych momentach historycznych sztuka Calderóna może stać się ostrym politycznym spektaklem.

Ale taka interpretacja nie ma podstaw przy braku „tektonicznych pęknięć historii". Obecnie, w pierwszej połowie XXI w., nie widzę takiej siły i takiej masy krytycznej buntu ani w Polsce, ani w żadnym innym kraju Europy. Dlatego Życie jest snem będzie filozoficzną alegorią tego, czym jest życie – snem lub nie – i stawania się przez człowieka człowiekiem. W końcu centralnym tematem sztuki jest również konflikt między przeznaczeniem (tym, co dla ciebie nieuniknione lub zostało ci przepowiedziane) a wolną wolą oraz zagmatwany konflikt rzeczywistości i snu (który zresztą pozostaje w sztuce nie do końca wyjaśniony).

Zafascynował Pana pochodzący z krakowskiego kościoła oo. bernardynów obraz Taniec śmierci.

– Niesamowity siedemnastowieczny obraz! Odkryłem go zupełnie przypadkowo. Najbardziej dla mnie interesująca jest tutaj zbieżność: samą finałową scenę kręgu tańca śmierci wymyśliłem wcześniej, a ten obraz był jak znak – tutaj, w Krakowie, istnieje już dzieło o takim samym mise-en-scène! I do tego datowane na rok śmierci Calderóna (1680)! Wydawało mi się to mistyczne. Tylko nie wiem, dlaczego ten unikatowy obraz wisi w jakimś dziwnym zakątku, w bocznej kaplicy na bocznej ścianie...

Czy wysiłek włożony przez człowieka w walkę z losem jest opłacalny?

– Dramaturgia Snu mówi, że tak.

Cały czas w pracy nad spektaklem towarzyszyli Panu zarówno scenograf, jak i autorka kostiumów oraz kompozytor. Życie jest snem zrealizowane przez Pana to przedstawienie, które idąc za Wagnerem jest syntezą wszystkich sztuk?

– Zgadzam się z maestrem Wagnerem – tak, spektakl jest syntezą wszystkich sztuk. A to oznacza równowagę, harmonię. Cóż, uwielbiam teatr wizualny – zarówno w obrazie, dźwięku, jak i subtelnej grze aktorskiej – dlatego scenografowie i kompozytorzy są dla mnie bardzo ważni. Wszystkie środki teatralne muszą tworzyć jednolity styl przedstawienia, atmosferę, muszą złączyć się w jedno dzieło. Tak więc jestem za teatrem jako sztuką, a nie tylko rozrywką.

Należy również wspomnieć epokę calderónowskiego baroku. Sama w sobie w spektaklu nie odgrywa istotnej roli, jednak nawiązujemy do niej – obok innego okresu – przez część kostiumów, odwołując się do tak wówczas ważnego toposu theatrum mundi.

Trudno o to Pana nie zapytać: jakie są – i czy w ogóle są – różnice w pracy nad spektaklami na Litwie i w Polsce?

– Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Wszędzie przedstawienie tworzone jest mniej więcej podobnie. Poza tym w Polsce pracuję pierwszy raz, dlatego nie mogę uogólniać. Może tylko powiem o jednej różnicy – o aktorach tego spektaklu. Są świetni, może lepsi niż na Litwie. Dlaczego? Są wnikliwi, prawdziwi, nie kłamią, nie robią niczego, dopóki nie zrozumieją dlaczego, po co, jak. Są staranni, cenią i szanują swój zawód. I są bardzo pracowici. A wszystkie te cechy na Litwie stopniowo zanikają. I nie wiem dlaczego?

___

Gintaras Varnas - litewski reżyser teatralny. Urodził się 7 września 1961 r. W 1980–1983 pracował jako scenograf i asystent reżysera w litewskim rosyjskim teatrze dramatycznym. 1984 - 1986 - dyrektor amatorskiego studia teatralnego, 1987 - 1988 - Asystent reżysera w Kaunas State Drama Theatre . Słynny z 1988 roku Założył Teatr Šėpa, którym kierował do 1992 roku . W latach 1988–1993 studiował reżyserię teatralną w Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru (prowadzący - Jonas Vaitkus i Rimas Tuminas ). 1994–1997 studia podyplomowe i podyplomowe na Wydziale Teatralnym Litewskiej Akademii Muzycznej; uzyskał stopień magistra sztuki. 1989-2004 - Niezależny dyrektor. Wystawiał w Państwowej Młodzieży, Wilnie Małej, Litewskim i Kownie Akademickim Teatrze Dramatycznym, Litewskim Teatrze Opery i Baletu oraz Łotewskiej Operze Narodowej. Wielokrotnie pracował za granicą i brał udział w niezależnych projektach. Od 2004 r wiosna do 2007 r Grudnia - dyrektor artystyczny Kaunas State Drama Theatre. W 2005 roku otrzymał Nagrodę Narodową w dziedzinie kultury i sztuki. 2007 Pod koniec XIX wieku założył Teatr Utopia .

Tłumaczenie Beata Gołaszewska/

Magdalena Musialik-Furdyna
Materiał Teatru
28 września 2019
Portrety
Gintaras Varnas

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...