Gdzie ci mężczyźni?

rozmowa z Piotrem Kruszczyńskim

Mówi Piotr Kruszczyński, reżyser najbliższego spektaklu w Teatrze Miejskim, czyli Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać.

Zmiana tytułu (tytuł oryginalny to „W imię Ojca i Syna”)

Zapytaliśmy autora, czy jest możliwa zmiana tytułu, nam realizatorom, tytuł ten wydał się zbyt serio. Natomiast spektakl ten ironicznie opowiada o traumatycznej relacji między mężczyznami i wydawało nam się, że odniesienie do Woody Allena przy nieco woodyallenowskiej manierze myślenia głównego bohatera jest jak najbardziej na miejscu. Ostateczny, sceniczny tytuł jest pomysłem autora, który nadesłał kilka propozycji, wybraliśmy tę, która wydawała nam się najlepsza. Ponadto mamy nadzieję, że skojarzenie filmowe będzie miało pozytywny wpływ na frekwencję, podobnie jak ,,Tramwaj zwany pożądaniem” i Teatr Miejski im.Witolda Gombrowicza zapełni się tłumem, więc proszę szybko rezerwować miejsca.

Problematyka utworu


Jedną z rzeczy, która przyciągnęła mnie do tego tekstu i zachęciła do jego realizacji była wyobraźnia autora Szymona Bogacza. To, co nazwano tutaj teatrem wyobraźni, jest sprawą dość niezwykłą na rynku młodych, polskich dramaturgów. Nie każdy z nich myśli teatralnie. Świat Szymona Bogacza to świat, który się mieści w głowie głównego bohatera. I ta głowa roztacza przed nami obraz po śmierci ojca, w którym główny bohater stara się rysować na nowo relację z tatą. Druga rzecz, która mnie podkusiła, by tym tekstem się zająć, to kondycja współczesnego mężczyzny, dzisiejszego faceta czy, jak moglibyśmy powiedzieć, nieobecnego macho. Myślę, że pora zabrać głos w tej sprawie, przesunąć trochę tubę teatralną od naszych koleżanek feministek, których jest coraz więcej. Nie ośmielę się powiedzieć reżyserek, bo się na mnie obrażają – reżyserka to kabina,w której się siedzi, one są reżyserami. Niczego im nie ujmuję, ale trzeba zdecydowanym, męskim, heteroseksualnym głosem powiedzieć, co się dzieje. Teatr ma mało okazji, aby takim męskim, heteroseksualnym głosem przemówić, stąd taka poważna decyzja zajęcia się mężczyzną i jego kompleksami w dzisiejszym świecie.

Pytanie co kobieta reżyser czy reżyser-gej mówią dziś o mężczyznach – to jest dość ważne pytanie. O kondycji mężczyzny wyrażają się dość kontrowersyjnie. Stąd sobie wymyśliłem, aby w tym sezonie zająć się nieistniejącym i nieobecnym macho i dlaczego tak jest?

Problem wiąże się też z odsetkiem niepełnych rodzin w dzisiejszym świecie, ilością rozwodów, skłonnością do niewiązania się węzłem małżeństwa, posiadania dzieci w wolnych związkach - to niesie daleko idące konsekwencje w postaci szeroko rozumianego zubożenia . Stąd kariera metody Hellingera w Polsce polegająca na tym, że psycholog stara się odkryć tę brakującą część w naszej osobowości i wypełnić ją jakimś poparciem z linii przodków męskich lub żeńskich, zależy czy delikwent jest kobietą czy mężczyzną. Bierze się to także z dziwnego podziału ról. Mamy kryzys męskości, ale właściwie, jakie zadania ma dźwigać dziś mężczyzna na coraz bardziej wątłych barkach, czasem wzmacnianych na siłowni ? Czy ma być dostarczycielem mięsa dla rodziny – tu się odwołam do mojego ostatniego spektaklu( ,, Tramwaj zwany pożądaniem”), gdzie archetyp mężczyzny był dość mocno zaznaczony w postaci Stanleya Kowalskiego, wręcz patologicznie mocno. Jaką rolę ma spełniać, skoro kobieta stała się samowystarczalna. To badają socjologowie, zastanawiają się nad tym, feministki narzekają, że nie mają z kim walczyć, bo wróg okazał się zbyt słaby – natychmiast poległ. Są całe teorie na ten temat, można godzinami na ten temat mówić, ja uważam że my cierpimy i dlatego ta wypowiedź, ten spektakl.

Dlaczego Elżbieta Mrozińska jest asystentką reżysera ?

Z Elżbietą Mrozińską pracujemy w kolejnym spektaklu po ,,Niezidentyfikowanych szczątkach ludzkich” i ,,Prawdziwej naturze miłości”, które realizowałem przed laty w TM . Dobrze nam się razem pracowało, więc postanowiliśmy tę współpracę kontynuować. Rola asystenta reżysera jest dość niewdzięczna w takim teatrze. Aktorzy zrzucają ją, przekazując sztafetę komuś innemu. Ostatnio Olga Barbara-Długońska towarzyszyła mi przy ,,Tramwaju zwanym pożądaniem”, teraz pora na Elżbietę. Wolę współpracować z kobietą, aby ten pierwiastek kobiecy w spektaklu funkcjonował bardziej prawidłowo niż może ja bym to zrobił. Może bym skrzywdził te niewiasty opowiadając tylko problemach mężczyzny, bohatera tego widowiska, panie dbają o to, by równowaga była zachowana.

O Rafale Kowalu

Rafał jest aktorem, który w każdej swojej postaci zachowuje osobowość. Jest aktorem o dość przenikliwej inteligencji i silnym ego, które zawsze przebija się na scenie przez postać. Stąd taki, a nie inny wybór; lubię pracować z Rafałem. To jest kontynuacja naszej pracy nad innym słabeuszem współczesnej dramaturgii polskiej, Arturem z „Tanga” S. Mrożka. Można by powidzieć, że jest to pewna ciągłość, w dramacie Szymona Bogacza jest to starszy Artur, co się z nim stało po nieudanej rewolucji, jak wygląda po ślubie z Alą.

O męskości


Polska ikona męskości: fizyczna- Mariusz Pudzianowski, trudno być większym mężczyzną od niego w tym kraju. Mężczyzna niezależny, czyli Janusz Palikot, ikona niezależności, wolności męskiej. O niezależności finansowej nie będziemy się wypowiadać. Gdzieś zginął mężczyzna, w którym kobieta zakochuje się uszami, mam wrażenie, że nie ma takich mistrzów słowa jak kiedyś Gustaw Holubek. No może dzisiaj to Andrzej Łapicki. Mówię to bez cienia ironii, podziwiam i przy okazji mam nadzieję, będąc w Skolimowie, że spotkam miłość mojego życia. Trudno dziś znaleźć taki pełny archetyp męskości, który łączyłby wszystkie cechy. Co to znaczy: męskie cechy? Nie wiem, jaka jest dziś definicja męskości – może panie by powiedziały, jaki jest dzisiaj ideał mężczyzny, jakie potrzeby powinien zaspokajać. To jest poważne pytanie.

O swym języku teatralnym


Na pewno nie ma się takiego samego języka na całe życie. Świat idzie prędko do przodu i twórca musi za nim nadążyć i wypowiadać się językiem adekwatnym do czasu. Powinien mówić, jaki świat mamy teraz, nie jaki on był, czy będzie. Zgadzam się, że jestem konserwatystą pod tym względem, że staram się jednak opowiedzieć pewną historię w tym teatrze. Nie jestem zwolennikiem teatru w pełni afabularnego, ponieważ coraz częściej zmierza on w stronę anarchistycznego podejścia do tekstu przez reżysera. Mnie ta anarchia nie odpowiada, kiedy przeradza się w chaos, kiedy widz ma wrażenie, że jest odbiorcą czegoś tak hermetycznego, że albo powinien wyjść, bo nie rozumie, a zazwyczaj nie przyznaje się do tego, że nie rozumie i siedzi dalej. Gdy państwo, recenzenci napiszą, że było to coś fajnego to widz ugruntowuje swoje kompleksy wobec dzieła sztuki zwanego spektaklem i jeśli jest snobem to rozgłasza tę opinię, że jest to świetne. Jeżeli jest normalnym człowiekiem, to już nigdy nie pójdzie do teatru. I tak to się zazwyczaj kończy. Jestem zwolennikiem, tego by teatr był komunikatywny w najprostszy sposób. Żeby nie opowiadał bzdurek, samych fars, lektur realizowanych po bożemu, tylko mówił coś ważnego o dzisiejszym świecie za pośrednictwem tekstu, ale nie dokonywał gwałtu na tym tekście, a tym bardziej na widzach. Jest to sztuka, jednak w pewnym sensie, użytkowa, i wymaga od twórców, aby była zrozumiała i spełniała pewną funkcję. Podnosiła gust czlowieka, skłaniała do refleksji, oczyszczała go z jakiś traum i kompleksów, ale żeby zrobić to musi być zrozumiała.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świetojanska1
15 listopada 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...