Gdy w tytule jest słowo „miłość", zachowaj ostrożność!

"Tylko miłość (sceny z życia małżeńskiego)" - reż. Mariusz Pilawski - Teatr Mały w Manufakturze w Łodzi

"Tylko miłość (sceny z życia małżeńskiego)" - reż. Mariusz Pilawski - Teatr Mały w Manufakturze w Łodzi
Teatr Mały w Manufakturze uwodzi ciepłą, kameralną atmosferą. Czuje się gościnność i wielkość starań o odpowiednie przyjęcie widza. Bileterem może być sam dyrektor a obsługą sceny aktorzy, kurtki wieszamy gdzie chcemy. Charakterystyczny wystrój wnętrza kreuje to miejsce na offowe, ciekawie nawiązujące do teatralnej różnorodności.

Spektakl rozpoczyna nieco kanciasta rozmowa Danki (Magdaleny Drewnowskiej) i Grzegorza (Michała Kruka). Nie ma w tym skrępowaniu nic dziwnego, jest to bowiem spotkanie nieznajomych, dodatkowo Grzegorz informuje Dankę o domniemanym romansie swojej żony z jej mężem. Kanciastość dialogów nie zmienia się jednak znacznie w kolejnych scenach. Sztuka dynamizuje się stopniowo, dopiero w scenie konfrontacji staje się prawdziwie atrakcyjna. Postaci pokazują swoją indywidualność, słowa nabierają emocjonalności. Podczas kolacji napięcie rośnie angażując w pełni uwagę widza, doskonale zorientowana publiczność tylko czeka aż niczego nieświadomi bohaterowie połapią się we wzajemnych powiązaniach.

Postaci są mocno stypizowane. Na pierwszy plan wybijają się te kobiece, drapieżna Agnieszka Smolak - Stańczyk i łagodna, choć tylko do chwili, Magdalena Drewnowska. Obie kobiety napędzają akcję, a scena pogaduszek dawnych przyjaciółek wyróżnia się pośród pozostałych humorem i naturalnością. Agnieszka Smolak – Stańczyk kreuje bardzo spójną postać. Jej kocie oczy i manipulacje utwierdzają, że Joanna doskonale sprawdza się w roli kochanki. Jakże do twarzy jej z kieliszkiem! Magdalena Drewnowska wypada bardzo wiarygodnie, zbudowała postać dobroduszną i szczerą, ale kiedy trzeba – bystrze złośliwą.

Niefortunnie dobrana, niemieckojęzyczna muzyka, zdawała się grać zbyt głośno, choć wrażenie to wywołać mogła jej wątpliwa jakość. Jak grom spadał na widzów kolejny fragment muzyczny definitywnie dzieląc sceny od siebie, mimo iż były chronologicznym ciągiem fabularnym. Nieprzychylne słowa przypadną także autorom scenografii. Scena Teatru Małego, jak przypomina nazwa, nie należy do przestrzennych, a umieszczenie na niej obrotowej platformy skutecznie ograniczyło jej możliwości. Brak stabilnego podłoża i niewielka przestrzeń zmuszały aktorów do powściągliwości, w efekcie ich ruchy były nienaturalne, jakby niepewne lub nie było ich wcale. W konsekwencji dużą część kwestii wypowiadano w pozycji stojącej, frontem do widowni, jakby recytowano. Dwie strony platformy nie były aż tak intrygujące, aby było warto poświęcać komfort aktorskiej ekspresji ruchu. Zamiast generować preteksty do scenicznej aktywności scenografia niemal „więziła" aktorów w bezruchu.

Scena łóżkowa pozostawia niesmak. Gatunki farsowe opierają fabułę na niedopowiedzeniu i warto tę tendencję mieć na uwadze wybierając środki wyrazu. Z pewnością nie wymagają wyrazistych scen seksu, a ta w połączeniu z niewielką odległością widza względem sceny prosiła o niedopowiedzenie.

Obrączki na palcach bohaterów odbijają światło raz po raz zwracając uwagę widzów. Czyżby sztuka miała wymiar moralizatorski? W jednej ze scen wymierzono wzrok w publiczność rzucając pytanie o to kto nie spotka się ze sobą już więcej. Konsekwencje, z którymi musieli zmierzyć się zdradzający mają zainspirować walentynkowych widzów do mądrych wyborów. „Tylko miłość (sceny z życia małżeńskiego)" to komedia obyczajowa przemycająca uniwersalne wskazówki. Dialogi bywają zabawne, publiczność żywo reaguje, a długie owacje mówią same za siebie.

Katarzyna Drab
Materiał Teatru
23 lutego 2019
Portrety
Mariusz Pilawski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia