Fetor kryje ziemię

"Msza za miasto Arras" - reż. Igor Sawin - Teatr Narodowy

I
Gajos nie pierwszy raz bierze udział w przygotowaniu ,,Mszy". Aktor Narodowego prezentował ją jako monodram już w 1994 roku. Reżyserem był Krzysztof Zaleski. Warto odnotować, że "Janka" kojarzono wtedy głównie z rolami komediowymi, zwłaszcza po występach u Barei i w kabarecie Dudek. W tamtym spektaklu Jan był starym, siwym człowiekiem. Doświadczenia z miasta Arras uczyniły zeń bezradnego, choć wciąż dumnego człowieka.

Przedstawienie z roku 2015 powiązano z jubileuszem pięćdziesięciolecia pracy artystycznej Gajosa. Okazja jest zatem szczególna. Powstaje jedynie pytanie, czemu aktor zdecydował się na wystawienie akurat adaptacji powieści Szczypiorskiego? ,,Msza" trafiła swego czasu do kanonu lektur szkolnych - i to mimo dwuznacznej moralnie postawy nieżyjącego już senatora. Nie dziwił sprzeciw Szczypiorskiego wobec lustracji, skoro on sam jako TW wykorzystywał swoich rodziców do zbierania wiadomości o środowisku emigracji politycznej. Z jednej strony był zwolennikiem pojednania polsko-niemieckiego, z drugiej w tym dążeniu do porozumienia zrównywał nieproporcjonalne przecież przewinienia obu narodów. Szczypiorski działał jako zagorzały krytyk kościoła (świetnie widać to we ,,Mszy"), co nie przeszkadzało mu związać się z opozycją katolicką w momencie wzrostu jej znaczenia politycznego Nie sposób też nie wspomnieć o apologetycznej biografii Świerczewskiego napisanej przez Szczypiorskiego. W III RP postrzegany jako autorytet moralny, były AL-owiec okazał się w końcu hipokrytą.

Sama ,,Msza" została wydana w 1971 roku. Była to niejako odpowiedź autora na wydarzenia marcowe, chociaż Szczypiorski wybrał analogię historyczną dość nietrafnie. Powieść nawiązuje do wydarzeń w mieście Arras z lat 1458-1461. Przez burgundzką miejscowość przeszła fala zarazy i głodu, o której wywołanie oskarżono Żydów. Wizja dzikiego tłumu podążającego za rozkazami ojca Alberta stoi niejako w kontraście z polskimi realiami roku '68 nad Wisłą. Do dzisiaj zachowały się raporty bezpieki, świadczące o toastach wznoszonych za żydowskie triumfy nad Arabami (wspieranymi przez znienawidzony ZSRR) czy robotnikach aresztowanych za śpiewanie niedwuznacznych piosenek o Dajanie

II
Można jednak postrzegać ,,Mszę" po prostu jako opowieść o ogólnych mechanizmach totalitaryzmu. Adaptacja Igora Sawina polega na znacznym skróceniu dzieła Szczypiorskiego. Nie ma zatem drastycznych opisów kanibalizmu w trakcie trwania zarazy. Zostaje za to zachowana pierwszoosobowa narracja książki. Gajos wchodzi na niemal pustą scenę Studia. Jedyną dekoracją-rekwizytem jest w zasadzie krzesło. Ciekawe jest za to inne rozwiązanie przestrzenne. Tuż za aktorem rozwarta została brama prowadząca za kulisy sceny. Pusta, mroczna przestrzeń góruje nad Gajosem, symbolizując otchłań Historii. Podkreślają to niepokojące dźwięki, powracające jak mantra. Aktor wciela się w postać narratora Jana, który dokładnie opisuje przypadki miasta Arras. Wraca pamięcią do procesu Żyda, Celusa, oskarżonego o rzucenie klątwy na konia sukiennika Gerwazego.

Tak zaczyna się szukanie odpowiedzialnych za klęski. Jan opisuje kolejne wydarzenia: zebrania rady, upokorzenie innego starozakonnego - Icchaka, pełną pychy postawę ojca Alberta. Biskup próbuje dzielić się władzą z ludem, ale nieprzyzwyczajeni do rządzenia mieszkańcy miasta zdają się na decyzje hierarchy kościelnego. Czy Jan nie próbuje nam w gruncie rzeczy przybliżyć swoistej manipulacji dokonanej przez Alberta? Narrator dziwi się także postawie pana de Saxe, który dostaje nakaz opuszczenia miasta. Mężczyzna jednak podejmuje decyzję o pozostaniu w Arras - zostaje wkrótce spalony na stosie. Działania Alberta mają na celu - jak sam mówi - oczyszczenie społeczeństwa. Motyw krwawej ofiary jako środek do rozgrzeszenia? Dla Szczypiorskiego/Gajosa jest to po prostu fanatyzm. Jan zostaje w końcu sam oskarżony i zatrzymany w celi. Tam dowiaduje się o próbie oskarżenia go o przetrzymywanie listów, których nigdy nie otrzymał.

Albert umiera w końcu na opuchlinę wodną. Nowo przybyły dostojnik, Dawid, udziela przebaczenia mieszkańcom Arras. Zaskoczony Jan pyta go o motywy takiego postępowania; jak to możliwe, że to, ,,co było - nie było"? Twórcy przedstawienia podążają za narracją Szczypiorskiego. Książę Dawid zostaje ukazany jako konformista dążący jedynie do wyzucia społeczeństwa ze sporów i wartości: ,,Nie pragnąc zbawienia - nie lękasz się piekła!" Uspokojenie ogólnych nastrojów ma odbyć się poprzez wyrzeczenie się ludzi dążenia do wyższych celów. Dostojnik zresztą sam nie wierzy w Boga. Człowiek? I tak skończy jako ,,kupa gnoju". Jan wyjeżdża z miasta, nie mogąc znieść myśli o nadchodzącym marazmie i zamieceniu spraw pod dywan.

Gajos snuje swoją opowieść, nie ulegając zbędnym emocjom. Wykłada ,,Mszę" w zasadzie sucho, zimno. Jego Jan jest w spektaklu ironicznym obserwatorem, który przestał już dziwić się wszystkiemu. Aktor korzysta ze swojego znakomitego warsztatu - robi podnoszące napięcie pauzy, moduluje głos, próbując oddać charakterystykę przywoływanych postaci; zwraca się w kierunku widowni, której układ jest upodobniony do sali sesyjnej rady miasta Arras (charakterystyczna podkowa). Ale w zasadzie w tej postaci nic więcej się nie dzieje. I nie wynika to nawet z winy Gajosa. Wynika to z samej konstrukcji scenariusza. Trzeba pamiętać, że cała opowieść Jana jest po prostu wspomnieniem, referowanym dopiero po latach. A że pan Janusz robi to z polotem i znajomością swojego fachu? To po prostu podkreśla rangę świetnego aktora.

Martwi mnie natomiast co innego. Opisywany przez Gajosa świat jest jednoznacznie spsiały i pozbawiony głębi. Opozycja fanatyzm-zrezygnowanie jest całkowicie uproszczoną wizją świata, powieloną chyba z Andrzejewskiego. Naprawdę nie ma nic pomiędzy? Trudno mówić o trafnej analizie ludzkich zachowań, jeśli patrzy się na człowieka jak na lalkę. Jeśli reprezentanci kościoła są ukazani jako mordercy i oportuniści, lud jako ciemny i podejrzliwy tłum, tylko ci Bogu ducha winni Żydzi Nie pomogą tu żadne frazesy o ,,samodzielnej drodze człowieka" - a na jakich wartościach ma być ona oparta, skoro nie ma tu nic poza wspomnianym dualizmem? To jest publicystyka, nie humanizm. I tylko aktora żal.

Szymon Spichalski
Teatr dla Was
26 maja 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia