Fenomen Malty

19. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta

Szanowni Państwo, festiwal powinien być jak wino: im starszy, tym lepszy. Staramy się sprostać tej maksymie od 19 lat. Wszystkie nasze wysiłki potwierdzają się w corocznym wielotysięcznym tłumie widzów oczekujących w najbardziej nieoczekiwanych miejscach Poznania na teatr, taniec i muzykę na najwyższym poziomie. (...)

Najważniejsze jest to, że festiwal Malta to znana, witana z zaufaniem i pełną otwartością przez najwybitniejszych w swych dziedzinach twórców z całego świata przestrzeń sztuki performatywnej. Nie jest prowokacją tegoroczna nieobecność festiwalu nad jeziorem Malta... Tb swoiste wstrzymanie oddechu i zaostrzenie apetytu przed przyszłorocznym powrotem (w całkowicie nowej formule), który solennie obiecuję". 

Tymi słowami twórca i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta Michał Merczyński otwiera program tegorocznej edycji, który ma rozmiar sporej, estetycznej książki. 

Jeśli Michał Merczyński coś obiecuje, nie tylko dotrzyma, ale z całą pewnością znowu zaskoczy wszystkich. Jest to bowiem utalentowany menedżer obdarzony wyjątkową wyobraźnią, błyskotliwą inteligencją i ogromnym urokiem. Posiada dwie cechy, które rzadko spotyka się razem; kocha artystów i jest kompetentny. Najczęściej menedżerowie kochają artystów bez wzajemności i, co za tym idzie, bez skutku. 

Obserwując zdalnie festiwal Malta nie mamy pojęcia, czym jest ta zjawiskowa impreza w całym swoim bogactwie. To trzeba poznać na miejscu. Miałam szczęście uczestniczyć w zakończonej tydzień temu edycji, rzeczywistość przekroczyła wszelkie moje wyobrażenia. Rozmach Malty, perfekcja organizacyjna, elegancja, kultura, obfitość oferty zapierają dech! 

Pierwszy raz w życiu brałam udział w spektaklu offowym i nie ukrywam, że obawiałam się nieco. Znowu wykazałam brak wyobraźni, bo publiczność poznańska nie tylko kocha wiernie swoją Maltę, ale jest fantastyczna, uważna, doskonała w percepcji. Rozrzut pokoleniowy zdumiewający. "Maria de Buenos Aires" - tango-operita Astora Piazzolli do libretta Horacio Ferrera jest materią trudną acz efektowną, muzycznie karkołomną; nie na próżno genialny kompozytor porównywany jest do Beli Bartoka, Igora Strawińskiego, a nawet Jana Sebastiana Bacha Publiczność zgromadzona licznie przy moście Jordana w starej, proletariackiej dzielnicy Środka chłonęła przedstawienie z rzadko spotykanym przejęciem. Widzowie siedzieli na krzesłach, większość jednak stała, wielu młodych siedziało na bruku. 

Udział w podobnym wydarzeniu to dla artysty znacznie więcej niż kolejne, bogate doświadczenie - to przede wszystkim kolosalne doznania emocjonalne. Chwała Michałowi Merczyńskiemu i jego znakomitej ekipie!

Joanna Rawik
Trybuna
4 lipca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia