Europa – i co z tego wynika?

„Napis" – aut. Gérald Sibleyras – reż. Artur Tyszkiewicz – Teatr Ateneum w Warszawie

Zjednoczona Europa – przestrzeń jawności i tolerancji, gdzie zacierają się geopolityczne granice i pochodzenie przestaje mieć znaczenie. Gdzie brak miejsca na mowę nienawiści i pogardy, różnice klasowe czy segregację rasową. Czy aby na pewno?

Europejskie miasto. Mieszkańcy eleganckiej kamienicy wzajemnie się szanują i spotykają na wydarzeniach organizowanych w ich dzielnicy. Wspólnota lokalna niczym Wspólnota Europejska w mikroskali. I nagle zgrzyt, rysa, pęknięcie. Nowy sąsiad, pan Lebrun (Bartłomiej Nowosielski), któremu nie podoba się napis w windzie.

Nie podoba mu się, bo uważa, że jest dla niego obraźliwy. I śmie o tym mówić. I prowadzić prywatne śledztwo w tej sprawie. Dla żyjących według tego samego modelu i przyklaskujących sobie nawzajem sąsiadów, elegancko ubranych i mieszkających w nowoczesnych wnętrzach (kostiumy: Anna Adamek, scenografia: Jagna Janicka), nie ma znaczenia, że napis jest wulgarny i skierowany personalnie do nowego mieszkańca kamienicy, ubranego w innym stylu i który sprowadził się z gorszej części miasta.

Natomiast problemem jest fakt, że Lebrun, choć podejmuje kroki w celu zapoznania się ze wspólnotą, jednocześnie staje do niej w opozycji, zadając pytania, chcąc poznać przyczyny i wyrażając osobiste poglądy. Zastanawia się, chce zrozumieć i ma własne zdanie. W odróżnieniu do pozostałych.

Tak oto Gérald Sibleyras, współczesny francuski dramatopisarz, w swojej sztuce z 2004 roku pod oryginalnym tytułem „L'Inscription", rozprawia się z europejskim konformizmem, fałszywą tolerancją i pozorną otwartością. Gérald Sibleyras został kilkakrotnie nagrodzony prestiżową francuską nagrodą teatralną – statuetką Moliera, a w 2004 roku otrzymał trzy nominacje do Molierów za „Napis", w tym w kategorii dla najlepszego autora. Bowiem „Napis" to udany satyryczny szkic francuskiego społeczeństwa przede wszystkim, ale także bardziej globalnie, obraz zderzenia głoszonych w Europie idei równości i tolerancji z ich zastosowaniem w praktyce dnia codziennego przez przeciętnego mieszkańca europejskiej metropolii.

Być przeciwko faszystom, usunąć ze słownika określenie „Murzyn", głosić, że Arabowie są fajni (nic to, że wyznawców islamu wkłada się do jednego worka), to znaczy być tolerancyjnym. Gdyż teraz mamy Europę. A tak naprawdę, co z tego wynika? Pod peleryną powtarzanych bez zastanowienia poprawnych politycznie haseł, kryje się warstwa przekonań, która wychodzi z ukrycia pod wpływem emocji lub zbyt dużej dawki wina (co wyjątkowo realistycznie ukazał na scenie Krzysztof Tyniec).

W tej samej Europie, gdzie, uogólniając, każdemu należy się szacunek i sympatia, potykamy się, niczym o szczury w ciemnym zaułku, o hasła, że wszyscy księża to pedofile, ktoś jest Żydem, bo to widać po twarzy, a inny faszystą, bo myśli inaczej niż większość. Wszak siła należy do ogółu, a racja do większości. I niewybaczalnym jest nie uczestniczyć w święcie dzielnicy czy festiwalu chleba, albo przeszkodzić w porze kolacji. Jest tylko jeden słuszny nurt i należy płynąć z prądem, niekoniecznie rozumiejąc, dokąd i po co.

Uniformizację doskonale oddaje scenografia, która nie zmienia się niezależnie od mieszkania, w którym rozgrywa się akcja. Harmonijnie wkomponowano też w spektakl projekcje (Joanna Zemanek, Ignacy Ciunelis), ukazujące sąsiadów poruszających się po korytarzach kamienicy i zbliżających twarze do wizjera. Projekcjom towarzyszy muzyka, stanowią one dopełnienie, nie rozpraszając uwagi widza.

Po raz kolejny przekonałam się, jak ważne dla powodzenia spektaklu są znajomość kultury kraju, którego sztuka dotyczy oraz wypracowanie z aktorami oddania niuansów charakterystycznych dla sylwetek danej narodowości. Te dwa filary niejednokrotnie dostarczają dramatopisarzowi inspiracji, a oparta na nich karykatura służy w komedii za szkielet wyrazistych postaci. Autorka przekładu „Napisu" na język polski, to Barbara Grzegorzewska, doświadczona tłumaczka literatury francuskiej. Artur Tyszkiewicz to utytułowany i doświadczony reżyser teatralny, obecny dyrektor Teatru Ateneum. Dzięki ich warsztatowi, „Napis" nie utracił swoistego kolorytu.

Wychodząc z teatru, usłyszałam stwierdzenie jednego z widzów, że w sztuce zabrakło wyraźnego zakończenia. I słusznie. Bo jeśli „Napis" to satyra na podszytą zakłamaniem poprawność europejską, która ma się dobrze i której końca nie widać, to i sztuka nie ma po co dążyć do puenty. Jest jak jest, albo kraczesz jak wrony, wkładając w swe usta utarte frazesy, albo mówisz wprost, nie kryjąc się ze swoimi opiniami i emocjami, skazując się na zepchnięcie na margines jako niepoprawne indywiduum.

Póki co nie widzę, by ten schemat miał się ku schyłkowi. I ostatnia scena spektaklu doskonale to obrazuje.

Obsada:
Grzegorz Damięcki
Paulina Gałązka
Emilia Komarnicka-Klynstra
Bartłomiej Nowosielski
Marzena Trybała
Krzysztof Tyniec

Premiera: 24.02.2024

Beata Kośmider
Dziennik Teatralny Warszawa
22 czerwca 2024

Książka tygodnia

ahat ilī. Siostra bogów. Sceny dramatyczne
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Olga Tokarczuk, Zbigniew Mikołejko

Trailer tygodnia

Dziwny przypadek psa n...
Agata Biziuk-Brajczewska
Teatr Groteska z dumą przedstawia swo...