Festiwal reżyserów Interpretacje rozpoczęty

"Pan Tadeusz (...)" - XIV Festiwal Interpretacje

Sobotnia inauguracja XIV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach była najkrótszą z możliwych. Jacek Sieradzki - dyrektor artystyczny (odpowiedzialny za repertuar) i prezydent Katowic - Piotr Uszok (przegląd finansuje miasto) po prostu oznajmili, że "Interpretacje" właśnie się rozpoczynają. I bardzo się nam, widzom, ta lakoniczność spodobała!

Jądrem festiwalu jest konkurs, w którym sześcioro młodych reżyserów walczy o nagrodę Lauru Konrada. Tradycyjnie, katowicki przegląd otwiera jednak i zamyka przedstawienie mistrzowskie. Tym razem na inauguracje wybrano inscenizację "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, zrealizowaną przez Mikołaja Grabowskiego w krakowskim Starym Teatrze.

Reżyser, od lat zafascynowany jest polską literaturą klasyczną i to on przywrócił "do życia" choćby kompletnie zapomnianego Jędrzeja Kitowicza i jego "Opis obyczajów".

Ale Grabowski nie wystawia dawnej literatury dla samej teatralnej przyjemności. Nadając spektaklom atrakcyjną, często komediowa, formę, przemyca istotne pytanie: "a czym my się różnimy od naszych przodków, jakich wad pozbyliśmy się przez wieki i czy aby na pewno jesteśmy od nich mądrzejsi"? Tak, jak w inscenizacji "Pana Tadeusza", która może być wzorem interpretacji kanonicznego tekstu. Interpretacji, obecnej w nazwie katowickiego festiwalu…

W kapitalnej adaptacji (współpraca: Tadeusz Nyczek) odziera Grabowski narodowy poemat z całej szkolnej patetyczności, wywraca na opak charaktery i wydobywa żartobliwe skojarzenia. Długo bawi publiczność obrazkami, z których wiele to osobne etiudy reżysersko-aktorskie. Ale w finale mówi nagle "stop" i wraca do współczesności. Jakby pytał. Naśmialiście się? To teraz pomyślcie, co was tak ubawiło? To, że dalej urządzamy"zajazdy" na tych, co myślą inaczej? Dalej rządzimy państwem na zasadzie "jakoś to będzie". Dalej nic nie łączy Polaków tak mocno, jak zawiść, niechęć, a nawet nienawiść? Spektakl kończy się smutno, żadne tam lecące bociany i "poloneza czas zacząć". W finale oglądamy pogrzeb Jacka Soplicy, który być może zostanie świętym, ale najwyraźniej nic z tej świętości dla Polaków nie wyniknie. I jeszcze jedno; przy całej, charakterystycznej dla Grabowskiego formule przedstawienia (minimum dekoracji, aktorzy wychodzący do swoich kwestii z tłumu etc.) ani Mickiewiczowi, ani jego poezji nie dzieje się krzywda!

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
13 marca 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...