Fuzja musicalu i kabaretu

"Shakespeare" - reż. Agata Biziuk - Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku

Teatr Dramatyczny kończy sezon w dobrym stylu, wywołując uczucie niedosytu, które będzie można zaspokoić po wakacjach.

Premierowe spektakle często mają to do siebie, że - mimo zakończonego pewnego etapu twórczego - bywają niedograne, niedopracowane, bo nieskonfrontowane z reakcjami widzów. Ta luźna reguła nie sprawdza się w przypadku sztuki "Shakespeare", którą w weekend po raz pierwszy wystawił białostocki Teatr Dramatyczny. Zgodnie z naszymi przypuszczeniami sztuka Dany Łukasińskiej w reżyserii Agaty Biziuk to jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych w Białymstoku w2014 roku.

Bluzgi ze sceny i scenografii

Spektakl odradzamy publiczności wyczulonej na piękno polszczyzny, tej, która gustuje w tradycyjnym repertuarze i szuka prawdziwej biografii Szekspira. Takich widzów może mocno zaboleć forma, język, scenografia i inne eksperymenty sceniczne. Natomiast widz poszukujący, którego trudno zawstydzić czy obrazić na sztuce "Shakespeare" będzie bawił się doskonale. Bo w dużej mierze to zabawna kompilacja tekstów słynnego dramaturga, wzbogacona o interesujący komentarz do współczesnej polityki, życia społecznego i artystycznego. Istna wariacja teatralna.

Sztuka rozgrywa się w przestrzeni zaprojektowanej przez Marikę Wojciechowską. Scenę "przyozdobiono" niewybrednymi malunkami i soczystymi wulgaryzmami. Tych nie szczędzi także trójka aktorów (bezbłędni Bernard Bania, Piotr Szekowski i Agnieszka Makowska) w kostiumach fantastycznie charakteryzujących grane przez nich postacie. A to cały wachlarz osobowości, które posługują się frazami z dramatów Szekspira. Czego można się dowiedzieć o bohaterach? Przykładowo Hamlet miał ciężką depresję i był pospolitym leniem, opętana żądzą władzy i krwi Lady Makbet cierpiała na schizofrenię, a Romeo i Julia to zwyczajnie niedojrzałe dzieci.

Nad ich historiami i wpływem na współczesne społeczeństwo debatuje komisja sejmowa, w której ścierają się postępowy poseł lewicy i posłanka-dziewica z prawicy. Efekt ich dysput zaskoczy także ich samych.

Czarno-biała oprawa scenograficzna harmonijnie łączy style i epoki, jest też dobrym tłem do szalonych projekcji multimedialnych Krzysztofa Kiziewicza. Wszystko doskonale tu zagrało, łącznie z muzyką Piotra Klimka. Bo białostocki "Shakespeare" to sztuka zagrana w szalonym tempie o charakterze kabaretowym, musicalowym i mocno autotematycznym.

Szekspir to pretekst

Twórcy tej sztuki skupili się nie tylko na dorobku słynnego dramaturga elżbietańskiego. "Shakespeare" obnaża też środowisko artystyczne - nie tylko lokalne. Tu punktuje się i od zadufanego w sobie reżysera, nieobecnego dyrektora teatru, marszałka i ministra. Nie brakuje tu także odważnych wyznań aktorów. To z jakimi codziennymi problemami borykają się artyści, nas widzów, niespecjalnie interesuje. Ich kredyty, rodziny i marzenia nie mają znaczenia -liczy się tylko ich kreacja na scenie (nierzadko także dla nich samych uwłaczająca). Teksty Szekspira są tylko pretekstem do tego, by opowiedzieć te wszystkie historie. Z pewnością nie jest to sztuka jednorazowego użytku. Na scenę wraca dopiero po wakacjach.

Anna Kopeć
Kurier Poranny
18 czerwca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia