Festiwal dźwięków
„Tajemniczy ogród" - aut. Frances Hodgson Burnett - reż. Justyna Łagowska - Teatr Nowy w ŁodziPrzedstawienie „Tajemniczy Ogród" tak jak książkę mogą obejrzeć zarówno dzieci jak i dorośli. Przyjaźń, odkrywanie piękna natury to rzeczy uniwersalne i każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Spektakl był świetną okazją do poznania, jak ważna jest przyroda w świecie i zapoznania się z lekturą szkolną. Dedykowany osobom, którym nie jest obojętny los klimatu i naszej planety.
Można pomyśleć, że pójście do teatru jest bez sensu, skoro w wersji elektronicznej możemy zapoznać się z książką dużo łatwiej. W pewnym sensie się z tym zgadzam, bo faktycznie jest to ogromne ułatwienie, a my możemy się poczuć bardziej komfortowo. Wydaje mi się, że w większości sytuacji obejrzenie spektaklu jest jednak dla nas korzystniejsze. Przedstawienie „Tajemniczy Ogród" w teatrze Nowym przekonał mnie, że w chodzeniu do Teatru nie ma samych plusów. W istocie więc jeśli ktoś zna wersję książkową lub filmową, powinien przygotować się na niespodzianki.
Dźwięki, jakie wytwarzają aktorzy, różne przedmioty oraz gra świateł stwarzają wyjątkowy nastrój i magię tego przedstawienia. Prawda jest taka, że spektakl budzi w nas napięcie, podniecenie i nie ma co z tym polemizować. Sceny muzyczne i taneczne niosą w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Piosenki są podstawowym elementem tego widowiska, które nazwałbym musicalem. Śpiew i taniec służy sprawom poważniejszym: widz widzi gniew, złość, rozpacz i ogromne emocje. Nie ma jednak musicalu bez jakiegoś przeboju. Mała Mery ty złośnico przykryj kołdrą wstrętne lico -ten fragment mój syn zapamiętał i nucił po spektaklu.
Tajemniczy ogród jest jeszcze bardziej niezwykły poprzez to, że widzimy tylko jedno drzewo. Dąb Fabrykant – stwierdził mój syn. Europejskie drzewo roku 2023 zna chyba każdy łodzianin. Wszystkie drzewa dzielą się na dwie duże grupy: te, które dają bioenergię i te, które ją wysysają. Daje energię-dąb, więc postawienie go w centralnym miejscu było super pomysłem. Drzewa leczą nas nie tylko redystrybucją energii, ale także zapachami. Zapachy dębu i brzozy obniżają ciśnienie krwi, a komunikacja z tymi drzewami jest bardzo korzystna dla każdego człowieka. Tymczasem to drzewo jest bez liści i zgodnie z ideą przewodnią przedstawienia wchodzimy w nurt ekologiczny. Uświadamiamy sobie, że zniszczone drzewo jest budulcem, z którego ptaki robią swoje gniazda.
Wykorzystując środki ekspresji teatralnej, reżyserka zmusza widza do refleksji nad kondycją przyrody. Ogród posiada tylko jedno drzewo, które jest jedynym, jakie pozostało. Od samego początku musimy więc wizualizować sobie przestrzeń i tak jak czytając książki unosić się na skrzydłach fantazji. Z drugiej strony brak innych elementów: kwiatów, krzaków, owadów czy zwierząt minimalizuje widowisko. Naszą wyobraźnią kierują aktorzy. Przykładem może być nowatorsko zagrana scena wejścia do ogrodu i rozmowa z gilem. Występują też elementy komediowe, które wzbudzały zainteresowanie, przekładając się na salwy śmiechu.
Komunikacja z widzem odbywa się poprzez piosenki i wszystko jest bardzo fajnie, ale w drugim akcie dochodzi do eskalacji.
Dziecko jest w stanie usłyszeć dźwięki nieosiągalne dla ucha dorosłego człowieka. Słyszy lepiej i wyraźniej. Pod sam koniec narażeni jesteśmy na kontakt z głośnymi dźwiękami groźnymi dla naszego narządu słuchu, Krzyk ze sceny był taki, że mój syn tak jak niektóre osoby zatykał sobie uszy. Gdyby nie doskonała fabuła i gra aktorów wyszedłbym bardzo zniesmaczony.
Widowisko jest dla trochę starszych dzieci, które są z tak głośnym brzmieniem dźwięków już obyte. Wciąga i pokazuje ważne sprawy, ale poziom hałasu jest jak na koncercie rockowym Przedstawienie okazało się dobrym wstępem przed przeczytaniem książki. Mój dziewięcioletni syn-być może pod wpływem spektaklu-bardzo ją polubił.