Gdzie kończy się gra?

"Pojedynek" - 5. Katowicki Karnawał Komedii

Potwierdza się teza, że Katowicki Karnawał Komedii to wielka doza radości do zakosztowania nie tylko w trakcie oglądania spektakli w nurcie głównym, ale również podczas tzw. imprez towarzyszących. Trzeciemu dniu festiwalu towarzyszył "Pojedynek", który po brzegi zapełnił widownię Teatru Korez. I nie ma w tym nic dziwnego

Spektakl oparty jest na tekście Anthony’ego Shaffera "Sleuth". Reżyserii podjął się Radosław Dunaszewski, który tym samym zadebiutował w teatrze. Biorąc pod uwagę jakość przedstawienia, reżysera czeka świetlana przyszłość, ponieważ zaczął na bardzo wysokim poziomie.

Tytułowy pojedynek to psychologiczna gra o kobietę pomiędzy jej mężem, Andrew Wyke’iem – bogatym pisarzem kryminałów, który sprawnie wykorzystuje swoją wyobraźnię do tworzenia wyrafinowanych scenariuszy rozgrywki oraz kochankiem włoskiego pochodzenia - Milo Tindle – biednym fryzjerem, marzący o karierze aktorskiej, który jest za to bardzo poczciwy i pała szczerym uczuciem do żony pisarza. 

W role głównych bohaterów wcielili się Mirosław Neinert (Wyke) i Artur Święs (Tindle) – a każdy z nich doskonale oddawał charakter granej przez siebie postaci. Wyke, poważny i dostojny, nawet w kapciach, potrafił momentami zmrozić krew w żyłach, Tindle z kolei przeszedł prawdziwe przeobrażenie, które zapewne zmyliło niejednego widza.

Pełna zwrotów akcji, zaskakująca fabuła jest na tyle wciągająca, że widownia z zapartym tchem czeka na dalszy ciąg wydarzeń. W ciągu całego spektaklu widz nie może być pewien, czy kolejne zdarzenia to jedynie element gry prowadzonej pomiędzy bohaterami, czy dzieją się naprawdę. Napięcie i groza są równoważone dowcipem, co nie zmienia faktu, że wraz z opuszczeniem kurtyny po scenie finałowej można poczuć niedosyt, który zmusza do układania w głowie różnych scenariuszy w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: czy to kolejny blef? Co mogło być dalej? I pragnie się jeszcze więcej.

Scena teatru jest wykorzystana maksymalnie dzięki bogato rozbudowanej scenografii Anny Niemirskiej. Pokój, w którym dzieje się historia, jest utrzymany głównie w kolorach czerni i bieli z dużym dywanem w kształcie szachownicy, co idealnie współgra z zagadkowo - pojedynkowym klimatem sztuki. 

Przeplatający się śmiech i groza w dialogach w połączeniu z wyśmienitą grą aktorską i kameralnym klimatem Teatru Korez sprawiają, że sztuka jest zdecydowanie warta obejrzenia.

Katarzyna Skowronek
Dziennik Teatralny Katowice
1 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...