Frywolny humor

"Kubuś i jego Pan" - reż: Paweł Ainger -Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie

Na przeznaczonej dla widzów dorosłych Scenie Kameralnej szczecińskiej Pleciugi już prawie dwa lata grany jest "Kubuś i jego pan"- zaskakująca w swej formie sztuka czeskiego pisarza Milana Kundery. Miała być - jak wiemy ze wspomnień artysty - jego pożegnaniem z pisarstwem i być może dlatego tak wyraźnie przemawia przez nią doświadczenie życia z jego smakiem, goryczą i odwiecznymi pytaniami, które stawia sobie człowiek

„Kubuś i jego pan. Hołd w trzech aktach dla Denisa Diderota” jest wariacją na temat literackiego pierwowzoru Kubusia Fatalisty. Hołdem - jak mówi tytuł - a więc wyrazem uznania dla kunsztu twórcy i jego dzieła. Na pierwszym planie pojawiają się zatem Kubuś i jego Pan - nierozłączna para, wzajemnie warunkująca swoją egzystencję. Ich wspólna, długa wędrówka przerywana jest opowieściami-wspomnieniami, które bohaterowie samodzielnie kreują siłą swej wyobraźni. W ich naprzemiennych dialogach są więc liczne przerywniki, przekształcenia, powtórzenia. Pojawiają się także wtrącenia ze strony innych postaci. Obok sprzężonych ze sobą historii Pana i Kubusia jest także historia pani de la Pommeraye. Jej obecność łamie zasady tradycyjnej konstrukcji dramatycznej. W ten oto sposób Kundera rezygnuje z jedności akcji i wzbogaca swe dzieło o wielogłosowość. 

Sprawa jest o tyle utrudniona, że w efekcie uzyskujemy polifonię, z której - jak sądzę - powinniśmy samodzielnie wyciągać wnioski. Autor prowokuje odbiorców poprzez wypowiadane w żartobliwych dialogach powiedzenia i prawdy, które tak bardzo dotyczą każdego z nas. W tej, z pozoru błahej i zabawnej sztuce dotyka ważkich problemów naszego bytu. Robi to, wciągając nas w skomplikowane perypetie miłosne bohaterów, w których nie brakuje frywolności, podstępu, przebiegłości i zdrady. Wszystkie są do siebie podobne, gdyż godzą w wartości takie jak: miłość, przyjaźń, zaufanie. Odsłaniają naszą ludzką niedoskonałą naturę, skłonną do lubieżności, przewrotności, wiarołomstwa. 

Autor nie pozwala nam jednak uwierzyć w zło tego świata. Konstruuje postać Kubusia -niepoprawnego marzyciela, który wciąż rozbawia swojego pana i sprzeciwia się „niepotrzebnym prawdom” o beznadziei życia, tak chętnie przez ludzi wypowiadanym. Nawet gorzki temat zdrady podejmuje w formie zabawnej bajki o „Pochewce i nożyku” tłumacząc zresztą, że tak już zostały stworzone, iż nożyk pasuje do wielu pochewek, a do nich z kolei zdolnych jest wejść wiele nożyków.  

W spektaklu pojawia się bardzo ciekawa scenografia, z którą współgra żywiołowa gra aktorów i dopasowana do sytuacji muzyka. Minimalizm przedmiotów na scenie, które niepostrzeżenie dają się przemieszczać, stwarza wrażenie lekkości i swobody. Podobnie, jak przebierający się na oczach widzów aktorzy, którzy sprawnie dostosowują fragmenty swej garderoby do kolejnych scen. Ubrani są kostiumy przypominające modę jaka panowała w osiemnastowiecznej Francji. Jedynie Kubuś na tle innych wyróżnia się współczesnym strojem, jakby wskazywał, że jest jednym ze współczesnych Kubusiów, walczących z narzucaną im społecznie rolą sług. Na co dzień wszyscy stajemy przecież w podobnych sytuacjach - zależymy od swych zwierzchników, przełożonych, staramy się im przypodobać bądź kierujemy przeciwko nim swe zarzuty. 

Odwieczny konflikt racji, pytanie o podział i układ ról w świecie, prawo do wolności i walka z przeznaczeniem - oto problemy, których dotyka sztuka. Wśród nich zarysowuje się też wątek snucia opowieści, bądź - jak kto woli - tworzenia scenariusza życia, który mimo dążenia do innowacyjności, jest zawsze lepszą lub gorszą repliką swego poprzednika. 

Nawet ja - po uszy zakochana w Teatrze Polskim w Szczecinie - muszę przyznać, że w stronę Pleciugi czasami po prostu trzeba skierować swą uwagę.

Marta Winnicka-Pilarska
Dziennik Teatralny Szczecin
10 lutego 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia