Feministka czy nie feministka?

„Poskromienie Złośnicy" - reż. Zygmunt Hübner - Teatr Telewizji

Spektakl „Poskromienie Złośnicy" jest adaptacją napisanej w 1592 roku komedii Williama Szekspira o tym samym tytule. W Padwie zamieszkuje bogaty kupiec Baptista Minola, ojciec dwóch skrajnie różnych córek: młodszej Bianki i starszej Katarzyny. Młodsza panna cieszy się urodą, jest dobrze ułożona i delikatna, przyciąga do siebie licznych wielbicieli. Zakochani młodzieńcy prześcigają się w zalotach, każdy chce ją z miejsca pojąć za żonę.

Romantyk Lucenzio postanawia udawać nauczyciela i czytać romanse, by zbliżyć się do wybranki i ją w sobie rozkochać. Podobny plan przychodzi do głowy szlachetnemu Hortensjo, który udaje nauczyciela muzyki, aby zbliżyć się do młodej panny. Na drodze zalotnikom staje kupiec, stawiając warunek, iż nie wyda za mąż młodszej córki do czasu, aż starsza nie zostanie żoną. Katarzyna ma silny charakter, głośno mówi wszystko, co myśli. Jest kompletnym przeciwieństwem swej młodszej siostry. Swoim zachowaniem zyskała tytuł „nieznośnej" i odstraszyła wszystkich potencjalnych wielbicieli. Sytuacja wydaje się beznadziejna, jednak adoratorzy Bianki zostają wybawieni przez Petruccia, który właśnie przybył do Padwy. Mężczyzna szuka majętnej żony i jest gotów na poślubić starszą córkę. Charakter Katarzyny go nie odstrasza, wręcz przeciwnie – zachęca do ślubu. Jest przekonany, iż uda mu się poskromić złośnicę. Jest bardzo pewny swych umiejętności i wychodzi z propozycją zakładu, dając sobie miesiąc na zmianę nieznośnego charakteru starszej z dziewcząt.

Za scenografię w spektaklu odpowiedzialny jest Jan Banucha. Najbardziej wyróżniającym się elementem jest fontanna znajdująca się w samym centrum. Jest to ważne miejsce, przy którym rozgrywają się kluczowe sceny sztuki, m.in. ślub Katarzyny z Petrucciem. Uwagę przykuwają także drobne elementy nadające realizmu, np. wiszące pranie.

Muzyczną oprawą spektaklu zajął się Ryszard Kula, tworząc niepowtarzalny klimat. Pomaga rozluźnić atmosferę powagi, która w komedii nie ma za dużo miejsca.

Kostiumy w brawurowy sposób odzwierciedlają charaktery, a także stany psychiczne postaci. Suknia Bianki – biała, z finezyjnymi zdobieniami z koronki – podkreśla jej delikatność. Dopasowanie w talii oraz głęboki dekolt informują uważnego obserwatora o kokieteryjności bohaterki. Kwiaty wplecione w misternie zaplecione włosy, powiewne rękawy oraz wstążka z tyłu sukni uwypuklają dziewczęcy urok młodszej córki kupca. Kontrastuje to ze strojem Katarzyny, która w swej pierwszej scenie pokazuje się w ciemnej sukni. Bohaterka ma na sobie lśniącą, bogato wyglądającą suknię z bufiastymi rękawami. Liczne frędzle znajdujące się na sukni, nieszablonowy krój, a także długość do połowy łydki uwidaczniają krnąbrną osobowość kobiety. Jej strój, rozpuszczone, falujące włosy oraz długi, złoty naszyjnik przywodzą na myśl cygankę. W scenie ślubu ma na sobie jasną, bufiastą suknię z licznymi wstążkami i dzwoneczkami. Włosy już nie są luźno puszczone, ale zręcznie splecione, a głowa bohaterki przyozdobiona jest kwiatami i welonem. Prezentuje delikatniejszy obraz siebie, jedynie po głosie słyszymy tytułową złośnicę. Prosta suknia w trakcie jej ,,przemiany" uwydatnia zły stan. W ostatnich scenach widzimy Katarzynę w delikatnej sukni z licznymi wstążkami, swym strojem przywodzi na myśl tytułową „My fair Lady" profesora Higginsa. Nie tylko kobiece stroje zasługują na uwagę. Zalotnicy Bianki noszą fikuśne stroje z wyszukanymi dodatkami, np. piórami, falbankami. Petruccio, w chwili starania się o rękę Katarzyny, nosi bogato wyglądający strój, eksponujący jego atuty. Na ślub przybywa w niechlujnym, zniszczonym ubraniu. Uzewnętrznia się jego hultajski styl życia, nawet elegancki kapelusz z piórem nie jest w stanie tego zamaskować. Kupiec Baptista Minola ubrany jest w prosty strój pasujący do jego nieskomplikowanego charakteru. Romantyk Lucenzio porzuca szykowny strój, by w skromnym przebraniu stać się nauczycielem dla swojej wybranki. Za to jego sługa, Tranio, porzuca prosty strój sługi, wkładając strój szlachcica, zwodząc w ten sposób innych zalotników.

W rolę Katarzyny wciela się Magdalena Zawadzka, która z niesamowitą swobodą przedstawiła tytułową złośnicę. Od pierwszych scen słyszymy w jej głosie krnąbrność i nieustępliwość. Żywo gestykuluje, biega i skacze. Nadaje Katarzynie życia, w trakcie trwania „przemiany" stopniowo widzimy, jak jej dzikość ulatuje. Słyszymy, jak głos traci nieprzyjemną barwę, a na jego miejsce pojawia się melodyjny dźwięk. Ruchy stają się bardziej ułożone, spokojniejsze. W idealny sposób dopasowała swoją grę do komedii, nie tworząc karykatury. W rolę młodszej siostry wciela się Anna Seniuk. Używając subtelnych gestów, pokazuje zalotność Bianki przy zalotnikach po to, by w następnej scenie niespodziewanie tryskać energią i siłą podczas gonitwy ze starszą siostrą. Petruccio odgrywany jest przez Tadeusza Łomnickiego, który prezentuje niesamowitą pewność siebie w głosie i gestach. Zręcznie przechodzi od ułożonego i kulturalnego do grubiańskiego i pijanego. Potrafi być czarujący, pokazując jedynie uważnemu widzowi, iż dąży jedynie do osiągnięcia swoich prywatnych celów. Zalotnicy: Hortensjo (Ryszard Pietruski) oraz Lucenzio (Jan Nowicki) prześcigają się w zalotach, uwielbiając swoją wybrankę, nadają swoim zalotom elementy komedii. Wzdychają i przesadnie reagują na każdy nieprzychylny komentarz Katarzyny, natomiast z największa troską obchodzą się z każdym słowem Bianki. Targani są silnymi emocjami: bezgranicznym uwielbieniem do wybranki serca oraz złością, czy wręcz agresją, wywołaną niemożnością poślubienia Bianki. Aktorzy stanęli na wysokości zadania, zachowując klimat komedii stworzyli niesamowicie prawdziwe postacie. Na uwagę zasługuje także sługa Lucenzio – Tranio, wyróżniający się sprytem i mądrością. Wszyscy aktorzy pierwszo- i drugoplanowi odegrali swe role z największą starannością.

Reżyserem odpowiadającym za całokształt spektaklu jest Zygmunt Hübner, będący nie tylko reżyserem, ale również aktorem, pedagogiem i publicystą. Był autorem licznych recenzji, esejów, felietonów oraz tekstów o teatrze, które były publikowane w m.in. „Teatrze", „Dialogu", „Kinie", „Życiu Literackim" oraz „Odrze". Jest autorem książek, m.in.: „Polityka i Teatr", „Sztuka reżyserii" i „Bogusławski, człowiek teatru". Był wielokrotnie odznaczany takimi nagrodami, jak: Złoty Krzyż Zasługi (1965), Nagroda Ministra Kultury i Sztuki III stopnia za działalność kierowniczą i reżyserską (1967), Nagroda Ministra Kultury i Sztuki (1977) i wiele innych. W ostatnich latach życia był związany z Teatrem Powszechnym w Warszawie, gdzie wyreżyserował wiele cenionych spektakli, m.in. „Lot nad kukułczym gniazdem" w 1977 Dale'a Wassermana na podstawie powieści Kena Keseya, „Iwonę, księżniczkę Burgunda" Witolda Gombrowicza w 1983 roku oraz „Medeę" Eurypidesa w 1988 roku. W Teatrze Telewizji zrealizował liczne spektakle, m. in „Świętoszka" Moliera (1971), „Nie-Boską komedię" Zygmunta Krasińskiego (1982) i, oczywiście, „Poskromienie Złośnicy" Williama Szekspira (1971).

„Poskromienie Złośnicy" fascynuje i przyciąga głównie dzięki wyjątkowej klasy aktorstwa. Wątek poskramiania kobiety w obecnych czasach nie wpisuje się w duch obecnego feminizmu. Komedia ta jest dziś reliktem pokazującym, z czym mierzyły się pierwsze feministki. Oglądając spektakl, widz staje przed pytaniem, czy Katarzyna jest feministką, czy jedynie rozpieszczonym dzieckiem, któremu nie zostały wyznaczone odpowiednie granice. Trudno jest to rozstrzygnąć, ponieważ całość jest prezentowana z męskiego punktu widzenia. Oceniając sam spektakl, nie mogę powiedzieć nic innego niż to, że jestem pod wrażeniem. Intensywna i zawiła akcja sprawiły, iż nie mogłam oderwać się od ekranu. Aktorzy grają swoje role tak, iż granica miedzy aktorem, a postacią zaciera się. Zawiłości, zmiany i tempo akcji nie pozwalają na odwrócenie uwagi. Liczne zmiany zachodzące wewnątrz postaci, a także to, jakie role odgrywają w życiu, wprawiają w śmiech, a jednocześnie zaskoczenie. Płynne przejścia z jednej do drugiej sceny składają się w jedną, zgrabną całość. Bezpośrednie zwroty do kamery dały mi poczucie bycia częścią rozgrywających się w Padwie wydarzeń.

Polecam każdemu, kto szuka spektaklu, który bawi, ale także skłania do głębszych refleksji.

Kamila Masiarz
Dziennik Teatralny Kraków
7 września 2020
Portrety
Zygmunt Hübner

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia