Europejskie puzzle

16. Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne

Tegoroczne Konfrontacje Teatralne wyraźnie - co było często przypominane - wpisują się w kontekst polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, a zwłaszcza program Partnerstwa Wschodniego, będący jednym z jej priorytetów. Zaowocowało to zaproszeniem grupy teatrów ze Wschodu. A niemal modelowym przykładem tego nurtu festiwalowych prezentacji może być spektakl "Eurepica. Challenge" białoruskiego Teatru Wolnego, który obejrzeliśmy wczoraj

To przedstawienie obiecywało dużo. Spektakl zbudowany z czternastu dramaturgicznych miniatur napisanych przez autorów ze wschodu i zachodu Europy, a nawet spoza jej granic, zapowiadano jako pierwszy tego typu projekt wykorzystujący język teatru jako narzędzie do opisu idei społecznych i politycznych oraz wyzwań stojących przed obywatelami Unii Europejskiej i krajów z nią sąsiadujących. To nie całkiem prawda. Być może pierwszy na Białorusi, ale z pewnością nie u nas.

W 2003 roku w lubelskim Teatrze Osterwy odbyła się premiera spektaklu "Europa. Mikrodramaty", skonstruowanego identycznie jak ten białoruski i penetrującego ten sam obszar zagadnień. Najmłodsi widzowie Konfrontacji mogą tego oczywiście nie pamiętać, ale do mnie wspomnienie tamtej realizacji sprzed ośmiu lat powracało podczas wczorajszego spektaklu nieustannie. I podobna była także końcowa konstatacja - taka mianowicie, że nie otworzyły się przede mną jakieś nowe perspektywy oglądu naszej europejskiej rzeczywistości.

Nie twierdzę jednak, że "Eurepica" to spektakl zły. Powiedziałbym raczej, że jest nierówny i to jego główna słabość. Z jednej strony bowiem "segmenty" rumuński i francuski znakomicie, nadzwyczaj precyzyjnie opisują społeczną oraz mentalną rzeczywistość tych państw, nie popadając przy tym ani w banalną dosłowność, ani w doraźną publicystykę.

Ale na drugim biegunie mamy miniaturę autora białoruskiego, zrealizowaną w sposób urągający inteligencji widzów, bliski wręcz prostactwu. Bowiem wydrążanie arbuza jako metafora milicyjnego przesłuchania nie wydaje mi się zabiegiem nazbyt wyrafinowanym. Zaś "segment" łotewski wyglądał tak, jakby został żywcem wyjęty z tzw. "telenoweli dokumentalnej" (to wyjątkowo głupia nazwa, ale taka się przyjęła), w której o rzeczach oczywistych mówi się w sposób łopatologiczny.

Reasumując - spektakl Teatru Wolnego przypominał układanie puzzli. To może być zajęciem wciągającym, ale obraz, jaki się w końcu wyłania, zawsze jest z góry znany. Liczyłem na coś więcej.

Andrzej Z. Kowalczyk
Polska Kurier Lubelski
22 października 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...