Farsa w klasycznym wydaniu
"Zakała" - reż. Stefan Szaciłowski - Teatr im. C. K. Norwida w Jeleniej GórzeStefan Szaciłowski kontynuuje swoją przygodę z farsami Francisa Vebera. Po przygotowaniu "Kolacji dla głupca" reżyser wzbogacił repertuar jeleniogórskiego teatru o kolejną komedię o losach Francoisa Pignona. W entuzjastycznie przyjętej premierze Teatru Norwida Szaciłowski umiejętnie operuje urokiem obranej konwencji, proponując widzom bezpretensjonalną rozrywkę na właściwym farsie poziomie.
Jak na tego rodzaju formułę przystało, dominuje komizm postaci i sytuacji. Główny bohater, tytułowy „Zakała” Pignon (Piotr Konieczyński), zajmuje pokój hotelowy, sąsiadujący z lokum zawodowego zabójcy, Ralfa (Jarosław Góral). Obaj czekają na przybycie świadka koronnego, którego Pignon ma sfotografować, a Ralf zastrzelić. Na kanwie tej prostej fabuły rozwija się historia pełna omyłek, z nieodłącznymi motywami boy’a hotelowego (Jacek Gronodowy) jako świadka (nie?)dwuznacznych zbliżeń między męskimi bohaterami oraz, co jakiś czas odzyskującego przytomność, ogłuszonego policjanta w szafie (Robert Dudzik).
Szaciłowski pozwala tekstowi odsłonić swój wdzięk, w czym pomagają mu skromna i funkcjonalna scenografia przygotowana przez Władysława Wigurę oraz gra aktorska. Postacie Pignona i Ralfa są, zgodnie z wymogami konwencji, nakreślone grubą kreską, ale nieprzeszarżowane. Artyści doskonale się ze sobą porozumiewają, tworząc dynamiczne widowisko. Farsa w ich wykonaniu broni się sama, dlatego dziwić może zabieg wzmocnienia języka tekstu. Takie rozwiązanie zaburza spójność formuły i obniża poziom humoru, choć, oczywiście, zarazem czyni reakcję publiczności jeszcze bardziej żywiołową.
Na szczęście w spektaklu Szaciłowskiego dominuje nastrój sympatycznie staroświeckiego komizmu. Reżyser dowodzi, że sprawna sceniczna interpretacja sztuki autorstwa jednego z najpopularniejszych współczesnych komików - Francisa Vebera gwarantuje teatralną rozrywkę. Konsekwentnie i przy pomocy oszczędnych środków prezentuje przed oczami widzów uroki dobrej, klasycznej farsy.
Ze strony publiczności może zaś liczyć na pełną aprobatę. Żywiołowe aktorskie wykonanie dobrze dobranego tekstu spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że przynajmniej część widzów nie tylko obejrzy liczne filmowe interpretacje komedii Vebera, ale i, zachęcona spektaklem Szaciłowskiego, ponownie odwiedzi teatr, by poznać także jego inne niż farsowe oblicze.
„Zakała” jest ostatnią premierą sezonu 2011/1012 w Teatrze im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze. Sezonu udanego, skrojonego na miarę możliwości artystycznych. Bogdan Koca, jak wielu dyrektorów podobnych teatrów co prawda boryka się z nieustannie kurczącym budżetem, ale jednocześnie proponuje dosyć urozmaicony oraz interesujący repertuar. Teatr jeleniogórski spełnia szczególną rolę dla jeleniogórzan, ponieważ jest jedynym teatrem dramatycznym w okolicy i siłą rzeczy musi uwzględniać teatralne gusta całej społeczności. W takiej sytuacji trudno jest (przy coraz bardziej ograniczonym finansowaniu) proponować wielość różnorodnych inscenizacji uwzględniającą upodobania wszystkich uczestników teatralnego życia w regionie. Koca jednak utrzymuje teatr w dobrej kondycji artystycznej i jest szansa na to, że przyszły sezon, mimo pogłębiającego się kryzysu ekonomicznego, nie będzie gorszy od mijającego.
Zdaje się jednak, że sen z powiek Bogdana Kocy i, jak można sądzić, prezydenta Jeleniej Góry Marcina Zawiły, spędza troska o przyszłość dwóch festiwali teatralnych, których organizatorem jest Teatr im. Norwida i miasto Jelenia Góra, których kontynuacja może stanąć pod znakiem zapytania. Pierwszy z nich to Jeleniogórskie Spotkania Teatralne, czterdziesta druga edycja jednego z najstarszych polskich festiwali teatralnych. Drugi, Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych, najstarszy festiwal uliczny w Polsce, wymyślony jeszcze przez legendarną dyrektorkę jeleniogórskiej placówki - Alinę Obidniak w 1982 roku. Jelenia Góra ma niezwykle mocne atuty reprezentacji miasta w teatralnej Polsce i myślę, że władze nie dopuszczą do zerwania ciągłości edycji tych znanych w całej Polsce festiwali. Stanowią one bowiem żywy i dobitny dowód dbałości władz o dostęp społeczeństwa do tak zwanej wysokiej kultury.