Gdzie jest dziecko?

"Czy ryby śpią?" - reż. Paweł Szkotak - Teatr Polski w Poznaniu

Teatr Polski w Poznaniu przygotował spektakl dedykowany wyjątkowo dzieciom. Jest to realizacja sceniczna monodramu Jensa Raschke ,,Czy ryby śpią?". Niemiecki dramatopisarz porusza w nim temat śmierci. Niewątpliwie jest to ważna i trudna kwestia, o której trzeba rozmawiać z młodym widzem. Czy jednak poznańska realizacja była rzeczywiście do dziecka skierowana?

Główna bohaterka - dziesięcioletnia Jette (Marcela Stańko) opowiada z perspektywy roku historię odejścia swojego brata, który chorował na raka. Tekst dramatu jest soczysty, obfituje w humor, w sposób naturalny dla dziecka łamie decorum w mówieniu o śmierci - Jette bez oporów mówi o zjadaniu martwego ciała przez robaki, wspomina o pomyśle malowania trumny brata w kwiaty. W tej swobodzie traktowania śmierci sztuka Raschke'go przypomina skandynawską literaturę dla dzieci. Widz towarzyszy dziewczynce od momentu, w którym dowiaduje się ona o chorobie brata, aż do chwili, gdy już po pogrzebie chodzi do grupy wsparcia dla dzieci, które straciły bliską osobę, czy tak przystosowany obcy tekst może wydać się bliski polskiemu widzowi?

Pozornie realizacja sceniczna nastawiona jest na dziecięcą perspektywę przedstawienia sytuacji dramatycznej. W grze Marceli Stańko pojawiają się elementy dziecięcych zabaw. Na przykład w scenie rozmowy Jette z ojcem, gdy obie postaci symbolizują stopy aktorki (ta w ciemnej skarpetce tatę, a w jasnej dziecko). Przedmioty ogrywane są na różne sposoby (biała ławka staje się trumną, deskorolka rakietą). Marcela Stańko grała energicznie, próbując stać się małą dziewczynką. Jednak tu pojawił się chyba centralny problem tego przedstawienia. Bowiem cała akcja działa się jakby w głowie nie dziecka, lecz kobiety. Mimo że semantycznie tekst był jednoznacznie dziecięcym monologiem, aktorka podawała go zachowując niewątpliwie cechy dorosłej osoby. Dlatego też sytuacja sceniczna zdawała się być nieco psychodeliczna, bardzo niejednoznaczna, możliwe również, że nie do końca zrozumiała dla dziecka.

Skomplikowany kontekst psychologiczno-emocjonalny spektaklu kontrastował z przejrzystą warstwą wizualną. Niewielką przestrzeń sceny w galerii Teatru Polskiego wypełniła prosta scenografia. Składała się z białego parawanu, ławki i zielonego dywanu. Niewielka ilość rekwizytów nie zaburzała prostoty zakomponowanego miejsca gry. Ważnym elementem spektaklu był animacje, które zagarniały całą przestrzeń sceny, wypełniając ją uobecniały różne światy (szpital, kosmos), lecz w większości były to imitacje prostych rysunków dziecięcych. Niewątpliwie mocnym punktem przedstawienia była muzyka grana na żywo na gitarze elektrycznej (Krzysztof Nowikow). Co ciekawe, to ona zmieniała nastrój opowiadania Jette, tak jakby właśnie warstwa muzyczna była interpretatorem semantycznych sensów w dramacie, a nie aktorka.

Oglądając przestawienie ,,Czy ryby śpią", wracałam pamięcią do spektaklu Teatru 21 pt. ,,Śmiertelnie trudna gra", który skupiał się na tej samej tematyce co poznańska premiera. Widoczną trudnością dla twórców z Teatru Polskiego okazał się sam odbiorca widowiska. W realizacji Teatru 21 był moment, gdy dzieci miały okazję zadać dowolne pytanie śmierci – aktorce (jakże to były mądre pytania!), mogły też animować scenografię współtworząc w ten sposób przedstawienie. W tym przypadku odbiorca miał okazję spotkać uobecnioną, spersonifikowaną śmierć i znaleźć się w działaniu. Problem, wokół którego skupiony był spektakl stawał się doświadczeniem, dziecko stało w centrum myśli reżyserskiej. Natomiast w przypadku poznańskiej realizacji odniosłam wrażenie, że twórcy zupełnie zapomnieli o młodym widzu i o bohaterce dramatu. Jette to tylko dorosła aktorka, która mówi dziecięcym tekstem.

Forma monodramu dla dzieci traktującego o temacie śmierci wydaje się niełatwym zadaniem dla twórcy teatralnego. Być może dodatkową trudność stanowi fakt, że Teatr Polski gra przede wszystkim dla dorosłego widza. Niewątpliwie wartością jest podejmowanie trudnych tematów w teatrze jednak adresując przedstawienie do najmłodszych trzeba zmienić język teatralny, którym się operuje. Symptomatyczne, że na premierze było tak niewiele dzieci. Może to i lepiej?

Agata Łukaszewicz
Dziennik Teatralny Poznań
29 listopada 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia