Fundamentalizm powszedni
„Źli Żydzi"- reż. Marcin Sławiński - Teatr Nowy w Zabrzu„Źli Żydzi" najnowszy spektakl Teatru Nowego w Zabrzu w reżyserii Marcina Sławińskiego jest brawurową opowieścią o wchodzeniu w życie dorosłych najmłodszego pokolenia Żydów mieszkających w Stanach Zjednoczonych, które nadal nie do końca jest ułożone ze swoją tożsamością, historią i przyszłością.
Ta przedstawiona w atrakcyjny sposób historia jest uniwersalną opowieścią o dzisiejszym młodym człowieku i mogłaby również być pokazana z perspektywy każdego innego narodu, wyznania, czy miejsca urodzenia.
Panuje wieczór po ciężkim dniu, dziś był pogrzeb ukochanego dziadziusia, który przeżył Holocaust, dożył sędziwego wieku, był osobą szanowaną i posiadał trójkę bardzo różniących się wnucząt. Jak to bywa w takich momentach przychodzi czas na wspomnienia, ale i podział pamiątek po zmarłym. Tu pojawia się konflikt. Do kogo ma należeć rodzinna pamiątka, jedyny naoczny świadek zagłady. Według tradycji należy się najstarszemu potomkowi - Liamowi, ale on tradycji nie szanuje i nie ma zamiaru jej praktykować w swoim życiu. Z drugiej strony jest wojownicza Daphna, która uważa się za jedyną dziedziczkę wszystkich rodzinnych pamiątek i wspomnień, bo zachowuje obyczaje i tradycje, a nawet planuje wyjechać z USA do Izraela, zamieszkać w Jerozolimie, wstąpić do tamtejszej armii i stać się przykładną żydowską żoną rdzennego Izraelity. Trzecią stroną rodzinnego konfliktu jest cichy Jonaha, którego nie interesują rodzinne kłótnie. On najwidoczniej chce w spokoju i ciszy, aby przeżyć żałobę po stracie dziadka.
Konflikt wybucha pomiędzy dwójką kuzynostwa, Liamem i Daphną. On chce zachować dla siebie rodzinną pamiątkę i dać ją w ramach zaręczyn swojej narzeczonej, Melody, która jest prostą dziewczyną z Kentucky. Ona jednak nie chce na to pozwolić, za wszelką cenę dąży do przejęcia rodzinnego skarbu. W przemyślany i niepozbawiony humoru sposób wytyka Liamowi i jego ukochanej wszystko co możliwe. Daphna, która każe nazywać się swoim żydowskim imieniem Hana jest osobą jakiej nie brak w każdej rodzinie. Taką, która wszystko wie najlepiej, wyłapuje z łatwością słabe punkty i je wypomina, no i krytykuje, krytykuje i krytykuje. Samą siebie uważa za nieskazitelną, a jednak jej zachowanie przeradza się w coś w rodzaju żydowskiego totalitaryzmu. Ten skrajny fanatyzm w efekcie doprowadza ją do przejęcia rodzinnego skarbu, ale i skłócenia się z Liamem. Zaślepiona zdobyczą nie widzi, jak bardzo krzywdzi krewnych. Tylko na boku stoi cichy Jonaha, który w bardzo wymowny, ale milczący sposób uczcił pamięć po dziadku.
Historia „Złych Żydów" jest piękną opowieścią, podaną bardzo współczesnym językiem. Trafia ona bardzo. Zapiera dech. Pokazuje różne aspekty fanatyzmu. Anna Konieczna w roli Daphny jest wspaniała. Jej postać uparcie dąży do obranego celu. Na oślep. Idealnie oddaje ducha, który być może podczas II wojny światowej towarzyszył skrajnym hitlerowcom. Jej liczne złośliwe aluzje w stosunku do Liama i Melody nadają całości dynamizm i momentami dużo humoru. Można śmiało powiedzieć, że na ta rola trzyma cały spektakl w ryzach i prowadzi go.
Nie mniej jednak pozostali bohaterowie tej historii wnoszą równie ważny wkład do całości. Każdy przedstawia inny sposób patrzenia na świat, inne wartości i dążenia. Melody (Agata Śliwa), osoba ze świata zewnętrznego, trochę nie rozumiejąca tego całego zgiełku, ale starająca się działać pojednawczo na konflikt kuzynostwa w końcu i tak ulega Daphne. Każdy ma w sobie granicę po przekroczeniu której nie ma już powrotu. Tak też się stało. W efekcie czego ona i Liam (Paweł Bernadowski) uciekają od skrajnej kuzynki. Pozostają tylko triumfująca Daphna i Jonaha (Krzysztof Satała). Najcichszy z całego towarzystwa, ale chyba najbardziej wymowny. Pokazuje w piękny sposób, że w czasie kłótni innych wystarczy tylko drobny gest, rzecz niewidoczna na co dzień, aby oddać cześć, pamięć i szacunek historii lub przodkom. Jego postać mimo, że znacznie różniąca się od porywczego i głośnego Liama jest esencją tego czym powinna być pamięć, a zarazem kroczenie w przyszłość bez zbędnego balastu, który tak pielęgnowała Daphna.
Spektakl ten naprawdę warto zobaczyć. Trzyma on widza w narastającym napięciu do samego końca, a finalnie wzrusza. „Źli Żydzi" mogą być ukryci równie dobrze w złych Katolikach, złych Polakach, złych Muzułmanach, złych krewnych. Można wymieniać bez końca.
W tym spektaklu jest przedstawione w punku, jak fanatyzm i ślepy upór może doprowadzić do katastrofy, zarówno rodzinnej, jak i innej, która może zależeć tylko od warunków i miejsca, gdzie wystąpi.