Farsowo o miłości i polityce

"Miłość i polityka" - reż. Marcin Sławiński - Teatr Bo Tak w Rzeszowie

Prawie półtorej godziny pysznej satyry w Teatrze Bo Tak w znakomitym przekazie aktorskim Beaty Zarembianki, Roberta Chodura, Marioli Łabno-Flaumenhaft, Marka Kępińskiego i Kornela Pieńki.

Cała akcja dzieje się w jednym miejscu, w jasnym wystroju salonu, który doskonale kontrastuje z nieczystymi acz zabawnymi gierkami biznesowymi ministra Bertranda (Chodur) i to nietuzinkowego, bo sprawiedliwości, jego politycznego kolegi posła Bouladone'a (Kępiński) z tej samej partii, który jednak ministra niecnie szantażuje i żąda za wydanie obciążających go papierów wysłania z nim własnej żony Pauli (Zarembianka) na tydzień uciech miłosnych na Hawajach. Wprzęgnięta w tę intrygę jest też doradczyni ministra Agata (Łabno-Flaumenhaft), jego była kochanka a w przeszłości agentka służb specjalnych oraz Thibaut (Pieńko), przeintelektualizowany aż do granic śmieszności asystent ministra.

Premiera 9 października br., czyli w okresie największego kotła gier przedwyborczych, trafiała satyrą sztuki w nicość zasad polityków, ich wyrachowane postępowanie obliczone na zysk materialny, w ich cynizm i brak jakichkolwiek hamulców czy wyrzutów sumienia. Wszystkie niuanse sztuki Miłość i polityka francuskiego dramaturga Pierre'a Sauvila w przekładzie Barbary Grzegorzewskiej widownia wychwytuje i nagradza brawami oraz pieczętuje szczerymi wybuchami śmiechu. Bo wszak, jak to obserwujemy w codziennym życiu i słyszymy ze sceny, by osiągnąć polityczny cel i płynące zeń profity należy bez żenady i umiaru obiecywać, obiecywać, obiecywać! Wiedząc oczywiście, że te kłamstwa nic nie kosztują. Polityk i uczciwość to obce sobie pojęcia itd. itd. Marcin Sławiński, który to widowisko wyreżyserował i wymyślił adekwatną, bardzo prostą scenografię już kolejny raz dowiódł, że zna się doskonale na komediowym rzemiośle. A mając tak wyborny zespół artystów osiąga cel artystyczny trafnie i znakomicie. I wybrzmiewa to w rzeszowskim spektaklu jak przestroga, spotęgowana jeszcze swym farsowym opisem wszak rzeczywistości.

Teatr Bo Tak, wymyślony przez Mariolę Łabno-Flaumenhaft i Beatę Zarembiankę i wspierany przez ich kolegów aktorów, kolejną już premierą potwierdza jak trafnym i celnym sposobem oddziaływania na wyobraźnię widzów i kształtowanie ich wrażliwości może być sztuka farsowa. Bardzo trudna, bo łacno można się wywrócić na zbytnim szarżowaniu humorem i komediowymi trikami. Ileż zatem talentu musi objawić zespół na scenie, by subtelności satyry wynosić na wyżyny artystycznej doskonałości. I aktorom tego teatru kolejny już raz udało się to znakomicie. Warto przyjść do Teatru Bo Tak, który występuje w sali koncertowej Wydziału Muzyki UR przy ulicy Dąbrowskiego 83 w Rzeszowie (dawny dom kultury WSK). Warto zobaczyć, uradować się i może też zadumać - niezależnie od różnych wyborów. Politycy różnej maści też by mogli skorzystać z takiej żywej lekcji artystycznej.

Ryszard Zatorski
e-teatr.pl
24 października 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia