Feministyczny elementarz

"Najwyraźniej nigdy nie był pan 13-letnią dziewczynką" - reż. Iga Gańczarczyk - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

W szkole czyta się o Ali, która ma kota – poza tym ma sukienkę, kokardki we włosach i komplet dziewczęcych zainteresowań: od lalek po kuchnię. Na przestrzeni kilku-kilkunastu lat popularność zdobywają kampanie zachęcające do edukacji ponad genderowymi podziałami ról, poza różem dla dziewcząt i granatem dla chłopców, poza bobaskami dla tych pierwszych i zestawami małego majsterkowicza dla drugich. „Najwyraźniej nigdy nie był pan 13-letnią dziewczynką" wyrasta z tych samych założeń, a w dodatku upomina się o własną narrację dla swoich bohaterek i ich rówieśnic.

Spektakl powstał w ramach projektu „Lato w Teatrze" realizowanego przez Instytut Teatralny – w ramach warsztatów na podstawie długich rozmów nie tylko o teatrze wyłoniła się narracja spektaklu. A raczej narracje. Spektakl bowiem potrafi uciec poza homogenizację doświadczeń nastolatek, a choć łączy je pozornie wiele kwestii – okres dojrzewania, problemy z koleżankami i kolegami (opisywane także na ekranach w postaci nagranych zwierzeń), starcia z rodzicami, szkoła itd. – każda bohaterka ma inne zainteresowania, przemyślenia, osobowość czy w końcu nawet inny sposób tańczenia. Na scenie Łaźni Nowej powstaje jednak grupa, z której bije poczucie wspólnoty i dobrej zabawy między bohaterkami-amatorkami. Wspólnie tańczą, śpiewają, opowiadają o sobie i występują w scenkach bazujących na improwizacjach. Wspólnie również zarządzają sceną – jak pragną być może kierować swoją historią. Ogromnym osiągnięciem jest fakt, że przy zachowywaniu spójności artystycznej nie zatraciły się indywidualności młodych odtwórczyń.

Taka strategia pomaga w osiągnięciu głównego celu, jakim jest obalenie stereotypu. Stąd burzenie narzuconej z góry narracji, posługiwanie się fragmentem i kolażem; stąd scenki, w których albo krytycznie prezentuje się stereotyp (rozmowy o słitfociach i snapczacie), albo otwarcie go podważa (jak w scenie talk-show o buncie dziewczynek przeciwko innym standardom wychowawczym); stąd nawiązania do Virginii Woolf czy do „Pikniku pod wiszącą skałą" Petera Weira, który to filmowy cytat można uznać za otworzenie przestrzeni, w której „znika się", w rzeczywistości uciekając przed opresyjną kulturą oficjalną (symbolizowaną przez sceny ukazujące rozmowy w telewizji lub radio). Ostatnie jednak zabiegi każą się zastanowić – do kogo kierowana jest ta lekcja feminizmu? Czy do dziewczynek, czy do dorosłych? Może do obu grup?

W czasie trwania spektaklu ma się wrażenie, że drogowskazy dostarczane przez Igę Gańczarczyk czasami zbyt mocno i tendencyjnie ukierunkowywały występujące dziewczynki – jeśli ze sceny dobiegają fałszywe nuty, to właśnie ze zbyt deklaratywnych wypowiedzi. Z drugiej strony dorosłych widzów stawia się prawdopodobnie w znaczącej części przed wyważonymi drzwiami, nie zrzucając żadnych klapek z oczu. Dlatego też „Najwyraźniej nigdy nie był pan 13-letnią dziewczynką" – mimo inteligentnego, wyważonego tonu i ciepła – bardziej broni się bardziej jako projekt społeczny, kiedy uświadamiamy sobie pracę z nastolatkami, proces otwierania się przez nie na scenie i wykorzystywania własnych doświadczeń w improwizacjach. Proces ten jednak nie sięga poza ramy sceny, a przynajmniej nie poza grono najbliższych występujących amatorek.

Jednak rodzice fotografujący swoje debiutujące na scenie pociechy, wydają się ponownie chować je pod kloszem z falbanek, tiulowych spódnic i wstążek. Wykonują pracę, którą symbolizuje jeden z układów tanecznych (praca choreograficzna Dominiki Knapik zasługuje na uwagę): zamieniają córki w lalki. Mimo to dużą zaletą „Najwyraźniej..." jest fakt, że Iga Gańczarczyk nie tworzy siostrzeńskiej utopii, ale upomina się o równouprawnienie. I to w kontekście najmłodszych, choć zwykle takie dążenia są „upupiane".

Marta Stańczyk
Dziennik Teatralny Kraków
1 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia