Gdzie ta klasyka?

9. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu

Teatr piórem Temidy

Zakończony właśnie festiwal sztuki mimu w Teatrze na Woli skłania do refleksji nad kondycją dzisiejszej pantomimy. Taka kondensacja spektakli pantomimicznych pokazuje daleko współczesna sztuka mimu odeszła od jej klasycznego, źródłowego wzorca. Dotyczy to głównie środków wyrazu, struktury spektakli i podejmowanej tematyki. Pantomimy w tzw. gatunkowo czystej postaci prawie już nie ma. Jej twórcy pomarli, a ich uczniów tylko w znikomym procencie nazwać można kontynuatorami sztuki mimu dawnych mistrzów.

Najczęściej prezentowane jest obecnie coś, co można by określić hybrydą rozmaitych sztuk, z przewagą tańca współczesnego. To, niestety, presja współczesnej skomercjalizowanej rzeczywistości, w której liczy się mocny, głośny efekt wizualny. Czysto techniczny, pozbawiony warstwy uczuciowej, a już tym bardziej jakiejkolwiek duchowości, pokazywania człowieka w pewnej głębszej perspektywie. Stąd najczęstszym środkiem wyrazu są gagi, typowo cyrkowa klownada podparta równie cyrkowym rekwizytem. Dopasowana do takiej konwencji pozostaje tematyka, która oscyluje wokół najprostszych, nieskomplikowanych spraw. Najczęściej są to scenki mające rozśmieszać widownię komicznym ubiorem postaci, rozmaitym qui pro quo, nieustanną bieganiną, przewracaniem się, robieniem min na klownowsko pomalowanej twarzy, mnóstwem gagów, zupełnie jak w burlesce z czasów kina niemego. Typowym przykładem był francuski spektakl "Blik" w wykonaniu Teatru "Monsieur et Madame O", o którym już pisałam.

Forma opowiadania pantomimą jakiejś zwartej fabuły, tzw. pantomimiczna powieść czy opowiadanie, to już rzadkość. Na festiwalu nawet pojawiły się śladowo spektakle opowiadające jakąś fabułkę, jak na przykład wspomniany już "Blik" czy "Hangman" w reżyserii Evgeny\'ego Kozlova w wykonaniu rosyjskiego Do Theatre, ale ten sławny spektakl niewiele ma wspólnego z prawdziwą pantomimą. To raczej teatr tańca modern, którego artyści wykazują znakomitą sprawność ruchową i bogaty warsztat środków wyrazu, ale właśnie w układzie choreograficznym tańca, a nie w układzie mimicznym. Przedstawiona zaś historia to opowieść typowa dla amerykańskiego filmu gangsterskiego. Opowiedziana dynamicznie, z dużą ekspresją i właściwym po temu klimatem. Ale odległa od klasycznej pantomimy.
W konwencji pantomimicznego opowiadania utrzymany był spektakl "Lombard" warszawskiego Teatru Pantomimy Mimo. Spośród wszystkich zaprezentowanych na festiwalu spektakli właśnie "Lombard" najbardziej zbliżony jest stylistyką i formą do klasycznej pantomimy. Autor scenariusza, choreografii i reżyser spektaklu - Bartłomiej Ostapczuk, zainspirował się wczesną etiudą Marcela Marceau. Lombard to metafora miejsca, do którego przybywają ludzie ze swoimi rozlicznymi dramatami życiowymi, skrzętnie skrywanymi dotąd przed światem. Wyrazistość środków przekazu, temat i komunikatywność przesłania oraz klimat spektaklu współtworzony przez odpowiednio dobraną po temu muzykę przypominają nieco pantomimę prezentowaną przed laty.

Ulubioną formą współczesnych artystów pantomimy jest etiuda. Toteż większość spektakli festiwalu składała się właśnie z etiud. Amerykański Alithea Mime Theatre zaprezentował atrakcyjny i niezwykle pomysłowy spektakl "Alithea" składający się z etiud o rozmaitym natężeniu ekspresji i w różnej formie. Obok prac solowych były też grupowe. Wszystkie przedzielane wygaszanym światłem. Każda etiuda stanowiła autonomiczną całostkę. Spektakl swoją formą, dynamiką, humorem i dramaturgią różnił się zasadniczo od pozostałych pozycji festiwalu. Także pokazane na zakończenie festiwalu przedstawienie "Silence" w wykonaniu duetu Bodecker & Neander Company to zbiór etiud, z których każda stanowi samodzielny byt.
Atrakcją festiwalu był wybitny amerykański mim, artysta prezentujący najwyższy poziom sztuki mimu - Gregg Goldston, który po raz kolejny występuje w Polsce na festiwalu. Goldston to już jeden z ostatnich wybitnych mimów uprawiających prawdziwą pantomimę w jej najszlachetniejszym wydaniu. Jego domeną jest solowy występ, choć pojawia się na scenie także z innymi. Wystąpił w spektaklu "Modern Mime Evening" zrealizowanym specjalnie na tegoroczny festiwal, gdzie wystąpili też inni artyści: Ewelina Ciszewska i Bartłomiej Ostapczuk z Polski oraz Pau Bachero i Sergi Emiliano z Hiszpanii, a także uczestnicy tegorocznej edycji Szkoły Współczesnej Pantomimy. Spektakl prezentowany w formie luźnych etiud (grupowych, solo, w duecie) miał na celu zaprezentowanie różnych technik pantomimicznych. W tym wspólnym przedsięwzięciu dostrzec można było elementy klasycznej pantomimy, ale tylko śladowo. Szkoda, bo skoro programowym przesłaniem tegorocznego festiwalu był powrót do klasyki, to właśnie w takim przedstawieniu, tworzonym w trakcie festiwalu, tutaj, na miejscu, a nie gotowym, przywiezionym - można było w pełni wykorzystać ową ideę powrotu do klasycznej pantomimy (czyli tej prawdziwej).

Ale kiedy na scenie pojawił się Gregg Goldston, cała niuansowa sztuka, jaką jest pantomima, cała maestria tego gatunku teatralnego uwyraźniła się jasno, czysto i czytelnie w najwyższej formie perfekcjonalnej. Sam na wyciemnionej scenie, oświetlony jedynie punktowym światłem, bez żadnych rekwizytów, mający do dyspozycji tylko (aż) swoje ciało, pokazał, jakie bogactwo środków znajduje się w samym ciele człowieka, w jego rękach, nogach, twarzy, oczach. I jak wspaniale można je wykorzystać w sztuce pantomimy. Do tego przecież została stworzona, takie są jej korzenie. Kolejny raz dowiódł, że pantomima należy do sztuki wysokiej, zarówno kiedy bawi widza, jak i wtedy, gdy mówi o miłości, bólu rozstania, kiedy podejmuje ważne tematy.

Szkoda, że festiwal jedynie w zapowiedziach prasowych, a nie w praktyce prezentował powrót do klasyki. Tym bardziej że odwoływano się w nim do poetyki Marcela Marceau. Bardzo lubię pantomimę, ale tę prawdziwą, która niesie z sobą głębię i subtelność przeżyć emocjonalnych, duchowych, wizualnych, która pokazuje człowieka w jego głębszej, transcendentalnej perspektywie. Czy to jeszcze jest możliwe w sytuacji, gdy wszystko wokół podlega relatywizacji i nie wiadomo już, gdzie przebiega granica pantomimy jako sztuki?
Temida Stankiewicz-Podhorecka

IX Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w Teatrze na Woli, 21-30 sierpnia 2009, Warszawa.

Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
2 września 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...