Geniusz, co porusza serca
"Wyzwolenie" - reż. Piotr Jędrzejas - Teatr Na Woli w WarszawieW teatrze na Woli 7 października odbyła się premiera spektaklu "Wyzwolenie" w reżyserii Piotra Jędrzejasa. Spektakl to inscenizacja dramatu Stanisława Wyspiańskiego z 1903 roku. Główna postacią jest Konrad (jako kontynuacja mickiewiczowskiego Konrada). Bohater przybywa z zaświatów, by wyzwolić naród poprzez sztukę - nowy teatr
Muza: Chcesz tworzyć.
Konrad: Tworzę.
Muza: Teatr?
Konrad: Nowy.
Muza: Inny?
(Wyspiański, Wyzwolenie)
W spektaklu Jędrzejasa zachowano język oryginału sztuki, nie uwspółcześniając go zupełnie. Jednoczeście widowisko sceniczne, jakie współtworzy Konrad za namową Muzy, posiada wiele odniesień do obecnej sytuacji społecznej Polski. Pokazane zostają różne środowiska Polaków, walczących o duchowo-mentalne przywództwo nad masami, wykorzystując dość populistyczne hasła dominacji pieniądza, wiary lub siły.
Całość przypomina momentami rzeczywiste zamieszanie, jakie mogliśmy obserwować nie tak znowu dawno pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Świadome nawiązanie reżysera do „afery wokół krzyża” wykorzystuje najgorętszy temat ostatnich miesięcy i źródło przemyśleń nad kondycją oraz kierunkiem rozwoju polskiego społeczeństwa.
Forma jednak, jaką wykorzystał, by pokazać owe paralele między rzeczywistością 1902 roku a rokiem 2011 jest dość sztuczna, momentami przypominając akademię szkolną z rymowankami w roli głównej. Jest to poniekąd zrozumiałe i prawdopodobnie ma ukazywać absurd całej sytuacji; jednak sztuczność zachowań w uderzeniu z odgrywaną gorliwością wiary w dobro Polski wygląda raz zbyt patetycznie, potem zbyt chwalebnie.
Między jedną paradą stereotypowej „grupy władzy” a drugą, słychać w tle poloneza "Pożegnanie Ojczyzny" Michała Ogińskiego. Utwór wielokrotnie wykorzystywany był w wielu filmach. Dla mnie przede wszystkim jest nierozerwalny z końcówką „Popiołu i diamentu” Wajdy. Po kultowej i znanej wszystkim na pamięć scenie śmierci Maćka na śmietniku pozostali jego koledzy wraz z jego miłością, Krystyną, tańczą poloneza w opustoszałej i nędznej willi, potem widać napisy końcowe. Maciek również podejmuje nierówną walkę w nadziei o lepszy los dla siebie i rodaków. W tym porównaniu do bodaj najbardziej kultowego polskiego filmu i do geniuszu Zbyszka Cybulskiego, „Wyzwolenie” Jędrzejasa również nie wypada olśniewająco. Metafory, jakich używa, są zbyt ciężkie, a środki między innymi muzyka zbyt łatwo kojarzą się z dziełami naprawdę wybitnymi, by uniknąć takich nieprzyjemnych konfrontacji.
Najjaśniej świecącą gwiazdą spektaklu jest Jerzy Trela. Mistrz słowa i aktor wychowany niejako na dziełach Wyspiańskiego - w jednym z wywiadów zresztą sam Trela podkreśla swą niezwykła fascynacje twórczością młodopolana, zarówno dramaturgiczną, jak i plastyczną. Trela zasłynął swoją interpretacją roli Konrada u Swinarskiego; co ciekawe - najpierw był Konradem w legendarnych „Dziadach” z 1973 roku, a potem, jak sam mówił, dopełniła się dojrzałość jego interpretacji tej roli w nie mniej słynnym „Wyzwoleniu” tego samego reżysera. Oba spektakle zostały wystawione na deskach Teatru Starego w Krakowie. Trela – Konrad u Swinarskiego jest postacią totalną, zagarniająca dzieło, po kilkudziesięciu latach to właśnie to „Wyzwolenie” jest najbardziej przywoływaną inscenizacją dzieła Wyspiańskiego. Z biegiem lat sam Trela jeszcze parokrotnie zagrał w „Wyzwoleniu” zmieniając role.
Magnetyzm głosu Treli zaczarował widownię i tym razem. Niezwykła spójności i ascetyczność formy wypowiedzi dała kolosalny efekt. Trela – Geniusz przykuł uwagę każdego. Na parę minut wszyscy zamarli, ci na scenie i ci naprzeciw niej. I dla takich chwil warto jest chodzić do teatru.
Sam spektakl, poza sekwencjami Geniusza, może i daleki jest od wielkich inscenizacji klasyków teatru. Jednak to wszystko odchodzi w niepamięć, ponieważ był jeden człowiek, który uratował ten, może nie tonący, ale osadzony na niebezpiecznej mieliźnie, statek. Paradoksalnie tym, który poruszył serca, jest ten, który gra Geniusza, co chce naród do grobów wawelskich wysłać.