Giselle zdekonstruowana
17. Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki TanecznejWchodząc do sali teatralnej oczom widza ukazuje się czarna, udrapowana materia, która spowija drewniany, skromny krzyż. Tuż obok niego leżą dwie białe lilie, których symbolika oznacza czyste uczucie.
Już po chwili na scenie pojawiają się dwie postaci. Jedną z nich jest Claudia Jeschke, tancerka, historyk i rekonstruktor choreografii, pracująca obecnie nad rekonstrukcją spektaklu Wacława Niżańskiego „Popołudnie Fauna”, natomiast drugą- pochodzący z Austrii tancerz baletowy Rainer Krenstetter, absolwent londyńskiej Royal Ballet School. Jeschke spiesząc z wyjaśnieniami tłumaczy, iż wspomniany grób stanowi element scenografii spektaklu. Odnosi się do sceny, w której książę Albrecht rozpacza po śmierci pięknej Giselle. Jednakże przemawiająca szybko dodaje, iż w roku 2010 obchodzona jest dwusetna rocznica śmierci Jeana Georgesa Noverre’a, prekursora dyskusji dotyczącej „tańca jako dramatu”. W tej sytuacji symboliczny grób zyskał wieloznaczną wymowę.
Claudia Jeschke swój nietypowy wykład rozpoczęła od stwierdzenia, mówiącego, że taniec przekazuje różnorodne opowieści oraz historie. Każda epoka dysponuje odrębnymi sposobami artystycznego wyrazu emocji, różną retoryką gestów, której zadaniem jest przekazywanie znaczeń. Jednakże wszystkie zgadzają się ze stwierdzeniem, że opowiadane opowieści musza być konstruowane w taki sposób, by trafiały do odbiorców. Każdy ruch niesie ze sobą semantyczne wartości. Układ choreograficzny tworzy pewnego rodzaju słownik.
Celem prezentacji było ukazanie procesu interpretacyjnego, który może ożywić dawne dzieła. W tym wypadku Rainer Krenstetter dokonał ponownego odczytania tekstu romantycznego baletu, jego dekonstrukcji oraz dostosowania klasycznej opowieści do współczesnych realiów. Na ile jego starania zostały zakończone powodzeniem pokazała dyskusja jaka zwieńczyła nietypowy spektakl. Każdy fragment baletowego popisu był przerywany komentarzem Jeschke oraz Krenstettera, którzy jasno tłumaczyli założenia choreograficzne oraz przemycane w spektaklu idee, a także dalsze dzieje głównego bohatera i sytuację sceniczną. Początkowo na wskroś romantyczna mimika oraz gestykulacja tancerza przemawiała za klasycznym odegraniem spektaklu. Sytuacja ta zmieniła się jednakże w drugiej części występu, gdy Rainer Krenstetter abstrahując od pierwotnej wersji, przedstawił wariację na temat Giselle. Wcielił się jednocześnie w kilka postaci. Tańcząc rolę Albrechta, jednocześnie wygłaszał rolę pięknej dziewczyny. Wszystko to zostało wykonane w oryginalny i dowcipny sposób.
W trakcie dyskusji pojawił się zarzut, iż romantyczne gesty są dziś zupełnie niemodne, niepotrzebne, nie oddają właściwie emocji, a nawet mogą irytować. Krenstetter odparł powyższe oskarżenia, konkludując, że używa klasycznych, konwencjonalnych gestów, w celu ukazania np. śmierci, aby jego przekaz był jasny i klarowny dla wszystkich widzów. Zdaje sobie sprawę z faktu, że wielu może się to nie podobać, wiele osób może pokazywać emocje zupełnie inaczej niż on, ale znaczna liczba przyzwyczaiła się do właśnie takie, a nie innego sposobu gestykulacji. Dodaje także, że nie jest w stanie oddać emocji tak, jak robi to każdy widz, który przyszedł na spektakl.
Leslie Getz w dyskusji jaka rozwinęła się po wykładzie zwróciła uwagę na fakt, dotyczący tego, że idąc do teatru podpisujemy pewien kontrakt. Dobrowolnie decydujemy się na przyjęcie określonych reguł, którym powinniśmy się podporządkować. Jest to niezbędne dla sprawnej komunikacji.
Na zakończenie warto przywołać zdanie, wypowiedziane przez osobę, siedzącą na widowni, która zabrała głos w pospektaklowej dyskusji. „Komar zatopiony w bursztynie nie jest już tym samym komarem”. Parafrazując, balet romantyczny wystawiony w realiach innej epoki nie jest już tym samym, choć wygląda podobnie.
„Giselle” – lecture demonstration Claudii Jeschke i Reinera Krenstettera (Niemcy)