Frekwencyjne słupki podwawelskich scen

m.in. Teatr STU, Teatr Bagatela, Teatr Stary

Na wiele spektakli przychodzi więcej osób, niż jest miejsc na widowni. Tak popularne są na przykład "Idiota", "Kukułcze jajo..." i "Lubiewo".

Teatry są jedną z najważniejszych dziedzin krakowskiej kultury. To się nie zmienia mimo upływu lat i zmieniających się trendów. Na pierwszym miejscu umieścić trzeba Teatr STU.

- Każdy nasz spektakl cieszy się stuprocentową i ponadstuprocentową frekwencją, choć ceny biletów są dość wysokie w porównaniu z innymi teatrami w Krakowie. Wahają się od 50 do 100 zł - mówi Beata Laskowska-Pietroń z Biura Organizacji Widowni Krakowskiego Teatru Scena STU.

Podkreśla, że STU jako jedyny teatr w Polsce ustala repertuar na cały rok.

Prawie tak dobrym wynikiem jak scena przy al. Krasińskiego może się też poszczycić Narodowy Stary Teatr. W minionym roku osiągnął on frekwencyjny pułap 98 procent. To dane przytaczane przez ministra Bogdana Zdrojewskiego. Zaznaczmy jednak, że ta szacowna instytucja prowadzi bardzo aktywną politykę promocyjną. W każdy pierwszy czwartek miesiąca teatromani mogą nabyć bilety na każdy (z wyjątkiem premier) spektakl w cenie 22 zł. Atrakcyjna dla publiczności jest też akcja "Starego" - "Dotknij teatru", podczas której kupimy bilety już za 15 zł. Średnia cena biletów na spektakle wynosi niedużo - 30/50 zł.

Właściwie żadnych działań promocyjnych nie potrzebuje teatr Bagatela. Łączna frekwencja za cały rok wyniosła tu 87 procent, przy cenach biletów wahających się od 24 do 70 zł. - Przy czym gramy kilka spektakli, których frekwencja wynosi więcej: 109 procent - "Idiota", "Ławeczka" (108 proc.) czy "Wujaszek Wania" (97 procent) i "Pies, kobieta, mężczyzna" - 99 proc., "Tango" - 99 procent - mówi Magdalena Musialik- -Furdyna, kierownik działu kreacji w Bagateli.

Do absolutnych hitów tej sceny należy "Mayday". Spektakl nie schodzi z afisza już od prawie 20 lat. W minionym roku zobaczyło go ponad 16,7 tys. osób. W ciągu 20-letniego okresu daje to sporo ponad 300 tys. osób. Warto podkreślić, że artyści pracują również w wakacje. Zarówno w Bagateli, jak i STU widzowie nie mają zwykle szansy na kupienie biletu podczas weekendu. Trzeba je rezerwować wcześniej.

Na brak zainteresowania nie narzeka też Teatr im. Juliusza Słowackiego z cenami biletów wynoszącymi od 25 do 50 zł. W ub. roku frekwencja osiągnęła tu 94 procent.

Niektórych spektakli nie sposób jednak wypromować. Tak było w przypadku interesującego dzieła Agaty Dudy- -Gracz "Każdy musi kiedyś umrzeć porcelanko", wystawionego w Małopolskim Ogrodzie Sztuki, który należy do instytucji Teatru im. Słowackiego. Może jednym z powodów był fakt, że tę sztukę oglądać mogli tylko widzowie dorośli?

W Łaźni Nowej frekwencja sięga 70-80 proc. Ale w repertuarze nowohuckiej sceny są spektakle, na które zagląda komplet widzów, np. "Trzej muszkieterowie", "Trailer: Wejście Smoka" i "Emigranci".

Z kolei Teratr Nowy w Krakowie w 2013 r. zagrał 99 spektakli przy średniej frekwencji na poziomie 90 proc. Najpopularniejsze spektakle - z frekwencją przekraczającą 100 proc. i dostawkami to kontrowersyjne "Lubiewo" (niezmiennie komplety widzów od premiery w listopadzie 2011 r.), "Lubiewo. Ciotowski bicz", "Macabra Dolorosa" i "Griga". Teatr szuka też wciąż nowych sposobów, by dotrzeć do widzów, np. 15 marca wprowadza wejściówki w cenie 15 zł dla studentów UJ.

W teatrze Groteska w 2013 r. średnia frekwencja wynosiła nieco ponad 80 proc. Wśród najchętniej oglądanych spektakli znalazły się: "Kukułcze jajo czyli ptasie przygody Misia" (ponad 101 proc.), "Czerwony Kapturek" (ponad 97 proc.) oraz "Baśń o Dobrym Kopciuszku i Złych Siostrach" (ponad 96 proc.).

Z kolei nieduży teatr Barakah na swoich spektaklach ma frekwencję na poziomie 60 - 70 proc. Na tej scenie najchętniej oglądane są spektakle: "Szyc", "Klinika dobrej śmierci" oraz "Królowa wanny".

Warto wspomnieć, że nie zawsze było tak dobrze. Jeszcze w 2011 czy 2012 r. sprzedawano bilety w promocyjnych cenach na portalach zakupów grupowych Groupon czy Gruper. Trafić tu można było na oferty m.in. Łaźni Nowej czy Groteski. - W Polsce teatr zawsze cieszył się wzięciem. Największymi hitami są spektakle mieszczańskie, bezpieczne, lekkie, z elementami komediowymi. Wciąż za mało jest eksperymentów, choć tą drogą idą Łaźnia Nowa, Teatr Nowy czy różnie oceniany Stary Teatr. Nie widać natomiast kreowania wydarzeń na skalę ogólnopolską - ocenia krytyk Łukasz Maciejewski.

Łukasz Gazur, Urszula Wolak
Dziennik Polski
12 marca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...