Garbaczewski schował Glassa do worka

"A Madrigal Opera" - reż. Krzysztof Garbaczewski - Capella Cracoviensis

Nadzy tancerze, worki i efekty świetlne. Tyle wystarczyło, aby zmienić awangardową operę w równie abstrakcyjne dzieło z pogranicza tańca i teatru. Krzysztof Garbaczewski nie zawiódł jako sceniczny wizjoner.

Z worka powstałeś, w worek się obrócisz. O ile w ogóle opuścisz zamknięcie. Niektórzy w każdym razie mają z tym problem. Worki się kłębią, wirują, pęcznieją i jednocześnie ulegają ściśnięciu. Coś tam w ich środku pulsuje. Chce wyjść na zewnątrz. Ale jak się już wydostanie, nie zyska pełnej swobody. W spektaklu Krzysztofa Garbaczewskiego złowrogi, ziejący bielą Malewicza, abstrakt góruje nad człowiekiem. Wydala go i jednocześnie pochłania. Króluje nawet, gdy tancerze doskonale radzą sobie bez jego pośrednictwa. Bo nowe dzieło reżysera to nie tylko na sceny z życia intymnego worków. W końcu chodzi o festiwal operowy. A do uszu dobiegają dźwięki napisane przez klasyka gatunku. Choć nie takiego, o którym w pierwszej kolejności pomyśleliby melomani.

Serialny madrygał

"A Madrigal Opera" to chyba najbardziej ryzykowny, ale też intrygujący element programu Opera Rara. Festiwalu, który w pierwszej kolejności przybliża odbiorcom barokową spuściznę gatunku. Co na imprezie wskrzeszającej karnawał w stylu komedii del'arte czy prezentującej dzieła Porpory i Handla robi Philip Glass? Współczesny guru minimalizmu, który u niektórych słuchaczy budzi głęboką rezerwę z racji na repetytywny, niemal matematyczny charakter twórczości? Otóż Glass robi to, co do niego należy. Wprawia w ruch maszynerię serialnych motywów. Tym razem nawiązujących do madrygrału, wielogłosowej formy praktykowanej niegdyś m.in. przez Monteverdiego. Całemu rozruchowi towarzyszy zaś wspomniana inscenizacja polskiego reżysera.

Glass napisał "A Madrigal Opera" w 1980 roku. Czyli tuż po fenomenalnym sukcesie "Mozarta na plaży", ale jeszcze przed ścieżką dźwiękową "Koyaanisqatsi". Mimo operowej proweniencji, utworowi niewątpliwie bliżej do sławetnej ścieżki dźwiękowej. To osaczająca odbiorcę sekwencja prostych motywów, ponawianych i komplikowanych w doskonale harmonijnej polifonii. Kameralne smyczkowo- chóralne dzieło nie posiada zarazem skonkretyzowanego libretta. Glass pozostawił dowolność w kształtowaniu wizualnej treści opery. Wydatnie wykorzystał to Garbaczewski. Chowając madrygał (dosłownie) do worka.

Rzeźbienie ciałem w klasztornej auli

Podczas krakowskiego festiwalu opera Glassa zabrzmiała w małej auli błogosławionego Jakuba, tuż przy Kościele Franciszkanów. Sakralne sąsiedztwo mogło wprowadzać trochę w błąd. Pozbawiona didaskaliów, czteroczęściowa kompozycja ma więcej wspólnego ze świeckim transem niż kościelną zadumą. W wykonaniu połączonych sił sekstetu solistów i Capelli Cracoviensis nabrała szczególnej mocy. Paradoksalnie sama muzyka często schodziła na drugi plan. A to z racji na inscenizacyjne pomysły Garbaczewskiego. Chwilami wprawiające w osłupienie.

Garbaczewski, jakby na przekór swoim krytykom, mówiącym o scenograficznej gigantomanii i multimedialnym przesycie, stworzył przedstawienie lapidarne. Można zapomnieć o fascynujących, quasi- rzeźbiarskich konceptach Aleksandry Wasilkowskiej. Tutaj rzeźbią pół-nadzy i całkiem nadzy tancerze. Zaplątani we wspomniane płócienne, białe worki. Raz przypominające kształtne bryły, innym razem - pogniecione kartki papieru. Łączą się one ze sobą i rozdzielają w swoistym kreacyjnym cyklu.

Materia i ruch

Na niewielkiej, wytyczonej matą scenie widz obserwuje zatem sceny niczym spod szkiełka mikroskopu. W przypominającej makrofotografię konwencji jest miejsce na dosłowną cielesność, biologizmy, ale też filozoficzną refleksję o egzystencji. O tym ostatnim świadczy recytowany w przerwie wymowny tekst.

Reżyser opowiada o przemijaniu w mocno symboliczny sposób. Tancerze ukryci w workach toczą podwójną walkę - w wymiarze fizycznym i duchowym. Choć Izabela Szostak stworzyła intrygującą choreografię (w końcówce pozbawioną "rekwizytów"), najciekawiej wypadają fragmenty, w których materia wygrywa z ruchem. Gdzie obsada zanika w workowej magmie. A ta podporządkowuje się hipnotyzującej muzyce Glassa. Wzbogacona dyskretnymi projekcjami wideo oraz świetlnymi efektami. Mały przejaw nie tak małego wizjonerstwa, które wciąż cechuje sceniczne poczynania Garbaczewskiego.

Premiera widowiska odbyła się 20 stycznia w auli błogosławionego Jakuba. Festiwal Opera Rara potrwa do 10 lutego.

Łukasz Badula
www.kulturaonline.pl
28 stycznia 2017

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...